[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy wracała do samochodu, cała drżała.Ręce tak jej się trzęsły,że uruchomienie i prowadzenie samochodu wydawały się niemożliwe.Nanogach trzymała ją jedna myśl: udało się!Już w samochodzie, na pustych ulicach Warszawy dotarło do niej,jakie to było proste.Jak łatwo jest wykraść chorego ze szpitala.Znaładobrze ten szpital, znała jego wady i zalety, to prawda.Ale mimo wszystkozbyt łatwo jej poszło! Teraz jednak czekała ją druga część zadania.Trzebabyło Maćka wtaszczyć do mieszkania.Miła pogryza żółty ser i w jej oczach pojawiają się łzy.Nie jest wstanie ich kontrolować, nie jest w stanie ich powstrzymać.Płyną popoliczkach, zatrzymują się w okolicach brody i kap, kap, kap, odrywająsię, spadają na kolana.Uderzyła pielęgniarkę stalowym taboretem w głowę!Nigdy czegoś takiego nie zrobiła, nigdy nikogo nie uderzyła, nigdynie pozbawiła nikogo przytomności.Przecież mogła ją zabić! Gdybyuderzyła za mocno, gdyby uderzyła w złe miejsce, mogła zabić człowieka.To było dla niej najtrudniejsze.Musiała użyć przemocy, a przemoc jąprzerażała.Nie popierała przemocy, brzydziła się nią.Jeszcze jeden kawałek żółtego sera.Miła jest głodna, dopiero teraz toczuje.Ociera łzy z policzków.Jak ona się ma? Jak czuje się ta biednadziewczyna, którą Miła tak bezpardonowo potraktowała w nocy? Szkoda,że nie kupiła porannych gazet, może coś napisali.Miła kończy jedzenie,odruchowo sprząta po sobie, lubi, jak jest czysto, chociaż jakie to ma terazznaczenie.Siada na taborecie i znowu spogląda na paczkę papierosów.Rację mają ci, którzy mówią, że dopiero wtedy czujesz, że żyjesz,gdy zrobisz coś szalonego.Mila czuje, że żyje.Czuje każdy bolący zakwasw mięśniach, czuje mocno kłujący wyrzut sumienia, czuje drapanie wgardle po papierosie, na którego znowu ma ochotę, czuje drżenie gdzieś wśrodku, które wcale nie mija.Czuje, że żyje.Już prawie zapomniała, jakieto uczucie.Zapala kolejnego papierosa.Trudno, najwyżej umrze.Nocą przez Warszawę jechało się spokojnie i bezpiecznie.Maciek sięnie odzywał.Słyszała tylko jego ciężki oddech.Było po trzeciej w nocy.Zastanawiała się, jak to zrobić, żeby nikt nie zauważył, jak wprowadzaciężko rannego Maćka do mieszkania.Czy wszyscy sąsiedzi już śpią? Cobędzie, jak kogoś spotka na korytarzu, w windzie, na parkingu? Jakprzeniesie Maćka do domu? Na pewno już nie jest w stanie go udzwignąć.W końcu skręciła w prawo, jeszcze raz w prawo i wjechała na parking podblokiem.Podjechała jak najbliżej schodów.Po chwili szybkiego namysłujuż wiedziała, jak przetransportuje Maćka do mieszkania.Na kocu.Ułożyła koc na ziemi, na nim na plecach ułożyła Maćka i ciągnąc zarogi koca od strony nóg, posuwała się do przodu.Całkiem szybko sięposuwała.Po chwili była już w windzie.Z windy do mieszkania byłoniedaleko, Maciek przejechał tę drogę na kocu.Kiedy byli już wmieszkaniu, popatrzyli na siebie.Nic nie powiedzieli, nie trzeba było nicmówić.Zostawiła Maćka na podłodze w przedpokoju i poszłaprzeparkować toyotę.Postawiła ją pod samą bramą, nie mogła tam stać.Kiedy wróciła, Maciek spał.Miła patrzy na wolno padający śnieg.Papieros zaczyna parzyć ją wpalce.Gasi go pod kranem.Co teraz będzie? Jeszcze wczoraj jej życiebyło poukładane, nudne i przewidywalne aż do bólu.Dzisiejszej nocy tonudne życie legło w gruzach, postąpiła jak lekarz, uratowała pacjentowiżycie.Niebawem zapewne się dowie, czy było warto.Idzie do pokoju, gdzie położyła Maćka.Uchyla drzwi.Maciek nieśpi.Jest przytomny.Patrzą na siebie chwilę w milczeniu.W końcu odzywasię Miła.- Tu jesteś bezpieczny.Przynajmniej na razie.- Dziękuję.Miła poprawia mu poduszkę, sprawdza wenflon wpięty w ramię,patrzy na kapiące wolno kroplówki.- Zdaje się, że czuję dym z papierosów.Mógłbym pociągnąć? Jedenraz?- Nie.Nie mógłbyś.Na razie lekarz ci nie pozwala.Pokój komendantaW pokoju komendanta jest jeden mężczyzna, którego komisarzLidka Nowakowska nie zna.Poza tym mężczyzną obecni są komendantstołecznej policji inspektor %7łabiński i szef Centralnego Biura ZledczegoKrzywicki.Wszyscy mężczyzni, łącznie z szefem Agencji BezpieczeństwaWewnętrznego Zimoniem, właśnie tym, którego Lidka nie zna, patrzą nanią, jakby to ona była winna tego, że ktoś porwał Maćka Szumana zeszpitala.- O czym rozmawiała pani z Szumanem podczas wizyty w szpitalu? -pytanie Krzywickiego brzmi jak pytanie zadane oskarżonemu.- Było to rutynowe przesłuchanie w związku z postrzeleniemMacieja Szumana pod ursynowskim Leclerkiem.- Lidka jestpodenerwowana całą tą rozmową, pocą jej się dłonie.- Nagrała pani może tę rozmowę? - teraz z kolei pyta Zimoń.- A kto pyta? Nie pamiętam, żeby się pan przedstawił.- Pani komisarz, proszę odpowiadać na pytania - inspektor %7łabińskistara się zachować spokój w tej mocno niezręcznej dla niego sytuacji.Lidka lubi swojego szefa i widzi, jak słabo znosi prawie niewidoczneupokorzenia ze strony wyższych rangą funkcjonariuszy, którzy zachowująsię w jego gabinecie, jakby byli u siebie.- Nie, nie nagrałam tej rozmowy.Krzywicki z CBZ odchodzi od okna i opiera się tyłem o biurkoinspektora.Zdaje się, że ma zamiar poprowadzić to przesłuchanie.- Wiedział, kto do niego strzelał?- Nie sądzę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]