[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A ty jesteś nam winien zwrot wszystkich zaliczek. Wydałem na risercz, na podróże, na zaległe spłaty.Nic dla was nie mam. Nie bądz żałosny, powtarzam.Są tylko dwa wyjścia z tej sytuacji.Albo przepisujeszksiążkę, albo nam płacisz.zaraz powiem ile. Murka podnosi ze stołu iPhone a i zsuwaokulary na okrągły koniec krótkiego nosa. Wiesz co, Waldek.?  Robert zadaje pytanie, otwierając jednocześnie drzwina korytarz.Pytające spojrzenie wiceprezesa znad szkieł. Pierdol się.Murka zdejmuje okulary z nosa.Jego gładka twarz pozostaje nieprzenikniona i tylkojeden kącik ust się unosi, co może oznaczać uśmiech.* *O trzynastej Pruski stoi w korku na północnej obwodnicy Poznania.Nie włączył o pełnejgodzinie radia, nie wypalił od wyjazdu z Ventury ani jednego papierosa, nie czuje głodu, choćnic dzisiaj nie jadł, nie czuje nawet zmęczenia.Gdyby ze stojącego przed nim terenowegonissana ktoś nagle wysiadł i poczęstował go butelką wódki, wypiłby ją duszkiem.Poza tą jednąmyślą wszystko jest mało ważne.Telefon dzwoni, ale on nawet nie patrzy na wyświetlacz.Niedenerwuje go korek, nie myśli o pieniądzach.Wpatruje się w padający śnieg, który wycieraczkazgarnia na margines szyby przed jego twarzą.Brudnobiały pionowy wałeczek górą tyje, a dołemsię roztapia.Strużka spływa pod przednią maskę i gdzieś tam ginie.W tej samej chwili pięć kilometrów dalej Waldemar Murka łączy się z adwokatem beznazwiska reprezentującym równie anonimowego  istotnego przedsiębiorcę. Wydawnictwo Ventura z tej strony.Z mecenasem mam przyjemność? Słucham pana.  W sprawie autora z Warszawy. Nadal słucham. On dostarczył nam już ten, jak go pan nazwał, pasztet.Przeczytałem osobiście.I dzisiajsię z nim zobaczyłem.Wszystko zgodnie z ustaleniami.Myślę, że zniechęciłem go bardzoskutecznie.Poradziłem, aby nie szukał szczęścia w innych oficynach.Prawdę mówiąc, jegoszanse i tak są znikome, niezależnie od naszych.preferencji.Nie widzę takich odważnychw branży, szczególnie teraz, kiedy odszkodowania wzrastają. Wydawca zawiesza głos. Pansłucha? Bardzo uważnie. Pasztet nazywa się Trzeci zamach i jest wyjątkowo pikantny.Zaryzykuję twierdzenie,że teorie o bombie helowej w pamiętnym samolocie to przy tej potrawie.dropsy.Mógłby dodać:  Powiedz swemu istotnemu przedsiębiorcy w sutannie, że może spaćspokojnie.Ale nie dodaje.Milczy i czeka na ruch po drugiej stronie.Prawnik zaczyna powoli.Odrzucenie książki to dla jego mandanta dobra wiadomość, aleco do jej przyszłych losów pewności nie ma.Istotny przedsiębiorca zainteresowany jest jaknajszybszym wglądem w treść Trzeciego zamachu. Kwotę, o której była mowa, może pan potraktować, panie Waldemarze, jako zapłatę za,powiedzmy, ciepły jeszcze maszynopis.W naszym wypadku czas to pieniądz.Murka, nie wypuszczając słuchawki, kładzie rękę na zbindowanym wydruku.Faladobrego nastroju sprawia, że nie może się oprzeć pytaniu, dlaczego szanowny mandant niezwrócił się bezpośrednio do autora.Adwokat po drugiej stronie łącza grzecznie wyjaśnia,iż mocodawca  życzy sobie uniknąć kontaktu zarówno z tym całym Pruskim, jak i z jegoniezrównoważoną pomocnicą. Miał już niedawno nieprzyjemność prowadzenia rozmowy z tymi ludzmi.I wystarczy.Możemy przejść do konkretów? Jak najbardziej.Konkrety są takie: żadnego wysyłania plików tekstowych, żadnej umowy, żadnegoprzelewu.Osobiste spotkanie, tekst na papierze i zapłata w gotówce.Może za kilka godzin?W odpowiedzi Murka szeleści wydrukiem, udając, że sprawdza wolne terminyw kalendarzu.Proponuje dziewiątą wieczór.Tyle że nie w Poznaniu. Jest taka sympatyczna jadłodajnia w miejscowości Murowana Goślina.Otwartado ostatniego gościa.Dwanaście kilometrów na północ za miastem.To będzie dobre miejsce.Prawnik bez nazwiska zgadza się natychmiast.Po zakończonej rozmowie odkładana widełki słuchawkę aparatu pamiętającego lata siedemdziesiąte ubiegłego wiekui z zaskakującą łatwością podnosi zza biurka