[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tymczasem słowa Krantza dalej atakowały jego ucho.-.Hegel marzył o skonstruowaniu napędu jonowego, który nadałby pojazdowikosmicznemu szybkość zbliżoną do C, co pozwoliłoby Związkowi Radzieckiemu wysłaćstatek załogowy na Proximę Centauri.To najbliższa gwiazda po słońcu.Jest to czerwonykarzeł w konstelacji Centaura, o której wiemy obecnie, że ma system planetarny.- Co masz na myśli mówiąc o szybkości C? - zapytał Harry, z trudem koncentrując sięna słowach Krantza.- Trzysta tysięcy kilometrów na sekundę, szybkość światła - wyjaśnił Krantz.- Niestety,Hegel nie potrafił rozwiązać problemów matematycznych związanych z wysłaniem na orbitęelektrowni i wypuszczaniem bomb atomowych do uzyskania plazmy.Nie dostał funduszy,których się domagał, więc poczuł się dotknięty, rzucił wszystko i dał się wciągnąć wprojektowanie wielkich teleskopów.Szalone marnotrawstwo talentu.Ale tak już jest, ludzieczęsto postępują jak szaleńcy.- Steve - powiedział wolno Harry - nawet nie wiem, jak mam ci dziękować za twojąpomoc.- Hej, Harry, lepiej, żebyś to wszystko sprawdził - powiedział zaniepokojony Krantz.-Wiem, że miliony zmarnowano na próby powielenia torusa Hegla, ale to dawne dzieje.Cytujętylko z pamięci to, co mówił profesor i co czytałem w czasopismach naukowych.Nie mamnajlepszej pamięci, co mi przypomniała moja żona w pierwszą rocznicę ślubu.Harry roześmiał się.- Mimo wszystko, bardzo mi pomogłeś.- Skłoniłeś mnie do myślenia - poskarżył się Krantz.- Coś ci powiem, mam dzisiajspokojny dzień, mogę poszukać informacji o Aleksym Heglu i wyślę ci pocztą.Harry szybko zebrał myśli.Krantz będzie wiedział, jak się posługiwać bankamiinformacji naukowych.Oszczędzi to mnóstwa czasu przy klawiaturze.- Dzięki, Steve, to byłoby wspaniale.Nie mam nic przeciwko poczcie, ale może byśjednak posłużył się Klipsofonem?- Zadzwonię w drodze do domu - obiecał Krantz.Harry podziękował mu i zwolnił kanał.Przez kilka minut siedział zamyślony.Przypomniał sobie wściekłość Koniewa, kiedy złapano ich z Lesą w dżungli.Jeżeli teleskopna Kuro służy jako przykrywka innego projektu, to Koniew musi tkwić w tym po uszy.Harrywłączył się do bazy danych Zwiatowego Reportera, która zawierała dosłownie kilkanaściemilionów artykułów z gazet i czasopism całego świata.Hasło ?KURO przyniosło listę ponaddwu tysięcy artykułów.Ze streszczeń wynikało, że zakres ich jest ogromny - od sprawozdań zpostępu prac nad olbrzymim teleskopem w czasopiśmie Nature aż po niedawną historię w National Inquirer , z której wynikało, że astronomowie na Kuro widzieli latające talerzelądujące na Marsie.Ponadto były jeszcze transkrypcje komentarzy telewizyjnych na tematteleskopu.O tym projekcie pisano w prasie więcej niż o czymkolwiek innym w całej historiinauki radzieckiej.Trochę to podważało i tak już nieprawdopodobną teorię Harry ego.Harry powoli przesuwał listę na ekranie i uświadomił sobie, że niemożliwe będzieprzeczytanie wszystkich artykułów.Hasło ?KURO ?KONIEW zmniejszyło ich liczbę domniej niż stu.Przebiegał wzrokiem listę, aż napotkał znane nazwisko.Przed pięciu latyJonathan Praad w dwu tysiącach słów przedstawił sylwetkę Wiktora Koniewa dla pisma Aristotelian.Praad, niezwykle malowniczy dziennikarz z New Jersey, pisywał artykuły natematy naukowe.Jego zjadliwy styl powodował, że otrzymywał liczne wezwania do sądu ilisty z pogróżkami, którymi zazwyczaj tapetował ściany swojego gabinetu.Dwa tysiące słówPraada powiedzą Harry emu o Koniewie więcej niż setki baz danych.Przywołał artykuł naekran, przerzucił go na drukarkę Lesy i wyłączył się ze Zwiatowego Reportera.Artykuł okazał się lepszy, niż Harry oczekiwał.Już pierwsze zdania musiałypodekscytować dziesiątki prawników specjalizujących się w sprawach o zniesławienie.Praaduważał, iż znaczne osiągnięcia Wiktora Koniewa na polu naukowym polegają na tym, że jakoakademik jest zupełnym zerem, ma natomiast wielkie talenty administracyjne, któresprawiają, że potrafi zdobyć fundusze na badania budzące jego entuzjazm.Zwiat nauki byłbyw znacznie lepszej sytuacji, gdyby istniało więcej Wiktorów Koniewów, ponieważ naukowcypotrzebują pieniędzy, a tym samym potrzebują egotystycznych manipulatorów o talencieWiktora Koniewa.Potem następował spis wszystkich projektów badawczych, z którymizwiązany był Koniew, a które odniosły znaczne korzyści z jego niewyczerpanej energii ientuzjazmu pod warunkiem, że dopuszczano go do udziału w samych badaniach.Bezlitosny dziennikarz stwierdzał dalej, że Koniew powinien być raczej Amerykaninemniż Rosjaninem, w Ameryce bowiem uznaje się talenty administracyjne i odpowiednio jewynagradza, podczas gdy w Związku Radzieckim naukowcy mają znacznie wyższy status.Koniew poświęcił swoje talenty ambitnym projektom w nadziei, że i na niego przypadniecząstka sławy.Ostatnio oddał się krucjacie w sprawie wybudowania gigantycznego teleskopuoptycznego, dziesięciometrowego, wielolustrowego teleskopu na wyspie Kuro.Kiedybudowa zostanie ukończona, będzie to największy teleskop na świecie.Godny uwagi jest fakt,że przed piętnastu laty Koniew namówił znakomitego specjalistę od fizyki cząsteczek,Aleksego Hegla, do zajęcia się projektem konstrukcyjnym instrumentu.Wykorzystywanie takgenialnego fizyka do rozwiązywania podstawowych problemów inżynieryjnych uznanowówczas za niewybaczalne marnotrawstwo talentu.A jednak Hegel kontynuował prace nadteleskopem, mimo osobistej niechęci między obu mężczyznami datującej się z okresu, kiedyKoniew jako przewodniczący wpływowego komitetu rozdziału funduszy zablokował prośbęHegla o przyznanie pieniędzy na stworzenie napędu jonowego.Zasłużył sobie na wrogośćfizyka, określając jego zamierzenia, by wysłać kosmonautów do gwiazd, jako kosmicznemrzonki. Prawdziwi naukowcy kalibru Hegla - pisał Praad - mają moralność hamburskiejdziwki, kiedy w grę wchodzi zdobycie pieniędzy.Jakże często gotowi są pójść do łóżka zkażdym, kto dysponuje funduszami na ich wymarzony projekt.W tej sytuacji tajemniczywydaje się fakt, że Hegel, który mimo zainteresowania lotami kosmicznymi nie jestastronomem, związał się z Koniewem budując teleskop na wyspie Kuro
[ Pobierz całość w formacie PDF ]