[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chyba niezle dajesz sobie radę.- Videi machnęła dłonią wstronę wierzby za nimi.- Daniel go używa.- To była marnapociecha, ale innej nie mogłazaoferować.Peter rozpromienił się.- To prawda.Jest jak gąbka, wszystko w niego wsiąka.Za toChmura - spróbował złapać blizniaczkę za ogon, ale machnęłanim, usuwając z zasięgu braterskiej dłoni - nauczyła się akaywo" i poddała.- Akaywo - powtórzyła Vicki.W jej ustach słowo nie brzmiałotak, jak kiedy Peter je wypowiadał, ale dawało się rozpoznać.Wpewnym stopniu.- Co to znaczy?- No cóż.głównie dobrego polowania".Ale teżwitaj, do widzenia, jak leci, dawno się nie widzieliśmy.- Jak aloha".- Aloha.Alo-ha - Peter wydłużał drugą sylabę, póki nie zadrżałana granicy wycia.- Dobre słowo.Ale nie jedno z naszych.Nagle Chmura postawiła uszy, a potem zanurkowała w krzaki.Chwilę pózniej Peter wcisnął spodenki w dłoń Vicki i podążyłza siostrą.Aaki zniknęły za ścianą krzaków i zielska.Vicki zabiła jednegoz miliona komarów, które wypłoszyło z zarośli to nagłeporuszenie.- A teraz co? - zastanowiła się.Sądząc po odgłosach, dalejgonili to coś, cokolwiek to było.- Hej! -zawołała.- Po prostupójdę do końca ścieżki.Tam mnie dogonicie! - Nie usłyszałażadnej odpowiedzi, ale szczerze mówiąc, wcale się jej niespodziewała.Na ścieżce było niemal przyjemnie - na pewno nie chłodno, alenie aż tak gorąco, jak z pewnością zrobi się pózniej.Vickispojrzała na zegarek.8:40. - Możesz podzwonić dziś rano, jeśli chcesz - powiedziałaNadine - ale lepiej idz na pola i obejrzyj to miejsce, zanim zrobisię za gorąco.Za kilka godzin, kiedy temperatura się podniesie,wszyscy się zdrzemną i nie będzie ci miał kto pokazać drogi.Poza tym Peter i Rose mogą ci opowiedzieć o tej trójce ludzi".Całkiem niezły pomysł.gdyby tylko Peter i Rose albo Peter iChmura, albo nawet Sztorm i Chmura -wszystko jedno - byli wpobliżu._Odgoniła chmarę muszek, zmiażdżyła następ-nego komaraatakującego jej kolano i zastanowiła się, czy z Henrymwszystko w porządku.Aaki przygotowały dla niegoświatłoodporny pokój, ale w tej chwili Vicki nie była pewna,czy można ufać ich dobrym intencjom.Z drugiej strony, Henrybywał tu już wcześniej i, jak widać, przeżył.Poprawiła okulary.Ich skrzydełka zrobiły się śliskie od potu.Doszła do końca ścieżki i zatrzymała się, odrobinę przytłoczonaprzestrzenią, jaka się przed nią rozciągała.Na górze niebo,proste i nieskończone.Na dole płot, a za nim pole, następny płoti większe pole.Na obu pasły się owce.Trzy z nich stały podrugiej stronie, tuż przy pierwszym płocie.Dwie jadły, a trzecia spoglądała na kobietę.p-Vicki nigdy nie obiło się o uszy, że owce mogą być grozne, alez drugiej strony, co ona mogła wiedzieć -po raz pierwszyznalazła się tak blisko nich.~ No dobrze.- Ostrożnie opierając się o płot, oderwałazaczepioną o pordzewiały drut kępkę runa i obróciła ją międzypalcami.- Podejrzewam, że nie widziałyście nic tej nocy, gdyJason Heerkens, znany też jako Heban, został zamordowany?Na dzwięk jej głosu gapiąca się owca wywróciła oczami iwycofała się, a pozostałe dwie, wciąż żując, skręciły każda wswoją stronę i odeszły kilka metrów.- To tyle, jeśli chodzi o przesłuchiwanie świadków - mruknęłaVicki, obracając się do ścieżki.-Gdzie, do cholery, są Chmura iPe.Sztorm?Jakby w odpowiedzi łaki wypadły z krzaków i z wywieszonymijęzorami ruszyły w jej stronę, machając ogonami.Chmura, niezatrzymując się, przeskoczyła płot i zastygła, rozłożona natrawie.Sztorm, ledwie o sekundę za nią, zmienił się wpowietrzu i obok siostry przykucnął Peter.Owce, przyzwycza-jone do takich widoków, ledwie podniosły głowy znad trawy.Vicki, mniej przywykła, starała się zachować nie-poruszonywyraz twarzy.W milczeniu podała Peterowi spodenki.- Dzięki.- Włożył je z wypracowaną zręcznością.-Tym razemprawie go złapaliśmy.- Kogo?- Starego świstaka.Mieszka pod stosem cedrowych pali przyścieżce.Jest szybki i sprytny, ale tym razem dopadł nory o włoswcześniej, niż zęby Chmury dopadły jego.- Nie mogliście się po prostu zmienić i przesunąć drewno?Peter potrząsnął głową.Z jego włosów wypadły kawałkipaproci.- To byłoby oszustwo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]