umięśnione sto czterdzieści osiem kilo.Robi rundkęwokół obrotowego krzesła, myśląc o czymś intensywnie, potem pochyla się nad szylkretowymtelefonem i wybiera numer tego starego cwaniaka, którego przed kilkoma chwilami takpompatycznie określał na zmianę mandantem, istotnym przedsiębiorcą i mocodawcą.Wykręcakolejne cyfry z pomocą najmniejszego ze swych grubych palców  jedynego, jaki mieści sięw oczkach tarczy. CZZ IIIDOW�D36.Niedziela, 10 listopada.Siedem dni przed tragedią w BiałołęceW samo południe Miłosz przysyła w pliku projekt okładki.Maja i Robert oglądają jąw pokoju kominkowym pochyleni nad alienware em.On jest gotów od razu zaakceptowaćpomysł, ale ona dzwoni na Francuską i wybrzydza, co okazuje się korzystne.Po dwóchgodzinach młody wysyła nową wersję.Bez wątpliwości lepszą.Zbliżenie portretowej fotografiiJana Pawła II jest ziarniste, celowo rozmyte.Widać tylko lewą część twarzy.Na niej tytułwyrazną czcionką: Trzeci zamach.Na tylnej stronie okładki prosty tekst: Rzeczywisty powód, dla którego Ksiądz Prezes Franciszek Drozd objawił sięna Fuerteventurze w towarzystwie Karoliny �%7łyletki� Koon, nie ma nic wspólnego z seksem.Trzeci zamach to nie jest opowieść o romansie duchownego i celebrytki, choć bez ichspotkania nasze dziennikarskie śledztwo nigdy by się nie rozpoczęło.Trzeci zamach to historianieznanego historykom, nigdy nieopisanego, nieudanego zamachu na życie papieża Jana PawłaII.Zamachu, do wykonania którego  jesienią 1989 roku  służby specjalne ZSRR wytypowałymłodego polskiego wikarego: Franciszka Kosmę Drozda.Jak to się stało, że dzisiejszy magnat medialny w sutannie najpierw podjął się, a potemodmówił wykonania wyroku na Ojcu Zwiętym? Kim jest i co dzisiaj robi jego oficerprowadzący? Kto jeszcze był zamieszany w plan? Robert Pruski powraca z kolejną reporterskąrelacją  bardziej niewiarygodną od bestsellerowego Wywiadu z wampirem, a jednakprawdziwą.Notka, choć krótka i wcześniej czterokrotnie redagowana, nadal się Majce nie podoba.Kolejne przeróbki trwają prawie godzinę i dopiero przed zmierzchem ostateczna wersja PDF-az tak zwaną tylną okładką wędruje do Miłosza.Przed jedenastą wieczór  z przerwą na szybkiposiłek  kończą oboje z Robertem stronę tytułową i wkładkę ze zdjęciami.Do druku pójdziesiedem fotografii. %7łyletkę , Drozda, Załużnickiego i Królikiewicza Miłosz zakupił w agencjach.Dużo gorsze technicznie portrety Topaza i Abdugarowicza ukażą się w książce z podpisem: Fotografie wydawcy.A reprodukcja z włoskiego albumu wejdzie na prawach cytatu.Przed północą Maja przerabia front książki na ładny obrazek 3D i wysyła, gdzie trzeba.Dwie godziny po północy Robert kończy pracę z korektą.Ona odgrzewa w tym czasie pieczarkinadziewane szpinakiem.Jedzą, zmęczeni, niewiele rozmawiając.Pruski nawet nie dojada swejporcji.Stękając, zwala się na kanapę z końskiego włosia, którą ugniata od czterech dnina przemian z łóżkiem Majki w sypialni.Zapada w sen prawie natychmiast.Ona nalewa sobie niezgorszą dawkę wyniesionego z piwniczki papy Ch�teau Desmirail.Staje przy kuchennym oknie, patrząc na swe odbicie i śnieg.Nie zaśnie dzisiaj bez rohypnolu,a przecież powinna.Jest nie mniej zmęczona od chrapiącego już w salonie redaktorka.Ostatniecztery dni to był także dla niej maksymalny zapieprz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Wykład Prawa Karnego Procesowego wyd. III, red. prof. Piotr Kruszyński
    Piotr Chmielowski. Kobiety Mickiewicza, Słowackiego i Krasińskiego
    Piotr Szumlewicz Ojciec nieswiety. Krytyczne glo (2)
    Piotr ORĘDZIA Z NIEBA NA ROK 2008
    Ucieczki i inne wspomnienia Piotr Borodynski
    Zabili mnie we wtorek Piotr Weresniak(1)
    Chetvertaya ruka
    Jerzy ÂŚlaski Żołnierze Wyklęci (2000)
    Chodakiewicz Marek Jan Zagrabiona pamiec. Wojna w Hisz
    Kraszewski Józef Ignacy Dwa bogi,dwie drogi czyli pazernoÂść lub uczciwoÂść
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • karro31.pev.pl