[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Leżały na kanapie  puste,próżne, porzucone i sapiące ciężko w poczuciu zaspokojenia, za-chwycone, pijane słodką bezwładnością doznanej przyjemności.Le-na wyciągnęła leniwie ramiona, podparła się łokciem i pochyliła nadkochankiem.Jej wielkie piersi o różowych sutkach znalazły się nadjego torsem. Nie kochasz się ze swoją żoną, prawda?Spojrzał na nią zaskoczony, otrząsając się z letargu, w który wtrą-ciły go potężne fale rozkoszy. Nie  odparł, kręcąc głową.Takiego pytania nigdy się nie spo-dziewał. Oczywiście, że nie.Lena westchnęła z rezygnacją i opadła na kanapę.Rozrzucając ja-sne włosy na poduszce, utkwiła swoje niebieskie oczy w suficie. Będę musiała ci uwierzyć.###Wielkie kwiaty cisnęły się w glinianych wazonach.Wychylały sięspoza liści, jak gdyby stawały na palcach, łaknąc świeżego powietrza.Miały lekkie jak piórka, delikatne płatki, które błyszczały różnymiodcieniami różu i zawijały się do środka niczym postrzępione musz-le.Były piękne, dorodne, zmysłowe. Czy to róże?  zapytał Tom�s ze szklanką whisky w dłoni.220  Przypominają je  odpowiedziała Constan�a. Ale to piwonielub peonie.Byli już po kolacji i odpoczywali w dużym pokoju, wykorzystującchwilę, gdy Margarida ubierała się u siebie w piżamę. Pierwsze słyszę  wymruczał. Co to za kwiaty? Paion to epitet Apollina jako uzdrowiciela.Legenda głosi, żeuleczył Hadesa nasionami pewnych szczególnych kwiatów.W hoł-dzie dla Paiona nazwano je peoniami.Pliniusz Starszy głosił, że owekwiaty były lekarstwem na dwadzieścia chorób, ale tego nigdy nieudowodniono.Mimo to w osiemnastym wieku nasion piwonii uży-wano, by chronić dzieci przed padaczką i koszmarami.Stąd kojarzysię te kwiaty z dzieciństwem.Tom�s nadal przyglądał się peoniom. Przysiągłbym, że to róże. W pewnym stopniu to prawda, ale nie mają kolców.Ich braksprawił, iż chrześcijanie porównywali piwonie do Najświętszej MaryiPanny, mówili, że obie są jak róże bez kolców. A co one symbolizują? Nieśmiałość.Poeci chińscy zawsze uciekali się do peonii, byopisać dziewczęce rumieńce zawstydzenia, kojarząc te kwiaty z nie-winnością i dziewictwem.Usłyszeli głos Margaridy dochodzący z jej pokoju.Nawoływaniemałej było niemal błagalne. Mamo, psyjć, pocytaj mi bajkę.Constan�a spojrzała na męża zmęczonym wzrokiem. Tym razem twoja kolej.Ja mam fajrant na dzisiaj.Poszedł do pokoju córki i znalazł ją przeglądającą się w lustrze.Położył ją do łóżka, przykrył kołderką i pochylił się nad nią.Ucałowałjej zaróżowione policzki i pogłaskał po cienkich włosach.Obojgusprawiło to widoczną przyjemność. Jaką dzisiaj chcesz bajkę? Kopciuska. Jeszcze raz tę samą? Nie wolałabyś posłuchać jakiejś nowej? Kcem Kopciuska.Zgasił górne światło, pozostawiając zapaloną lampkę nocną.%7łółte221 oświetlenie było słabe i przytłumione, idealne do usypiania.Przy-siadł na brzegu łóżka, wziął córkę za rękę i hipnotycznie szepcząc,rozpoczął opowiadanie bajki o Kopciuszku, dziewczynce, która stra-ciła matkę, potem ojca i w końcu zamieszkała ze złą macochą i jejrozpieszczonymi córkami.Margarida słuchała z szeroko otwartymioczami aż do momentu, w którym Kopciuszek poznaje na balu księ-cia.Wtedy, uspokojona tym daleko idącym w skutkach spotkaniem,poczuła, że powieki zaczynają jej ciążyć, i przestała walczyć ze snem.Poddała się harmonijnemu rytmowi wyszeptywanych przez ojca słówi zapadła w słodką niemoc, która zawładnęła jej ciałem.Oczy jej sięzamknęły, a oddech stał się bardziej równomierny i głęboki.Ojciecjeszcze raz ucałował dziecko i zgasił lampkę.Krok za krokiem, prawiewstrzymując oddech, wyszedł z pokoju, delikatnie przymknął drzwi iwrócił do Constan�y.Spała na kanapie.Głowa opadła jej na ramię, w telewizji emito-wano jakiś konkurs, którego wcale nie oglądali.Podniósł żonę i za-niósł ją do sypialni.Podtrzymując ją jedną ręką, drugą zdjął jej swe-ter, następnie buty i położył na pościeli, przykrywając po samą brodękocem.Wymruczała coś niezrozumiale i obróciła się, przytulając dopoduszki.Ciepło okrycia zaróżowiło jej piegowate policzki i mlecznąskórę.Wyglądała jak niemowlę.Tom�s zgasił światło i zamierzałwrócić do dużego pokoju.Zawahał się jednak.Zatrzymał się wdrzwiach i odwrócił, patrząc na kobietę, która już twardo spała.Po-woli się zbliżył, starając się nie robić hałasu.Usiadł na brzegu łóżka iobserwował ją w milczeniu, patrząc na lekko unoszący się i opadają-cy w rytmie jej oddechu koc.Pytanie Leny nadal rozbrzmiewało mu w myślach, teraz jeszczegłośniej niż kiedykolwiek. Nie kochasz się ze swoją żoną, prawda? ,pytała z odrobiną niepokoju [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Campbell Alan Kodeks Deepgate. Tom 1 Noc Blizn
    Reich Christopher Jonathan Ransom 01 Kodeks zdrady
    Kodeks drogowy 2011r. ze zmianami 2012r
    wkp kodeks wykroczen komentarz 1
    Kodeks postępowania administracyjnego
    Kodeks Pracy 2009
    Kodeks spółek handlowych (2)
    Kodeks Pracy
    Cicha smierc Ann Rule
    CHRYSTUS JAKO SENS ZYCIA ks Czeslaw Stanislaw Bartnik id
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • meypaw1.opx.pl