[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W salonie, choć dawało się po nim czuć, że nie był z niego rodem, umiał sięznalezć przyzwoicie: w towarzystwie męskim zamaszysto i po hulacku zduchownymi był niemal pietystą, z niedowiarkami ateuszem.W tym stadium życia jego, w jakim my go znajdujemy, zaparłszy się innychmarności światowych, robił zapalczywie majątek.Pozycją w społeczeństwiemiał już zdobytą, po wysokim urzędzie jaki piastował zostały mu stosunki,ranga, pensja i ta atmosfera, która otacza wysłużonych i ochrania ich od napaści.Z tej więc strony nie miał już nic do pozyskania.Majątek jakkolwiek znaczny,bo kupiony bardzo tanio, nie starczył mu dla syna Ottona Fryderyka, któregochciał uczynić bardzo bogatym i jak mówił, przeznaczał go do dyplomacji.Syn jednakże wcale dotąd nie okazywał usposobienia do tak trudnej kariery.Byłprzez matkę rozpieszczony trochę, za wcześnie rozwinięty, chciwy życia, głowęmiał nabitą ogromną fortuną, która go czekała, i zamiast o dyplomacji, myślałjak pięknie używać potrafi majątku.Jedyną może rzeczą, która się w życiu panu Kellnerowi nie powiodła, byłowychowanie syna.Przeszkadzała mu do tego żona; ciągle się z nią spieraćmusiał o to, a zrzędna, wygadana i uparta jejmość w jakikolwiek bądz sposóbnad mężem odnosiła zwycięstwo.Kwiryn może temu winien był wybór swój na nauczyciela w tym domu, iż ztaktem wielkim postępując, umiał sobie jeśli nie pozyskać, to znośnym sięuczynić panu Radcy, żonie jego i chłopcu.Nie ulegał on żadnemu z nich,owszem opierał się często; lecz na poparcie swego postępowania miał zawszetak silne, chłodno i rozumnie wypowiedziane pobudki, że ulec im byłokoniecznością.Wyższością charakteru i umysłu kazał się szanować; a nie wbijało go to wpróżność, był owszem skromnym i nieszukającym z niczego chluby.Najprzód powolnie, łagodnie, z zepsutym chłopcem postępując sobie, budząc wnim szlachetniejszą miłość własną, wskazując mu w życiu cele piękniejsze,potrafił go do siebie przywiązać, natchnąć wiarą, rozbudzić w nim ochotę dopracy.Zyskawszy Ottonka, miał matkę za sobą a ojciec był nadto roztropny,ażeby widząc korzystną w dziecku zmianę, nie poznał czyim była dziełem i nieocenił nauczyciela.Kwiryn z pozoru był bardzo chłodnym, choć ta powierzchowność kryła sercenajczulsze; ale jak wszyscy co czują głęboko i uczucia swe szanują a lękają sięich na pastwę ludziom wystawić osłaniał je tym lodem.Uczucie, które się zsobą popisuje, które się głosi i opowiada, jest najczęściej udanym lub mieszka wgłowie, nie w piersi, jest fantazja tylko gdy prawdziwe ma swój wstyd iinstynkt zachowawczy, nie objawia się lękając aby nań nie rzucano pocisków,aby go nie nadwerężono.Kwiryn miał taką powierzchowność nad wiek swój poważną i zimną twarzjego dosyć dobrze oblekała się obojętnością, młode tylko oczy czasem gozdradzały.Dom, w którym już od kilku miesięcy przebywał, nie smakował mu wcale.Trzymało go tu dosyć znaczna pensja, której potrzebował, i rzeczywistewspółczucie dla Ottonka, który był w tych latach stanowiących o przyszłości imógł albo się stać sobie i drugim pożytecznym, lub lekkomyślnymmarnotrawcą.Gorący temperament potrzeba było studzić, hamować i siły jegopokierować ku temu, co mogło przyszłość zabezpieczyć.W mieście dom państwa Kellnerów, w którym zbierano się na wieczory, miewałfizjognomie najrozmaitsze, stosownie do towarzystwa jakie doń napływało iprzeważało chwilowo.Sąsiedzi wiejscy Kellnera, wiedząc o jego stosunkach zdawnych czasów urzędowania, odwiedzali go potrzebując pośrednictwa iwpływu, koledzy niegdyś pozostali w służbie przychodzili także.Niemcy,uważając go za współrodaka.szli doń po radę i dla obcowania z nim.Oprócztego zabiegły Radca a dziś obywatel miał rozgałęzione interesa, które doń wielusprowadzały.Dom prawie zawsze bywał pełny, a przyjęcie w nim, pańskie naoko, skąpe rzeczywiście, wyjątkowo tylko było czasem okazałe i wykwintne.Pod powłoką dosyć pokazną, przebijało się sknerstwo wstydliwe.Sama pani, która zle bardzo mówiła po niemiecku, gdy mąż jej niegodziwie pofrancusku szwargotał, rozmawiała z nim mieszaniną dwóch tych języków, naspecjalny ich obojga użytek stworzoną.Tak samo jak języki państwa, pojęcia ich były różne, a potrzeby życia robiły znich mieszaninę stanowiącą coś barwy nieokreślonej.Pani Kellner miała w sobie wiele z charakteru francuskiego i nieco Szwajcarki.%7ływa, szczebiotliwa, oszczędna, zgryzliwa, mieszająca się do wszystkiego, niemiała w życiu żadnych upodobań, żadnego celu, który by je osładzał, opróczprzywiązania do syna.Czy się ci państwo kiedy bardzo kochali i dlaczego się pobrali, trudno terazosądzić było.Czułości dla żony nie okazywał pan Kellner, ona ku niemu czasem wstrętprawie.Robiło jej przyjemność sprzeczać się z nim i na przekorę mu cośutrzymywać.Dawniej zapewne ładna, z czego jej tylko czarne oczy wielkie i ognistepozostały, była pani Radczyni chudą, żółtą i nie zdawała się dbać wiele opowierzchowność swoję.Dobroci kobiecej, pobłażania, czułości dostrzec w niejnie było dziś można.Odpowiadała ostro, kłóciła się chętnie, mówiła dużo, a gdyjej brakło powodów do spierania się i gorączkowego krzątania, nudziła sięśmiertelnie, wpadała w apatię chorobliwą, stawała się drzemiącą.Kellner starałsię jej jak najmniej dawać do kłótni pobudek, wiele rzeczy przysłaniałmilczeniem, czasem prawdę ukryć się starał, lecz bystre oko i instynkt uczyłyzawsze panią jego, gdzie miała uderzyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]