[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. No to du\ekłopoty.Z drugiej wie\y dobiegły ich chrapliwe okrzyki i usłyszeli odgłosy rozchodzącego sięalarmu. Na ziemię rzucił Denser. Dzięki za radę odpalił Ilkar. Jeszcze jakieś świetne pomysły? Tak, ukradnijmy łódz, nauczmy się sterować i zostawmy w spokoju wie\ę. Denserpodczołgał się do przerwy w balustradzie.Okrzyki z drugiej stra\nicy były teraz głośniejsze ibardziej natarczywe.Na chwilę zapadła cisza, a potem odezwał się dzwon, nawołując całyobóz do przebudzenia. Na bogów, co za burdel. Ilkar wzniósł głowę i spojrzał na obóz.Denser pociągnął goz powrotem na dół i elf dostrzegł w jego oczach błysk zapału. Chcecie sabota\u? zaproponował Ciemny Mag. Poka\ę wam sabota\ zamknąłoczy i zaczął przygotowywać zaklęcie.Twarz Ilkara przeciął uśmiech.* * *Thraun zdjął plecak i zaczął rozpinać skórzany kaftan, zanim jeszcze Hirad zinterpretowałodgłos spadającego dzwonu jako zagro\enie. Nie musisz tego robić, Thraun protestował Will nerwowo, z twarzą pełną troski. Potrzebujemy dywersji albo Ilkar i Denser zginą. Wątpię powiedział Hirad. Jest nas siedmiu przeciw trzystu.Musimy dać sobie jakąś szansę odparł Thraun. Ale to nie jest prawdziwy powód, prawda? Will spoglądał prosto w połyskujące\ółtawo oczy Thrauna.Na chwilę zapłonął w nich gniew, ale wojownik potrząsnął głową. Nie ma czasu, by o tym mówić zwrócił się do Hirada. Nie czekajcie na mnie nabrzegu.Umiem pływać.Znajdę was. Zmiennokształtny, zupełnie nagi, uło\ył się na ziemi.Bezimienny zarzucił na plecy piecyk Willa i miecz Thrauna.Will zapakował ubrania i zbroję. Ruszajcie ju\ rzucił Thraun. Ja was dogonię.Noc wypełniały okrzyki gniewu i odgłosy zamieszania.Hirad poprowadził Kruków wciszy wzdłu\ brzegu klifu.Wkrótce zobaczyli stra\nicę i brzeg zakręcający ostro po lewejstronie, w miejscu, gdzie stał obóz.Na platformie nic się nie poruszało. Gdzie oni są? Jakby w odpowiedzi na stra\nicy pojawiła się sylwetka.Denser.Wysunął ramiona przed siebie, a potem przycisnął je do piersi.Sześć kolumn ognia z rykiemspadło z nieba, oblewając obóz gwałtownym, oślepiającym światłem.Ka\da z nich wbiła sięw jeden z magazynów, dokonując przera\ającego dzieła zniszczenia.Piekielny-Ogień.Kolumny poszukiwały dusz.Denser słusznie odgadł, i\ wewnątrzmagazynów spali ludzie i psy, tote\ ka\da z kolumn przebiła płótna, aby się nasycić.Przedarły się przez drewno skrzyń, stosy suszonego mięsa, warzywa, ziarno, sznury i broń,spalając mąkę w pojedynczych rozbłyskach, które wypełniły trzy z magazynów.Płótnaeksplodowały \arem powietrza, posyłając deski, odłamki i drzazgi wysoko w nocne niebo.Zboków wystrzeliły płomienie, pochłaniając pomarańczowymi jęzorami ludzi i pobliskienamioty.Stra\nicy przy ognisku nie mieli \adnej szansy. Dalej, Krucy! wykrzyknął Hirad, widząc, jak obóz obejmuje kompletny chaos.Wydawało mu się, \e gdzieś z daleka słyszy niesiony wiatrem śmiech.Ruszył biegiem wstronę stra\nicy, na której widział teraz stojących Densera i Ilkara.Kule-Płomieni spłynęły zhukiem na północny kraniec obozu, topiąc płótna namiotów, Wesmenów i ich plemienneproporce w morzu ognia.Do wykrzykiwanych szaleńczo rozkazów, okrzyków bólu i rykudotychczasowej po\ogi dołączyły kolejne przerazliwe wrzaski.Wesmeni biegali wewszystkich kierunkach, nosząc wiadra, resztki zaopatrzenia i spalonych, umierającychtowarzyszy.Garstka Wesmenów biegła, by zatrzymać Kruków i odzyskać stra\nicę. Zapomnij o tarczy, Erienne Hirad, wraz z innymi wojownikami, zajął pozycję przedDordovanką. Potrzebujemy zaklęć ofensywnych.I to szybko. Dobrze.Hirad ryknął i starł się z pierwszym Wesmenem.Bezimienny czekał trzy kroki na prawood niego na atak z boku.Barbarzyńca ciął z lewa na prawo.Przeciwnik zablokował i odskoczył do tyłu.Hiradwykonał kolejne cięcie, na szyję, i to Wesmen równie\ odbił.Jednak trzeciego nie mógłpowstrzymać.Barbarzyńca zmienił uchwyt i szerokim zamachem otworzył głęboką ranę wpiersiach Wesmena.Krew trysnęła spod grubego futra i wojownik zatoczył się.Kruk zrobiłkrok do przodu i przebił mu serce.Odwracając się, Hirad zobaczył, jak Bezimienny zatapia ostrze w boku jednego Wesmenai jednocześnie wymierza kopniak w brzuch drugiego.Zbli\ali się jednak następni wojownicy iHirad rozwa\ał ró\ne opcje. Ilkar, potrzebujemy was tutaj zawołał. Mamy lepszy pomysł odkrzyknął Ilkar. Kierujcie się do brzegu, tam się spotkamy.Hirad skupił się z powrotem na walce.W centrum obozu szalał ogień.Podniecanewiatrem płomienie pochłaniały coraz to kolejne namioty, głosy przera\onych i poranionychzwierząt wznosiły się ponad gwar głosów i ryk po\aru.Na wprost Kruków dwudziestuWesmenów oderwało się od większej grupy i popędziło w ich stronę.Bezimienny miarowouderzał końcem miecza o ziemię.Czekał. Biorę lewą powiedział, wyczuwając na sobie spojrzenie Hirada. Will na prawo zdecydował Hirad.Złodziej natychmiast zajął pozycję.Wesmeni pędzili w ich stronę, a impet tego ataku stanowił najpowa\niejsze zagro\enie.Siła uderzenia przy samej ich liczebności wystarczyłaby, by skruszyć cienką linię Kruków.Hirad spiął się przygotowany do starcia, lecz szar\a została zatrzymana dobre dwadzieściametrów przed nim.Erienne wystąpiła do przodu, zajmując miejsce pomiędzy Hiradem a Bezimiennym.Przykucnęła i szeroko rozło\yła ramiona. Lodowaty-Podmuch
[ Pobierz całość w formacie PDF ]