[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potem zorientował się, że ona już do niej wpadła!Miał tego ranka wielu pacjentów, był zirytowany i niewyspany.Był wściekły naPam, że jak zwykle myśląc tylko o sobie, pojawiła się tak niespodziewanie, jednak tymrazem coś jej zawdzięczał.Spędził z nią tylko kilka godzin, ale to wystarczyło, by jaśniejspojrzał na rzeczywistość.Na swoje relacje z Cali.Popadł w samozadowolenie i zapo-mniał, do czego mogą doprowadzić niekontrolowane emocje.Postanowił położyć temukres.RLTCo prawda, nie udało mu się zakończyć tego romansu.Cali dostarczyła mu wielupowodów, by utrzymać sytuację, która bardzo mu odpowiadała.To i tak nie będzie długotrwało.Nie chciał tego.Zresztą Cali miała wyjechać do Londynu.Bardzo jej na tym za-leżało.Pijąc kawę, pomyślał o trzydniowej konferencji w Kolorado.Razem z podróżą tobędzie pięć dni.Bardzo wygodny moment, by z nią zerwać.Zanim on wyjedzie, zdążąnacieszyć się swoim towarzystwem i seksem.Przez ten czas Cali na pewno się zorientu-je, że on nie jest odpowiednim partnerem dla kobiety, która marzy o uczuciu.Będzie za-dowolona, kiedy po jego powrocie, w naturalny sposób, przestaną się spotykać.Oboje zyskają na tym układzie.Wychodząc z mieszkania, czuł, że nie pozbył się jeszcze stresu.Nadal był spięty.%7łonglując kluczami do swojego apartamentu, wplątał w nie kluczyki od samochodu.Fe-ralny początek dnia, a on spieszył się do pacjentów.Zaklął cicho.- Dzień dobry - usłyszał głos Cali.Miała na sobie kremową jedwabną bluzkę i spódnicę do kolan.W takim stroju innakobieta wyglądałaby na dyrektorkę szkoły, ale nie Cali.Oczy jej błyszczały, na ustachwidniał łobuzerski uśmiech.Wyjęła mu klucze z ręki, rozplątała je i rzuciła mu na dłoń.- Udało się - skomentowała - bo nie byłam w to emocjonalnie zaangażowana.Jake roześmiał się.Od razu poczuł się lepiej.Zamknął drzwi swojego apartamentu.Chciał ją objąć, ale cofnął rękę.Oboje poczuli się niezręcznie.- Może dasz się zaprosić dziś wieczór na kolację? - spytał, usiłując ratować sytu-ację.Powinna poznać uroki Chicago, pomyślał.A na inne sprawy będzie czas, kiedywrócą z kolacji.- Zwietny pomysł - odparła Cali.- Czy wpół do ósmej ci odpowiada?Uważnie go obserwowała.Oboje zachowywali się tak, jakby nic się nie stało, jak-by wczoraj wieczorem omal nie doszło do rozstania.Jakby nie uprawiali seksu, jakbyJake, który w takiej sytuacji zwykle spędzał u niej noc, nie zerwał się nagle, mówiąc, żemusi iść do siebie.RLTSłowa protestu zamarły jej na wargach.Wiedziała już, że to wywoła sprzeciwJake'a.Uśmiechnęła się i leniwie przeciągnęła pod prześcieradłem, odsłaniając przy oka-zji pierś i życząc mu miłych snów.Nie lubiła takich gierek, ale musiała mu pokazać, żenie jest zaborcza, a przy okazji chciała, by żal mu było od niej odchodzić.Jake potwierdził proponowaną godzinę kolacji szerokim uśmiechem, choć był toinny uśmiech niż zwykle.Jego niebieskie oczy pozostały chłodne i nie odzwierciedlałyżadnych emocji.Cali nie umiała dać sobie z tym rady.- Więc idziemy na randkę - powiedział Jake, naciskając guzik windy.Nie odpowiedziała, bo wargi jej drżały.Skinęła tylko głową i szybko odwróciła sięod niego.Zrozumiała, że rzeczywiście to był przelotny romans.RLTROZDZIAA CZTERNASTYMinął kolejny tydzień.Prawie co wieczór Jake zabierał Cali do miasta, by poznaławszystkie atrakcje Chicago.Tego wieczoru byli w znanej restauracji Le Colonial, która tego dnia serwowałafrancusko-wietnamskie potrawy.Jedzenie było wspaniałe.Siedzieli wśród palm i bana-nowców w donicach, popijając martini.Cali zachwycona była mieszaniną smaków, słod-ko-kwaśnymi daniami, wielością kuchennych zapożyczeń, które nie zdominowały wiet-namskiego charakteru dań.Zdumiał ją smak ryby, która jak wyjaśnił kelner, jest w trak-cie przygotowania polewana herbacianą esencją.Jake był uosobieniem idealnego partnera na randkę.Był opiekuńczy i zabawny,opowiadał jej historie ze swojego i Amandy dzieciństwa, ale Cali czuła, że w ich stosun-kach wiele się zmieniło.Ulotniła się niewidzialna więz, która ich przedtem łączyła.Poza tym nie wszystkie wieczory spędzali razem.- Jutro jestem zajęty - informował ją krótko, a ona bała się pytać, dokąd on idzie.Jake, jak większość mieszkańców Chicago, był fanem baseballu.Jego ulubionadrużyna to Chicago White Sox.Opowiadał o niej Cali i obiecywał, że zabierze ją namecz.Ale teraz chodził na mecze sam.Wolała nie myśleć, czy na pewno sam, czy z ko-legami.Musiała zaakceptować tę sytuację, taka była umowa.Jednak Cali miała jeszcze na-dzieję, że ten miły, układny mężczyzna stanie się znów Jake'em, w którym się zakochała.On też musiał czuć, że łączyło ich coś więcej niż seks.Jednak Jake okazał się mistrzemw utrzymywaniu emocjonalnego dystansu przy całkowitej bliskości fizycznej.Początkowo Cali nie zorientowała się, jak subtelnie nią manipulował.Zabierał jądo teatru, do opery, do najelegantszych restauracji Chicago.Uważnie dobierał miejsca,starając się, by w każdym było coś, co nie sprzyja intymnym rozmowom.Nie jadali jużkolacji w domu, gdzie jedzenie zdążyło często wystygnąć, zanim pogrążeni w rozmowiesobie o nim przypomnieli.Nadal rozmawiali ze sobą, ale była to wyłącznie zdawkowa,towarzyska konwersacja.RLTPozostał tylko jeden element z ich dawniejszej relacji - wzajemne pożądanie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]