[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomogło też to, że Mark Williams miał kartotekę, asprawy dopełnił raport o jego ostatnich poczynaniach nadesłanyz Vancouver.Celluci z trudem utrzymał równowagę, kiedy Cień podskoczyłdo niego, polizał go ze dwa razy po twarzy, a potem, hałasując,zaczął okrążać idącą przez trawnik grupę.Wilkołaki.Już nic niebędzie takie samo.Jeśli istniały wilkołaki, to kto wie, jakiejeszcze mityczne stwory czekają za rogiem.Vicki wydawała się to wszystko akceptować bez najmniejszychproblemów.Zawsze wiedział, że jest niezwykłą kobietą.Zwykleupartą, arogancką, mającą zawsze własne zdanie kobietą, alemimo to, niezwykłą.Z drugiej strony, pomyślał, zaciskającpalce na kluczykach, Vicki znała Henry'ego od Wielkanocy,więc może to wszystko nie było dla niej nowością.Kto wie, czym się ta dwójka zajmowała?Podczas pożegnań Stuart podszedł do niego z wyciągniętą ręką.- Dziękuję za pomoc.W jego głosie nie słychać było specjalnej wdzięczności, aleCelluci rozumiał, czym jest duma.Uśmiechnął się ostrożnie,żeby nie odsłaniać zębów, i uścisnął dłoń łaka.- Nie ma za co.Uścisk już od samego początku był mocny, ale szybko stał sięjeszcze silniejszy, tak że żyły na przedramionach obu mężczyznnapięły się, a Celluci, choć był prawie dwadzieścia pięćcentymetrów wyższy i proporcjonalnie cięższy, zaczął sięmartwić o swoje kości.Nadine, wyczuwszy zapach rywalizacji, trąciła Vicki i obieodwróciły się, żeby popatrzeć.- Będą tak trwać, póki któryś nie złamie ręki? -zastanowiła sięsucho Vicki, zerkając na nieruchome kształty mocujące się wblasku świateł samochodu.- Ciężko powiedzieć, kiedy chodzi o samców -odparła takimsamym tonem Nadine.- Jak już mózg im się wyłączy, ciaładziałają jeszcze godzinami.Jeśli nagłe przerwanie uścisku poprzedzały jakieś sygnały, toVicki ich nie zauważyła.W jednej chwili stali nieruchomo,niemal jakby walczyli wręcz, w następnej poklepywali się poramionach jak najlepsi przyjaciele.Uznała, że osiągnęlipożądany stan napięcia wewnętrznego, które uruchomiłowłaściwy przełącznik i pozwoliło życiu toczyć się dalej - alenie miała zamiaru o to pytać, bo tak naprawdę nie chciaławiedzieć.Podczas gdy Stuart wypytywał, z czego śmieje się jegopartnerka, Celluci odkrył nowy problem logistyczny - ktousiądzie obok niego na siedzeniu pasażera.To było dziecinnezmartwienie, ale chociaż miejsce powinno przypaść Vicki - jakowyższa potrzebowała więcej miejsca na nogi - nie chciał, żebyHenry Fitzroy siedział za nim w ciemności przez całątrzygodzinną podróż.Vicki podjęła decyzję za niego.Przesuwała palce wzdłużsamochodu, póki nie trafiła na klamkę tylnych drzwi.Otworzyła, wrzuciła do środka torbę i w ślad za nią wsiadła dośrodka, ostrożnie odsuwając Cienia - który chciał ją jeszcze paręrazy polizać zanim zamknęła drzwi.Znała Mike'a Celłuciego odośmiu lat i dobrze wiedziała, co się dzieje w jego głowie, nawetw tej chwili.Jeśli sądził, że będzie robiła za pośrednika międzynim a Henrym.lepiej niech to jeszcze raz przemyśli.Kiedy wampir zajmował miejsce pasażera i zapinał pas, jegotwarz była bez wyrazu.Cień gonił za samochodem aż to końca drogi na farmę, a potemsiedział przy skrzynce na listy, póki nie zniknęli mu z oczu.Kiedy dojechali do drogi 401, Celluci nie mógł znieść już ciszyani chwili dłużej.- No więc - oczyścił gardło - wszystkie twoje sprawy są takieinteresujące?Vicki uśmiechnęła się szeroko.Wiedziała, że pierwszy sięzłamie.- Nie, nie wszystkie.Ale mam dość nietypowych klientów.- Można tak powiedzieć - burknął Celluci.- Co się stanie z Rosei Peterem?- Jak tylko Peterowi się polepszy, Stuart odeśle go do rodziny wVermont.Rose jest tym załamana.- Przynajmniej przeżył i jest kogo odesłać.- To prawda.- Rose spędzi następny tydzień, wyjąc w swoim pokoju, a trzydorosłe samce pójdą się gdzieś schować.- Trzy? Jej ojciec.- Wygląda na to, że biologiczny imperatyw jest bardzo silny.- No tak, ale.- Nie panikuj, Celluci, Nadine przypilnuje, żeby do niczego niedoszło.- Tylko samiec alfa ma prawo do kopulacji - dodał Henry.- Tak? Zwietnie.- Celluci zabębnił palcami w kierownicę ikątem oka spojrzał na drugiego mężczyznę.- Nie jestempewien, gdzie w tym wszystkim jest twoje miejsce.Henry uniósł rudozłotą brew.- W tym konkretnym przypadku pełniłem rolę pośrednika.Zwykle jestem tylko przyjacielem.-A ponieważ nie mógł sięoprzeć, dodał: - Czasem pomagam Vicki z pracą nocą.- Założę się, że pomagasz.- Silnik zawył, kiedy Celluciwyprzedził ciężarówkę.- I pewnie maszwięcej wspólnego z tym.czymś, na co wpadliśmywiosną, niż mi mówisz.- Być może.- Być może nic - Celluci przeczesał dłonią włosy.- Słuchaj,Vicki, zadawaj się z tyloma upiorami, duchami i innymikreaturami, na które można się natknąć nocą - rzucił kolejnespojrzenie na Hen-ry'ego - iloma chcesz.Ale odtąd trzymajmnie od tego z daleka.- Nikt cię tu nie zapraszał - wytknął Henry, zanim Vicki zdążyłasię oderwać.- Powinniście być cholernie zadowoleni, że się pojawiłem!- Powinniśmy?- Tak, powinniście!- Może zechciałby pan to rozwinąć, detektywie.- Może zechciałbym, autorze.Vicki westchnęła, usiadła wygodniej i zamknęłaoczy.Zapowiadała się długa podróż do domu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]