[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.WyprowadziłaVenetię na korytarz, a potem wraz z nią poszła do sypialni, gdzie,wykazując się zaskakującą wstrzemięzliwością w zadawaniu pytań,pomogła Venetii położyć się do łóżka, kładąc koło jej głowychusteczkę nasączoną lawendą.Następnego dnia Venetia obudziła się póznym rankiem, długopo śniadaniu.Pragnąc pozostać w łóżku, przez pannęHigganbotham przesłała reszcie gości wiadomość, że boli ją głowa,więc jeszcze poleży, i że prosi, aby jej nie przeszkadzano.W południe do jej sypialni weszła Elsie z jedzeniem.- Przykro mi, panienko, że zle się panienka czuje - powiedziała,odstawiając tacę z posiłkiem na mały stolik pod oknem.- Poczuję się lepiej, kiedy śnieg stopnieje.Elsie się uśmiechnęła, zarazem przykładając dłoń do szczęki.- A ty jak się czujesz? Pani Treadwell mówiła, że też zaległaś -spytała Venetia.- Dokucza mi ból zęba, ale już jest lepiej - odparła dzielniedziewczyna, choć bladość jej twarzy zadawała kłam jej słowom.-Pani Treadwell chciała posłać po felczera, żeby usunął ząb, alejapowiedziałam, że to nie jest konieczne.Ząb w końcu samprzestanie boleć.- Przykro mi, że cierpisz.Pani Bloom ma laudanum, jeślipotrzebujesz.- Dam sobie radę.Mam to - rzekła wesoło dziewczyna,podnosząc mały woreczek zawieszony na jej szyi na kawałkusznurka.- To burak.Moja mama wykopała go podczas pełniksiężyca, więc ma wielką moc.- Elsie schowała woreczek poddekolt.- Na pewno przepędzi ból zęba, nim się obejrzę.Venetia nie była pewna, czy chce dać wiarę w leczniczewłaściwości buraków, ale powiedziała tylko:- %7łyczę ci tego z całego serca.A jeśli tak się nie stanie, powiedz otym mnie albo pani Bloom to damy ci laudanum.- Dziękuję, panienko.To bardzo miłe z pani strony.- Elsieprzeszła do drzwi.- Przyjdę za jakąś godzinę po tacę.Venetia zjadła posiłek, a następnie wyciągnęła książkę orzymskim imperium i rozsiadła się z nią w krześle przy oknie.Zabrała się za czytanie, jednak trudno jej było się skoncentrować,bo rozpraszało ją ciepłe słońce wpływające do pokoju i cichy szmerrozmów dochodzący z jadalni na dole.Mimo że próbowała, niezdołała rozróżnić w tym szmerze poszczególnych słów.Pózniej ucięła sobie drzemkę, kiedy jednak się z niej zbudziła,stwierdziła, że jest jakaś dziwnie niespokojna; wiedziała, że niemoże dłużej kryć się w swoim pokoju.Spojrzała tęsknie w stronę drzwi.Wszyscy niedługo zaczną sięzbierać w jadalni na obiad.Będą się śmiać, rozmawiać, a onasiedzieć będzie w sypialni jak inwalida.Powinna zejść na dół,stawić czoła Gregorowi i reszcie.Przecież i tak tego nie uniknie.Zaczęła się niechętnie ubierać, zauważając z zazdrością, że dwiez sukien Elizabethy są już wyprasowane i przewieszone przezoparcie krzesła, czekając na właścicielkę.Popatrzywszy na swojąsuknię, która była okropnie pognieciona, Venetia pomyślała, żechce wracać do domu, do własnego łóżka, do usługujących jejsłużących i do takich luksusów jak przejażdżka konna.Możejednak Ravenscroft zasłużył sobie na uduszenie.Odsuwając od siebie mało życzliwe myśli, zabrała się zaupinanie włosów, a potem przystanęła przy oknie, bo jej uwagęprzykuło jakieś zamieszanie na dziedzińcu, na którym po śniegunie było już prawie śladu, za to zostało wielkie błoto.Patrzyła, jakpod zajazd podjeżdża powóz Ravenscrofta prowadzony przeżGhambersa, któremu towarzyszy pan Treadwell.Pomyślała, że teraz, kiedy powóz jest już naprawiony, a śniegzniknął, ona i jej dwaj towarzysze będą mogli wreszcie wyruszyć wdrogę.Aż zadrżała od uczucia ulgi, zmieszanego jednak z lekkimsmutkiem.Co teraz czeka ją i Gregora? Nie miała pojęcia, alewiedziała, że chce opuścić zajazd i to już w tej chwili.Skończyła się ubierać i zeszła na dół, zastanawiając się podrodze nad swoją sytuacją.Nie znajdowała jednaksatysfakcjonujących odpowiedzi, a im więcej myślała, tym więcejnachodziło ją pytań
[ Pobierz całość w formacie PDF ]