[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W chwilę pózniejjednak wszelkie zewnętrzne oznaki pracy komputerów ustały, w sali zapanował lekkipółmrok rozjaśniany jedynie światłem słonecznym, wpadającym przez panoramicznąszybę.W odpowiedzi na alarmujące informacje centrum dowodzenia odcięło dopływenergii do całego kompleksu.Rozbrzmiewały tylko syreny alarmowe korzystające zzapasowych zródeł energii. Korytarze będą bardzo słabo oświetlone  objaśniał Rekkon zebranych przy drzwiachwspółtowarzyszy. Może uda nam się prześlizgnąć.Ostrożnie umieścił Błękitnego Maxa na jego stałym miejscu.Gdy połówki plastronazamknęły się szczelnie, Bollux, podążając za Rekkonem, dołączył do pozostałych. Jeżeli mogę coś doradzić. nieśmiało odezwał się android. Wydaje mi się, żezwrócę na siebie mniejszą uwagę niż którekolwiek z was.Mógłbym iść przodem nawypadek, gdybyśmy mieli się natknąć na espowców. To dobry pomysł  rzekła Atuarre. Espowcy nie będą tracić czasu ani energii nastrzelanie do robota.Ale niewątpliwie go zatrzymają i wylegitymują, a my dzięki temuzawczasu dowiemy się o pułapce.Drzwi się uchyliły i Bollux sztywnym krokiem podążył w głąb korytarza.Pozostali poszli zanim  Rekkon, potem Han, a Torm i Atuarre z malcem odrobinę z tyłu.Pochód zamykałChewbacca, pewnie kroczący z gotową do obrony naciągniętą kuszą.Wookie nie tylkostrzegł tyłów, ale równie uważnie obserwował wszystkich, którzy podążali przed nim.Wśród nich znajdował się zdrajca.Nie ufał nikomu, nawet Rekkonowi.Zdecydowany byłzastrzelić każdego, kto wykona jakikolwiek podejrzany ruch.Zbliżali się do zakrętu.Bollux zniknął już za załomem korytarza, gdy nagle rozległo siędonośne: Stać! Podejdz tutaj, robocie!55 Han Solo na krańcu gwiazdHan, ostrożnie wystawiwszy głowę zza rogu, spostrzegł grupę uzbrojonych po zębyespowców otaczających Bolluxa.Docierały do niego urywane fragmenty rozmowy głównie pytania o to, czy robot widział kogoś po drodze.Chaotyczne odpowiedzi Bolluxamiały świadczyć o szczytowym nierozgarnięciu i gapiostwie robota.Tuż za plecamipatrolu korytarz przechodził w obszerną galerię, która wyglądała na rynnę transportową.Lecz równie dobrze mogłaby znajdować się dokładnie po drugiej stronie WspólnegoSektora. To nie jest dobra trasa  oznajmił Han. W takim razie nie mamy wyboru i musimy iść tą bardziej niebezpieczną  odrzekłRekkon. Za mną!Ruszyli truchtem w głąb korytarza, z którego dopiero co przyszli.Gdy minęli kolejnyzakręt, usłyszeli, że zbliża się zbrojny patrol Espo.Po chwili dobiegło ich głuche dudnieniekroków innego, maszerującego w przeciwnym kierunku oddziału. Idziemy do najbliższej klatki schodowej!  poinstruował Han Rekkona, którysprowadził ich parę metrów w dół, w kierunku ukrytych drzwi. Zachowujcie sięnajciszej, jak możecie  dodał szeptem.Na schodach panował półmrok. Musimyprzejść na wyższy poziom i dotrzeć do tarasu znajdującego się nad rynną.Chewbacca mimo swego potężnego ciężaru szedł bezszelestnie, podobnie jak Atuarre i jejdziecko.Rekkonowi także lekkie, bezgłośne poruszanie się nie sprawiało najmniejszychproblemów.Jedynie Han i Torm ostrożnie stawiali każdy krok, starając się stąpać jaknajciszej.Kiedy dotarli wreszcie na wyższy poziom, ku swej radości spostrzegli, że jest pusty.Wywołane przez Błękitnego Maxa fałszywe alarmy zdołały odciągnąć część patroliz ich stałych stanowisk.Korzystając z okazji, uciekinierzy puścili się biegiem w głąblustrzanego korytarza.Trzymali się blisko ścian.Po chwili dotarli na wznoszący się nad galerią taras.Czołgając się, zbliżyli się dobalustrady.Na ułamek sekundy Han wystawił głowę, spojrzał w dół, po czym na powrótprzypadł do podłogi. Ustawiają przy rynnach stanowisko blasterów  poinformował ich. Jest tam teraztrzech espowców.Bierzemy ich z Chewbaccą na siebie, a wy musicie przygotować siędo skoku.Chewie?Wookie skinął głową i zacisnął dłonie