[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmarł Heorogar,mój starszy brat i - idę o zakład - lepszy ode mnie.A\ tu przybyłEcgtheow, ścigany, więc posłałem Wylfingom zapłatę za krew ipoło\yłem kres waśni.Có\.\aden dobry uczynek nie pozostajebez nagrody Ocaliłem mu wtedy skórę, a dzisiaj ty przybywasz,\eby ocalić naszą! - Król klepie Beowulfa po plecach, wywołującgrymas na twarzy królowej.- Panie, wdzięczny ci jestem za dobroć, jaką okazałeś mojemuojcu - mówi Beowulf.- I za to, \e mam dziś mo\liwość spłaceniadługu wdzięczności.- Có\, szczerze mówiąc, cią\y to bardzo mojemu staremu ser-cu, \e muszę zrzucić na kogo innego brzemię zgryzoty, jaką ta be-stia sprowadziła na mój dom.Ale stra\nicy Heorotu.demon za-brał najlepszych spośród nich.Stopniała liczba tych, którzypozostali mi wierni.Ale teraz ty tu jesteś, Beowulfie.Zgładziszpotwora, nie mam co do tego wątpliwości.W mroku za królewskim tronem daje się słyszeć śmiech,głuchy i gorzki.Z cienia wylania się Unferth, klaszcząc powoli wdłonie.- Chwała wielkiemu Beowulfowi! - mówi szyderczo.- Temu,który przybywa, by ocalić naszą \ałosną duńską skórę.A my jeste-śmy tacy diabelnie,., jak to szło? A, ju\ mam.Tacy diabelniewdzięczni, potę\ny Beowulfie.Ale czy mógłbym zadać ci jednopytanie, jako twój gorący wielbiciel?Beowulf nie odpowiada, jedynie bez zmru\enia oka patrzy wzielone oczy Unfertha.- Zatem mogę? Otó\ słyszałem o kimś, kto nosił to samo imięco ty, o niejakim Beowulfie, który wyzwał kiedyś Brekę Siłacza nawyścigi pływackie na otwartym morzu.Czy mo\liwe, abyś to byłty?54Beowulf kiwa twierdząco głową.- Tak, ścigałem się z Breką na morzu.Unferth zerka spod oka, skubiąc czarną brodę.- Sądziłem, \e musiał to być inny Beowulf - mówi, marszczącbrwi.- Bo widzicie.- tu podnosi głos, aby słyszano go nie tylkona królewskim podwy\szeniu -.Beowulf, o którym słyszałem, ści-gał się z Breką na morzu i przegrał.Zaryzykował \ycie swoje iBreki, aby dogodzić swej pró\ności i pysze.Chełpliwy głupiec.Iprzegrał.Rozumiecie teraz powód mojej konsternacji.Pomyślałemsobie, \e z pewnością był to ktoś inny.Beowulf pokonuje kilka ostatnich stopni dzielących go odUnfertha i staje naprzeciw niego.W sali zapada cisza.- To ja ścigałem się z Breką - powtarza.- Skoro tak twierdzisz.Ale zwycięstwo nale\ało do niego, niedo ciebie.Płynęliście przez siedem nocy, a na koniec Breka cięprześcignął.Dotarł do brzegu wczesnym rankiem, rzuconypomiędzy Heathoreamów Powrócił do kraju Brondingów,szczycąc się swoim zwycięstwem, do czego miał prawo.Beowulf.wielki wojownik, który nie potrafi nawet wygraćpływackiego wyścigu.-Unferth przerywa, aby wziąć czarę mioduz rąk swojego niewolnika Caina.Pociąga długi łyk, po czym mówidalej: - Mówię oczywiście wyłącznie we własnym imieniu, alewątpię nie tylko w to, abyś chocia\ przez chwilę potrafił stawićczoło Grendelowi.Wątpię nawet, czy masz dość odwagi, bypozostać w tej sali przez całą noc.Nikt jeszcze nie prze\ył, mającGrendela za przeciwnika. Unferth uśmiecha się szeroko i znowupociąga z czary.- Trudno mi dyskutować z pijanym - mówi Beowulf.- Panie - wpada mu w słowo królowa Wealhtheow, gromiącUnfertha spojrzeniem.- Nie musisz dyskutować z synem Ecglafa.- To prawda - ciągnie Beowulf - \e nie wygrałem wyścigu zBreką.- Przymyka oczy.Wspomnienie jest tak \ywe, \e przenosigo w jednej chwili w tamten dzień: on i Breka, rzuceni w morze.lodowate, rozkołysane wody Gandviku, Zatoki Wę\y,wynoszą dwóch pływaków tak wysoko, \e czasem przez mgnieniewidać poszarpaną, odległą linię brzegu Finów.Ale wtedy wodazapada się pod nimi tak nagle, \e ledwie mogą dojrzeć niebospomiędzy piętrzących się55morskich wałów.Tutejsze zdradzieckie prądy są postrachemzarówno dla rybaków i \eglarzy, ale Beowulf i Breka są mocni,mocniejsi nawet ni\ zimne palce Urdyn, które chciałyby ichwciągnąć pod wodę, mocniejsi ni\ wola AEgira, Ojca Fal.Płynąpowoli, ale stale w kierunku wschodniego brzegu.Siły zdają się wtym pojedynku wyrównane.I tak rzeczywiście było przez pięć dni- \aden nie wysforował się na dłu\ej przed drugiego.Breka trzymasztylet między zębami, Beowulf płynie, ściskając w prawej dłonimiecz.Nikt nie odwa\yłby się wypuścić na Gandvik nieuzbrojony.Na północy widać fioletowoczarne, podbite szarością chmury ibłyskawice zaczynają ju\ lizać fale.- Wyglądasz na zmęczonego! - woła Breka do Beowulf a izarabia łyk słonej wody.- Zabawne.Właśnie pomyślałem sobie to samo.o tobie! -krzyczy w odpowiedzi Beowulf.W tym momencie fala ichrozdziela, wynosząc Beowulfa w górę, podczas gdy Breka zsuwasię w ziejącą rozpadlinę.I wreszcie Got zdobywa przewagę, bo jestsilniejszy i jest lepszym pływakiem.Czekał na to pięć długich dni,zachowując siły na ten ostatni odcinek przed lądem.Wkładając wto jedynie trochę wysiłku, wysuwa się przed Brekę.Kto wie jednak, czy morski olbrzym i jego córki nie będą tumiały ostatniego słowa, pragnąc dowieść, \e \aden ze śmiałkównie okazał się dla nich godnym przeciwnikiem.Burza przynosi nietylko wiatr, deszcz i błyskawice.Porusza najdalsze głębie, sięgająca\ do otchłani, w których zamieszkują budzące grozę istoty,olbrzymie wę\e i bezimienne bestie pełzające po mulistym dnie,które mogą przez całe \ycie nie zbli\ać się do powierzchni.Teraz,rozjątrzone wichurą i trzaskiem spadającego raz po raz młota ToraZabójcy Olbrzymów, budzą się i opuszczają swoje błotniste le\a wtajemnych wąwozach i grotach, w ciemnym gąszczu wodorostów.Wkrótce odnajdują pływaków.Przy tych gigantycznych wę\achnawet potę\ne wieloryby wyglądałyby jak makrele.Towygłodniałe dzieci wielkiego Jórmunganda, który oplata całyMidgard swoimi zwojami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]