[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Thomasie odezwała się Karen chciałabym, żebyś odwiózł Me-lissę łódką do Kildoun.Leonie kazała jej opuścić dom, ale nie wyjedzie zbraku środka transportu.Thomas zrobił ordynarną uwagę na temat tego, co Melissa może ze sobązrobić, po czym z wściekłością zaczął dzgać ziemię ostrym końcem łopaty. Trzeba mieć cholerny tupet, żeby tak się zachowywać zdenerwo-wał się Neville. Przecież nie byłoby jej tutaj, gdybyś jej nie przywiózł. Proszę! z rozpaczą w głosie krzyknęła Karen. Nie kłóćcie się!Tego już nie zniosę! Myślę, że powinniśmy się naradzić, co mamy dalej robić stwier-dził Neville. Chyba lepiej nie pozbywać się Melissy, dopóki nie podej-miemy wspólnych ustaleń.Thomasie, może wrócisz z nami do domu?Wątpię, żebyś coś tu jeszcze znalazł, ale jeśli masz wątpliwości, możeszpózniej przyjść i poszukać. Dzięki odparł szorstko Thomas. Wrócę.Zostawił łopatę opartąo ścianę i niechętnie wyszedł za nimi.Do domu szli w milczeniu.Karen miała przeczucie zbliżającej się kata-strofy.Co się teraz stanie? Czy ktoś wezwie policję? Ale wciąż nie byłociała, nie było dowodu popełnienia morderstwa.Zadrżała gwałtowniemiotana burzą uczuć i spojrzała na Neville'a, ale patrzył prosto przed siebie.Twarz miał pozbawioną wyrazu, ręce wciśnięte głęboko w kieszeniespodni.SRDotarli do domu. Leonie? zawołał Neville, gdy tylko weszli do holu.W kuchni rozległy się kroki; otworzyły się drzwi. Ach, jesteś, Thomasie powiedziała Leonie, omijając wzrokiembrata i zerkając na stojącego na ganku Thomasa. Czy byłbyś tak uprzej-my i zabrał swoją przyjaciółkę łódką do Kildoun tak szybko, jak to tylkomożliwe? To mój dom i jestem już trochę zmęczona nieproszonymi gość-mi. Zanim Melissa wyjedzie ostrym tonem rzekł Neville musimyustalić, co robić ze skarbem" Tabaki.Czy możesz przyjść na chwila do sa-lonu?Leonie sprawiała takie wrażenie, jakby ostatnią rzeczą, jakiej pragnęła,było oddychanie tym samym powietrzem co Melissa, ale poddała się i zociąganiem poszła za nimi przez małą jadalnię do salonu.Melissa przyrzą-dziła sobie drinka i stała przy oknie.Radio nadawało program poświęconyzbliżającemu się festiwalowi w Edynburgu.Neville wyłączył odbiornik,cisza zaległa pokój. Wygląda na to, że te walizki należą do April wyjaśnił Melissie.Obaj z Thomasem byliśmy co do tego absolutnie zgodni. No, jasne! ironicznym tonem powiedziała Melissa. Naprawdęmyśleliście, że mogą należeć do kogoś innego? Już dawno twierdziłam, żeApril została zamordowana, a to tylko potwierdza moje podejrzenia. Jeśli jesteś taka mądra, to powiedz, gdzie ukryto ciało.Zaoszczędzi-łoby to nam wiele zachodu, gdybyś wykorzystała w tym celu swój dar ja-snowidzenia.SRMelissa wydawała się głucha na wszelkie złośliwości.Wzruszyła ra-mionami. Skąd mam wiedzieć? Trzy lata temu mnie tu nie było.Może spytaćkogoś, kto tu był? Neville rzekła Leonie. Ta zrujnowana farma. Nie, jestem całkiem pewien, że nic tam nie ma poza walizkami, cho-ciaż Thomas zamierza ją jeszcze przeszukać. A zatem gdzie. Leonie przerwała w pół zdania. Nie wiem odparł Neville. Nie wiem, gdzie może być ciało. Kochanie, a co myślisz o plantacji Q? spytała Melissa. Tammożna łatwo zakopać zwłoki, prawda? To bardzo dogodne miejsce dla ko-goś, kto zna teren.Leonie i Karen zaczęły mówić jednocześnie.Gdy obie przerwały, by niewchodzić sobie w słowo, Neville powiedział: Jeśli ciało jest zakopane na plantacji, to istnieje duże prawdopodo-bieństwo, że nigdy nie zostanie znalezione.Teraz musimy się zastanowićnie nad tym, gdzie jest ciało, ale nad tym, co zrobić, jeśli w ogóle cośchcemy robić, ze znalezionymi walizkami. Chyba nie możemy przyjąć, że to był wypadek? wtrąciła Leonie. Nie ma szansy. Moim zdaniem, żadnej matowym głosem stwierdził Neville.Ktoś stworzył pozory, że April cała i zdrowa opuściła farmę.Po co zako-pywałaby swoje rzeczy i wyjeżdżała z pustymi rękami?Zapadła niezręczna cisza, która przedłużała się w nieskończoność
[ Pobierz całość w formacie PDF ]