[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.109RS Potem Jack harował przez dwanaście lat, by udowodnić ojcu, żesię mylił.- Och, Jack.- Kazał mi się wynosić, a ja go posłuchałem.Skłamał ojcu z najszlachetniejszych pobudek.Tak bardzo byłojej żal Jacka, który tyle lat musiał cierpieć w samotności.- Dlaczego twierdzisz, że jesteś podły, skoro chciałeś bronićmatki? - spytała cicho.Skrzywił się z niesmakiem.- Ona wybaczyła ojcu i ułożyła sobie życie.Jest szczęśliwa zinnym mężczyzną.Nie zrozum mnie zle.- Wstał i podszedł do okna,zaciskając szczęki.- Sam najlepiej wiem, jak ciężko było jejwytrzymać z ojcem.Ale zazdroszczę jej szczęścia.Jego matka znalazła przyjazń i miłość, podczas gdy syn, którystanął w jej obronie, był zupełnie sam.Wbrew przewidywaniom ojcaodniósł wielki sukces.Czuła dla niego nie tylko podziw.Ale teraz niemogła o tym myśleć.Najważniejsze było to, że Jack potrzebował jejpomocy.Maddie wstała i podeszła do niego.- Jesteś wspaniałym człowiekiem, Jack.Jego wzrok był utkwiony w szybie.- Ironia polega na tym, że chciałem udowodnić ojcu, że jestemcoś wart.Okazało się, że to nieprawda.- Mylisz się, Jack.Broniłeś matki.Udowodniłeś, że jesteś więcejwart niż oni wszyscy razem wzięci.Nie wyglądał na przekonanego.110RS - Tak więc wygląda ta paskudna historia.%7łałujesz, że się tegowszystkiego dowiedziałaś?- Nie.Twoja matka nie powinna była nigdy cię o coś takiegoprosić.Powtórzę to, co już mówiłam, bo to bardzo ważne.Musiszwybaczyć ojcu.Jeśli tego nie zrobisz, nigdy nie wyzwolisz się odbolesnej przeszłości.- Nie mogę tego zrobić.Położyła rękę na jego ramieniu, pragnąc, żeby jej uwierzył.- Praktycznie od zera zbudowałeś wielką firmę, która jest wartamiliony dolarów.Moim zdaniem osiągnąłeś bardzo wiele.Pora, żebyśprzestał udowadniać sobie, ile jesteś wart, i pozwolił sobie żyćszczęśliwie.Zignorował uścisk jej dłoni.- Jestem tym zmęczony.- Westchnął.- Jestem zmęczony ikoniec.Dobranoc, Maddie.Odwrócił się od niej i ruszył do swojej sypialni.Podobnokobieta może odgadnąć charakter mężczyzny ze sposobu, w jaki ontraktuje matkę.Była zdumiona, że Jack Valentine, którego zawszeuważała za zwykłego podrywacza, miał taki silny i skomplikowanycharakter.Stanął w obronie matki, wziął na siebie jej winę, a wnagrodę został wypędzony z domu.To nie był tylko przystojny mężczyzna, który jej się podobał.Zaczynała się w nim zakochiwać.On też za długo był sam.Niepowinna wystawiać go na taką próbę.Zanim zdołała sobie wyperswadować ten pomysł, weszła dojego sypialni.Uklękła obok niego na łóżku i objęła go.111RS Dopiero po dłuższej chwili przytulił ją do siebie.- Nigdy nikomu o tym nie mówiłem, Maddie.