[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zatoczył koło i dotarł do brzegu jeziora,tędy zbliżając się ku migającemu światłu.Wkrótce zatrzymała ich warta z wewnętrznej służby, ale tej podali hasło.Sytuacja skomplikowała się jednak, kiedy zbliżyli się do namiotu dowódcy.Stojący tam strażnik na ich widok zerwał z ramienia kuszę.Oparłszy nogę ostrzemię, jednym szarpnięciem haka naciągnął cięciwę i wymierzył broń w ichstronę, rzucając po czesku: Stój! Czarny, podziwiając w duchu sprawność, z jaką zaciężny woj przygotował kuszędo strzału, warknął: Stul mordę!  Potem jednak podał hasło i, nie zatrzymując się, podszedł dowartownika. Nie zbliżaj się!  wykrzyknął ten, unosząc kuszę. Nie przeszkadzaj, bośmy na królewskiej służbie!  próbował uspokoić goCzarny, obserwując jednocześnie, jak Włodek i Jurga nieznacznie zbliżają się dowartownika z tyłu. Potrzebny nam ten człowiek, który przybył do twegodowódcy! Wywołam go, jemu to powiedz! Ani się waż!  Czarny postąpił krok do przodu. Bo mi go spłoszysz! Nie dopuszczę bliżej! Odstąpcie!  Z kolei strażnik cofnął się, nie widzącpachołków, którzy znalezli się tuż za nim.Czarny skinął lekko głową i dwie paryrąk chwyciły woja, który w jednej chwili miał knebel z własnej czapki w ustach, aręce skrępowane rzemieniem.Czarny złapał kuszę, odszukał bełt, który wysunąłsię z koryta, i założywszy go na miejsce, polecił pachołkom: Zwiążcie mu również nogi i złóżcie na ziemi, a potem baczcie na namiot odtyłu! Jaksa, chodz!Czarny zbliżył się do wejścia i skinieniem ręki wskazał towarzyszowi miejsce podrugiej jego stronie.Jednakże jakieś odgłosy tego zajścia musiały dotrzeć pod namiotowe płótno, bonastała tam cisza, a potem rozległy się słowa: Czekaj waść, pójdę zobaczyć, co tam się dzieje.Czarny nie zdążył się cofnąć, kiedy płótno szarpnięte od wewnątrz odchyliło się istanął przed nim czeski wódz.Zza jego ramienia wychylała się biała twarzPetera.Czarny ujrzał na niej niepokój, a z chwilą, kiedy go tamtenpoznał, wyraz śmiertelnego przerażenia.Twarz zaraz zniknęła, gdyż Peterodskoczył do tyłu. Czarny chciał rzucić się za nim, ale Sarnowski złapał go za kurtę.Rycerz był rosłyi szeroki w ramionach, chwyt ten osadził więc Czarnego w miejscu. Coś za jeden i czego tu chcesz?!W tej chwili doszedł Czarnego odgłos rozcinanego nożem płótna.Pchnął więcSarnowskiego w pierś i, uwolniwszy się, skoczył za namiot z kuszą w ręku.Przybył jednak o moment za pózno.Ujrzał Kostura leżącego na ziemi, obokWłodka trzymającego się za ramię, z którego obficie ciekła krew, a o jakieśtrzydzieści kroków dalej Petera ginącego za jednym z rycerskich namiotów.Gnali w tamtą stronę Jurga i Rudy.Nie zatrzymując się, skoczył za nimi.I oni skręcili za namioty, co upewniłoCzarnego, że również dostrzegli uciekającego.Linia wozów otaczająca obóz biegła niedaleko.Postanowił więc przedewszystkim dotrzeć do niej, bo było pewne, że tylko tam musiał uciekać Peter.Wreszcie był przy wozach.Stały równym szeregiem, malejąc coraz bardziej wmiarę odległości.Zwiatło księżycowe oblewało ich budy blaskiem, kładąc naziemi krótkie czarne cienie.Również i pod wozami ziała głęboka,nieprzenikniona czerń.Nie było tu nikogo.I uciekający, i goniący jakby zapadlisię pod ziemię.Czarny pomyślał, że Peter skrył się zapewne pod wozy i, pełznąc pomiędzy ichkołami, stara się zmylić pościg, a Jaksa i Jurga musieli pójść za jego przykładem.Ale przecież przyjdzie chwila, kiedy wyskoczy.Pod wpływem tej myśli szybko wspiął się na koło jednego z wozów, a z niego naumieszczone wysoko siedzenie woznicy.Kiedy stanął na desce, miał przed sobąrozległy widok.Na wprost rozciągał się szmat łąki skąpany w księżycowymświetle.Na prawo połyskiwało śpiące jezioro, którego drugi brzeg ginął wmrokach nocy.Wzdłuż zaś jeziora i za łąką rozciągało się nieruchome morzeszuwarów, ku którym gnał na ukos Peter.Musiał właśnie wyskoczyć z rowu, bonigdzie nie widać było Jurgi i Jaksy.Czarny dopiero w chwili, gdy podnosił kuszędo ramienia, dostrzegł ich obu.Właśnie wybiegli na łąkę i rzucili się za uciekającym.Mało jednak mieli szans na doścignięcie Petera, który dobiegał jużdo szuwarów.Czarny przyłożył policzek do kolby i mierzył starannie.Potem pociągnął za spust.Zobaczył, jak Peter zatoczył się, ale biegł dalej i wkrótce zniknął wśród trzcin.Jaksa zaś z Jurgą dopiero byli w połowie łąki. Jeśli od razu nie padł, to im ujdzie. mruknął do siebie Czarny na widoknieudanego strzału.Zdawał sobie jednak sprawę, że przy zwodniczym świetleksiężyca trafienie z tej odległości było tylko sprawą przypadku.Zawiedziony i zły na siebie zszedł z wozu i zawrócił w stronę namiotuSarnowskiego, zostawiając Petera przemyślności i szczęściu tamtych.Należałosprawdzić, co stało się z Kosturem i Włodkiem.Pachołek miał już przewiązane ramię.Kostur zaś nie żył.Z relacji Włodkawynikało, że dali się zaskoczyć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
    Benzonnni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwały
    § Łajkowska Anna Wrzosowisko 02 Miłoœć na wrzosowisku
    Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
    Trigiani Adriana Valentine Roncalli 02 Brawo,Valentine(3)
    Gauze Jan Brazylia 02 Brazylia mierzona krokami(1)
    Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
    Christine Dorsey [Sea 02] Sea of Desire (epub)
    Ortolon Julie Prawie idealnie 02 Po prostu idealnie(1)
    Tracy Anne Warren Kochanki 02 Przypadkowa kochanka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ninue.xlx.pl