[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Panie Gower, nie mam \yczenia wychodzić za mą\!Pan Gower uniósł w górę brwi.- Nie? A co z rzekomym kapitanem Frakenhamem?Do licha! Z zaskoczenia mózg Harriet stę\ał w bryłę bezu\ytecznego lodu.- Chciałam powiedzieć, \e nie \yczę sobie poślubić pana - poprawiła się.- Kapitan Frakenham to coścałkiem innego.Oczywiście, \e za niego chcę wyjść.Jestem z nim zaręczona.- Zaiste.Jedno jedyne słowo, ale panu Gowerowi udało się nasycić je takim niedowierzaniem, \e Harriet sięzawahała.Dobry Bo\e, tylko nie to.Je\eli pan Gower podejrzewa, \e nie istnieje \aden kapitanFrakenham, wszystko stracone.Bo chocia\ ubolewała nad tym, \e matka wymyśliła dla niejkonkurenta, to myśl o utracie Garrett Park była po prostu nie do zniesienia.Przygładziła nerwowo spódnicę.- Jeśli ju\ mowa o kapitanie Frakenham, czy wspominałam, \e przysłał matce sztukę jedwabiu?Pan Gower uniósł brwi.- Czy tak? Pani matka musiała się ucieszyć.40- To bardzo piękny jedwab.A dla mnie przysłał sznur pereł, a do tego po naszyjniku z muszelek dlaSophii i Ofelii.- Hmmm.Z rozkoszą bym je obejrzał.Czy mogłaby pani je przynieść?A niech to, i co ona.ma teraz zrobić? Nie spodziewała się po bankierze takiego grubiaństwa, alepana Gowera musiało coś opętać.Udało jej się niepewnie roześmiać.- Oczywiście, \e mo\e je pan zobaczyć! Nie jestem pewna, gdzie matka schowała jedwab, a perły sązamknięte bezpieczne pod kluczem.Mo\e jak pan następnym razem przyjedzie z wizytą, przygotujęje panu do obejrzenia i.Bankier z uśmiechem potrząsnął głową.- Harriet, powinna pani wiedzieć, \e od samego początku miałem wątpliwości co do tego kapitanaFrakenhama.Harriet usiłowała przełknąć, ale jej się nie udało.- O? Jakie\ to?- Nie wierzę, by była pani naprawdę zaręczona z jakimś kapitanem Frakenhamem, nie wierzęrównie\, \e pojawi się on w porcie z ładownią pełną złota i uratuje pani rodzinę oddalszych kłopotów.- Uśmiech pana Gowera graniczył z obelgą - Inni pracownicy banku mogąwierzyć, w co chcą, ale ja nie jestem taki naiwny.- Panie Gower, zapewniam pana, \e naprawdę jestem zaręczona z kapitanem Frakenhamem.Jak śmiepan insynuować, \e.- Nonsens.Harriet.panno Ward.pomówmy otwarcie, \aden kapitan Frakenham nie istnieje.I naile zdołałem sprawdzić, nigdy nie istniał.- Czy pan zarzuca mi kłamstwo?- Przekonany jestem, \e zródłem oszustwa była pani matka.Od samego początku wzbudziło onomoje zainteresowanie, napisałem więc do Londynu i zasięgnąłem języka.W rejestrach nie ma śladupo kapitanie Frakenhamie czy jego statku.- Pana informacje są błędne, bo mogę pana zapewnić, \e.- O niczym mnie pani nie mo\e zapewnić.- Pan Gower chwycił jej dłoń, nie da się ukryć, \e mocno.- Harriet, okazałem pani i pani rodzinie bardzo wiele cierpliwości.Mo\e być pani spokojna, \ezachęcałem moich przeło\onych, by przyjęli państwa niedorzeczną wersję o zacnym kapitanie, inadal tak będę postępował.- Pogładził ją kciukiem po knykciach.- Do czasu.Harriet z trudem udało się opanować dreszcz.- Nie wiem, o czym pan mówi.- Szarpnęła dłoń, ale Gower trzymał ją mocno.Zastanawiała się, coby zrobił, gdyby zaczęła krzyczeć, wyskoczyła za okno i rzuciła się do ucieczki przez ogród.- Harriet, niech mnie pani posłucha.- Podszedł o krok bli\ej.- Mo\e nie urodziłem sięd\entelmenem, ale zanim umrę, zostanę nim, a po mnie moi synowie.Proszę, by pani za mniewyszła.Mo\e pani na tym układzie tylko zyskać.- Co? Za miesiąc Garrett Park będzie nale\ał do nas.- Tak, ale co wtedy będziecie państwo robili? Skąd wezmiecie fundusze na \ycie?Harriet daremnie starała się wyrwać mu rękę.- Proszę, panie Gower.- Potrzebne mi jest pani wysokie urodzenie i koneksje, by wyrobić sobie nazwisko.Skłonny jestemprzymknąć nawet oczy na fakt, \e pani rodzina nie radzi sobie finansowo i \e pani bracia zachowująsię z sposób godzien ubolewania.Harriet bliska była eksplozji.Wyszarpnęła rękę z jego wilgotnego uścisku.Jak on śmie przychodzićtu i obra\ać ją i jej rodzinę?- Panie Gower, nie chciałam tego mówić, ale nie zostawił mi pan wyjścia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]