[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Panienka Anna była pięknym dzieckiem i stary lord ją uwielbiał.Złamała mu serce,uciekając z tym Szkotem.Plotkowanie ze słu\bą nie nale\ało do dobrego tonu, ale Julię kusiło, by poznać \ycie Aleca.Jeśli miała odmienić charakter mę\a - lekkoducha, potrzebowała porcji niezbędnej wiedzy.- Skoro lord tak kochał swoją córkę, powinien pozwolić jej iść za porywem serca -stwierdziła.- Niby tak, ale pan uwa\ał, \e wybranek panny Anny jest golcem, który poluje na posagi, i\ądał, aby natychmiast z nim zerwała.- Gospodyni westchnęła.- Ale panna Anna była uparta.Powiedziała, \e tylko ten albo \aden.- Teraz rozumiem, w kogo wrodził się Alec ze swoim uporem.- Oni wszyscy lubili postawić na swoim.Stary lord szalał ze złości i zagroził, \e zamknie ją wpokoju na zawsze.- Co za głupota! Zdą\yłam ju\ się nauczyć, \e wielu mę\czyzn, gdy sytuacja wymyka im się zrąk, traci kontrolę nad sobą i zachowuje się jak wodzowie w bitwie, sypiąc rozkazami.Tylko\e podwładni odmawiają ich wykonania - skomentowała zgryzliwie Julia.- Mówi pani, jakby tam była! Starszy pan miotał się jak ryczący lew - potaknęła pani Wilson.- Inna rzecz, \e chciał dla panienki jak najlepiej.Zamęczał ją tą swoją rodzicielską troską.- To się często zdarza samotnym rodzicom.- Zwięta racja.Rozpieszczał ją i chciał trzymać krótko, a to się tak nie da, bo panna Anna naprzekór coraz mocniej obstawała przy swoich uczuciach.Julia po raz kolejny napełniła fili\ankę pani Winston.- Zazdroszczę jej romantycznych porywów serca.Ja nie jestem do nich zdolna, co jestpodobno wadą, jak wielu mi mówi.- Wcale mi się nie widzi - zaprzeczyła \ywo pani Winston.- Pani ma serce wra\liwe i skoredo sentymentów. - Skąd\e.Tata często powtarzał mi, \e mocno stąpam po ziemi.- Julia zachichotała.- Miałrację.Zbiera mi się na płacz tylko wtedy, kiedy jestem bardzo zmęczona.Albo pijana.- Pijana? - Pani Winston zrobiła wielkie oczy.- Tak, uwielbiam grzany rum.Marynarski napitek, ale gładko wchodzi.Gospodyni na wszelki wypadek skwitowała śmiechem to wyznanie, nie przystojące młodejdamie.- Ho, ho, madame, co za junacka fantazja! Ale rum nie rum, ma pani czułe serduszko.-Aakomie sięgnęła po kolejne ciasteczko.- Tak jak panna Anna.Kiedy stary earl przywiózł jąze Szkocji po śmierci tego jej Szkota, snuła się miesiącami po domu, ubrana na czarno, i grałana fortepianie najbardziej ponurą muzykę, jaką słyszałam w \yciu.- Musiała bardzo cierpieć po stracie ukochanego.Ale rozumiem, jakie to było trudne dla waswszystkich - powiedziała z przejęciem Julia.-Ja te\ wolę słuchać bardziej radosnej muzyki.- Tak, to były smutne czasy - westchnęła pani Winston.Pani jak tylko spojrzała na małego,płakała i powtarzała, \e ma oczy po swoim ojcu.Jego lordowska mość był wtedyrozbrykanym urwisem i miał ju\ po uszy wiecznie zapłakanej matki.Na koniec doszło dotego, \e zmykał gdzie pieprz rośnie na sam jej widok.Julia pokiwała głową.Wszystko się zgadzało - Aleca wyraznie wprawiały w zakłopotanieprzejawy kobiecej czułości.Powinna o tym pamiętać.Pani Winston bez skrępowania oblizała krem z palców.- Co gorsza, stary pan wymyślił, \e tylko sezon towarzyski, spędzony w Londynie, mo\ewyrwać Annę z czarnej rozpaczy.Któregoś dnia zapakował ją i dziecko do powozu ipojechali.Julia pomyślała o wszystkich rautach i balach, w jakich sama zmuszona była uczestniczyć.Fakt,\e w tym czasie podpierała ściany razem z innymi przyzwoitkami, miał swoje zalety.Mogłabez przeszkód obserwować wszelkiego rodzaju towarzyskie gry, wyciągając z owychobserwacji pouczające wnioski.