na kuszy.Poczołgał się wzdłuż balustrady.Hanpochylił się nad Rekkonem i wyszeptał mu do ucha: Proszę bacznie obserwować wszystkich pozostałych, nie damy rady robić kilku rzeczynaraz.Poczołgał się w kierunku przeciwnym do tego, w jakim poruszał się Chewbacca.Teraz Hanbył pewien, że zdrajca nie odważy się zaatakować uzbrojonego, czujnego Rekkona.Posuwał się równolegle do balustrady, skradając się w kierunku przeciwległej ściany.Ostrożnie wysunąwszy głowę, dostrzegł po drugiej stronie błękitne oczy Wookie ego.W połowie dzielącej ich drogi, kilka metrów poniżej poziomu, na którym się znajdowali,obsługa blastera dokonywała ostatecznych przygotowań do otwarcia ognia.Wciągu najbliższych paru minut zamierzała uruchomić osłonę deflektorową działa,uniemożliwiając tym samym dotarcie do rynien, a to oznaczałoby, że położenie całejgrupy stało się beznadziejne.Hanowi i Chewbacce pozostały już tylko sekundy nadziałanie.Jeden z espowców pochylił się właśnie nad włącznikiem osłony.Han poderwał się na równe nogi, wymierzył i oddał strzał.Espowiec upadł, chwytającsię za zranioną nogę.Jeden z jego współtowarzyszy wykazał jednak zimną krew i nieczekając na rozkaz otwarcia ognia, skierował na nich strumień energii ze swojegokrótkiego paralizatora.Szczęściem chybił, powodując jedynie spore odpryski tynku ze56 Han Solo na krańcu gwiazdścian i sufitu.Nadal jednak wodził lufą w poszukiwaniu celu.Han musiał się cofnąć, bo strumień energii niszczył wszystko, co znalazło się w polu jegorażenia.Espowiec zamierzał ponownie nacisnąć spust, gdy z metalicznym gwizdem dosięgły gostrzały z kuszy Chewie ego.Han wychylił się nad balustradą i ujrzał, że drugi espowiec zobsługi działa upadł, rażony krótką strzałą.Chewbacca wprawnie wymienił magazynekswojej broni, przygotowując się do ostatecznej rozprawy z trzecim wrogiem.Jedyny pozostały przy życiu członek obsługi blastera przerażonym głosem wzywałpomocy, strzelając na oślep z ręcznego miotacza.Han powalił go w chwili, gdy jegodłonie zaciskały się na dzwigni ciężkiego działa.Widząc to, Chewbacca błyskawicznieprzeskoczył przez balustradę tarasu.Han pokonał barierkę po swojej stronie, po czymzawołał: Rekkon, przyprowadz ich tutaj!Skoczył w dół i wylądował na czworakach, natychmiast poderwał się i podążył kuChewbacce, by pomóc mu odciągnąć na bok zwłoki.Torm i Atuarre także już zręczniezeskoczyli.Pakka fiknął w powietrzu koziołka i wylądował tuż obok matki.Atuarre dałamu lekkiego klapsa, przypominając, że nie jest to odpowiedni czas ani miejsce napopisywanie się.Jako ostatni dołączył do nich Rekkon, poruszający się z taką wprawą, jakby skakaniez dużych wysokości było jego stałym zajęciem.Han zastanawiał się przez chwilę, wjaki sposób ten wspaniały pracownik uniwersytecki nie postradał sprawności fizycznej.Lądując jako ostatni, Rekkon zabezpieczał się przed ewentualną ucieczką lub pułapkązdrajcy.Torm zatrzymał się w pewnej odległości od rynien podnośnikowych i dzięki temuocalał. Ich pola zostały wyłączone!  krzyknął.Przez chwilę Rekkon i Atuarre szamotali się z dzwignią bezpieczeństwa, umieszczonąobok przycisku uruchamiającego urządzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Lumley, Brian Titus Crow 2 The Transition of Titus Crow
    Lumley.Brian. .[Psychomech.03]. .Psychoamok
    Roderick Gordon & Brian Williams Tunele 01 Tunele
    Lumley Brian (2006) Nekroskop 14 Nowe przygody Nekroskopa 1 Dotyk
    Penny Jordan, Catherene George Zimowe gody (Prezent na Gwiazdkę; Narzeczony pod choinkę)
    § Eriksson Kjell Komisarz Ann Lindell 06 Okrutne gwiazdy nocy
    Smith Martin Cruz Arkady Renko 02 Gwiazda Polarna
    Marzenia nie tracš mocy 06 Wells Robin Sięgaj aż do gwiazd
    Siedlar Paweł Czekając w ciemnoÂściach
    Margit Sandemo Cykl OpowieÂści (01) Irlandzki romans
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zona-meza.keep.pl