- Cieszę się, że mi to powiedziałeś - odparła, przytulającpoliczek do jego ramienia.Jack przebudził się, czując, że coś jest nie tak.Przede wszystkimnie był w łóżku sam.Obok niego leżała kobieta.Jej delikatniezaokrąglone piersi dotykały jego klatki piersiowej.Otworzył oczy.Promyk światła wpadający z salonu pieścił potargane jasne włosyMaddie, tworząc aureolę.Jej zgrabna noga w dżinsach spoczywałaniedbale na jego nodze, a drobna ręka opierała się o jego pierś.Odetchnął z ulgą.Maddie go nie porzuciła.Jak to cudownie, że była przy nim! Westchnęła słodko, kiedyprzytulił ją do siebie.Miał wrażenie, że łączy ich jakaś mocna więz.Chciała być z nim, Jackiem Valentine'em, bezdusznym draniem.Zwierzył się jej z ponurego sekretu, ą potem poczuł się takwyczerpany, że nie wiadomo kiedy zapadł w sen.Jednak Maddie nieprzeraził ten sekret.Starała się nawet usprawiedliwić jegopostępowanie.Nigdy nie miała oporów, żeby wytknąć mu, że zrobiłcoś zle.Czasem to go nawet złościło do tego stopnia, że zastanawiałsię, po co zabrał ją ze sobą do Londynu.Była szczera, więc teraz tym bardziej mógł jej wierzyć.Potrzebował jej.Musiał z kimś porozmawiać po spotkaniu z matką.Delikatnie pocałował ją w czubek głowy, wdychając rozkosznyzapach jej ciała i perfum.Poruszyła się niespokojnie, przytulając się do niego.112RS Ciepło jej ciała pieściło go.Krew zawrzała w jego żyłach.Pożądał jej.Jej dłoń leżąca na jego piersi poruszyła się.Przykrył dłonią jejrękę, żeby nie mogła się odsunąć.Serce biło mu mocno w piersi.Maddie znów poruszyła się niespokojnie.- Jack?- Jestem tu, Maddie.Przez chwilę nie odzywała się, zastanawiając się, gdzie jest.Przypominała sobie, co jej powiedział.Przytuliła policzek do jegopiersi.- Dobrze się czujesz?Był zaskoczony, gdyż bał się, że gdy Maddie uświadomi sobie,gdzie jest, natychmiast zerwie się z łóżka.- Tak - Dobrze? Cudownie! Przecież była z nim.On, najatrakcyjniejszy kawaler w Nowym Jorku.On, który miałtak wiele kobiet, mimo wszystko był samotny.Ale najdziwniejsze, żew tej chwili wcale się tak nie czuł.- Dziękuję, że.Położyła palec na jego ustach.- Nic nie mów.Cieszę się, że byłam z tobą.Mam nadzieję, że citrochę pomogłam.Ujął jej dłoń i przycisnął do ust.Zamarła w oczekiwaniu.Pokolei zaczął wkładać jej palce do ust, delikatnie ssąc.Potem końcemjęzyka dotknął wrażliwego miejsca między wskazującym i trzecimpalcem.Gwałtownie zaczerpnęła tchu.Jej pierś falowała niespokojniew rytm ciała Jacka.113RS - Jack - szepnęła z pożądaniem.- Pocałuj mnie.To było takiecudowne!- Myślałem, że.- Nie mogłam się wtedy zgodzić, bo.Nieważne.Terazwszystko się zmieniło, bo.- Dotknęła dłonią policzka.- Nieważne -powtórzyła.- Pocałuj mnie.- Naprawdę tego chcesz? - spytał, zbliżając usta do jej warg.Dłużej nie mógł się powstrzymać [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Sw.Teresa od Dzieciatka Jezus Dzieje duszy
    Dzieje duszy Sw.Teresa od Dzieciatka Jezus
    Hejnicka Bezwińska Teresa Pedagogika ogólna
    Fortis Teresa Zew pustyni
    Medeiros Teresa Szept róż
    City of Dragons 2 Of Flesh
    William Faulkner Absalomie, Absalomie
    Lee Child Poszukiwany
    § Rygiel Katarzyna Ewa Zakrzewska 01 Ekspedycja Kolitz(1)
    bezpiecze stwa i higieny pracy na stanowiskach wyposa onych w monitory ekranowe
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wielkikubel.opx.pl