- Zupełnie jakby salonowy blichtr miał być lekarstwem na smutki! - wykrzyknęła,zdegustowana.- Z ust mi to pani wyjęła - zgodziła się ochoczo pani Winston, głośno przełykając herbatę.-Lady Anna była jeszcze bardziej nieszczęśliwa ni\ przedtem.A na dodatek stary lord niezdawał sobie sprawy, \e wśród państwa ju\ zaczęły krą\yć plotki, \e jego córka uciekła zprzystojnym młodzianem do Szkocji, a wróciła sama z dzieckiem.- Na twarzy poczciwejkobiety odbiła się prawdziwa groza.- Wyobrazi sobie pani, \e patrzyli na małego paniczaAleca jak na, z przeproszeniem, bękarta, zrodzonego z nieprawego związku z jakimś sługą.Julia odstawiła fili\ankę z takim rozmachem, \e a\ zadzwonił spodeczek.- Banda kretynów! Mam nadzieję, \e ojciec Anny zdusił te obrzydliwe plotki w zarodku.- Niestety nie, bo nikt z nas nie śmiał mu powtórzyć, co gadają po kątach o jego ukochanejcórce.Pani Anna odchodziła od zmysłów, a\ wreszcie zupełnie się jej pomieszało i zaczęłasię prowadzać z jakimiś typami spod ciemnej gwiazdy i wracać do domu nad ranem.Wszystko to stało się tak szybko, \e pan wpadł w istną rozpacz.Kiedy wreszcie dotarło doniego, co się dzieje, dostał furii i natychmiast wywiózł córkę z wnukiem z miasta.- Nie dementując plotek?- Sama pani wie, milady, \e jak złe języki raz pójdą w obroty, nie sposób ich zatrzymać.Zaraz po tym panna Anna zaczęła chorować i nie minął miesiąc, jak umarła, biedaczka.Doktor powiedział, \e miała odrę, ale ja wiem, \e serce jej pękło.A biedny panicz Alecmusiał cierpieć przez hańbę matki.Wiadomo, jak okrutne potrafią być dzieci.Wyzywały good najgorszych i głośno wyra\ały się o jego rodzicach tak, \e lepiej nie powtarzać.Dzielnypanicz nie dał sobą pomiatać i nie pomnę ju\, ile razy odsyłano go za karę do domu, całego wsińcach i w porwanym ubraniu.- Mogę sobie wyobrazić.- Julia pokiwała głową.Wiedziała ju\, jak krewki bywa jej nowopoślubiony mał\onek.- Biedaczysko - szepnęła do siebie, lecz widząc zdziwione spojrzeniepani Winston, dodała szybko: - To straszliwe obcią\enie dla dziecka.Dobrze, \e z czasem da-li mu spokój.- Wcale nie.Podłe plotki wlokły się za nim przez cale \ycie.Zupełnie jakby ktoś rozmyślniestarał się je podgrzewać, kiedy tylko wygasały.A trzeba powiedzieć, \e pan Alec na całe nieszczęście za bardzo wrodził się w matkę i sam się starał, aby wcią\ na nowo brano go najęzyki.- Nie winię go za to - powiedziała z mocą Julia.- Czy miał robić z siebie świętoszka tylko poto, aby przypodobać się pró\niaczej bandzie, która nie ma nic innego do roboty, jak tylkoprzesiadywać w salonach i paść się cudzymi nieszczęściami?Pucołowate policzki pani Winston o\ywiły się w szerokim uśmiechu.- Co za szczęście, \e pan Alec trafił na taką kobietę jak pani!- Staram się być szczera, i tyle.- Julia skromnie wzruszyła ramionami.Była pewna, \ewicehrabia Hunterston świadomie dra\nił towarzystwo swoimi ostentacyjnie swobodnymipoczynaniami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Moning Karen Marie Szaleństwo 01 MacKayla Lane 01. Mroczne szaleństwo
    Złota Dynastia 05 Smith Karen Rose Serce ze złota
    Karen Marie Moning Highlander Series #03 The Highlander's Touch
    Moning Karen Marie Highlander 02 Poskromić Szkockiego Wojownika
    Karen Marie Moning Highlander 01 Ponad mgłš Szkocji
    Moning Karen Marie Highlander 01 Ponad mgłš Szkocji
    Hughes Karen Rod Coltonow 09 Wizjonerka
    Karen Marie Moning The Dark Highlander
    55 King Karen L. Pojedynek małżeński
    Martyn Leah Lekarz z antypodów 470
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • protectorklub.xlx.pl