[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Och, ty! Ku mojemu zdumieniu kulaokazała się o wiele cięższa niż się spodziewałem.Imponująca waga, naprawdę imponująca. Dzięki takim a nie innym zasadom uniezależnili sięod marniutkich dostaw amunicji z tamtej strony kontynuował piromanta. Nie tracili funduszy na środkiogniowe.Nie utrzymywali kobiet i dzieci, dlatego poszłado nich najbardziej sposobna do pracy część ludności.Drużyna zbyt długo ich lekceważyła, nie uważała zapoważną konkurencję, a potem było za pózno.A teraz,choćby nie wiem jak się napinał Gimnazjon, według mnie,jeszcze długo nie zdoła dogonić czarodziejów Bractwa. Czarodzieje? Co oni mają do tego? A w co, jak myślisz, bracia lokowali wszystkieśrodki? Przecież nie tylko w ten, jak go nazwałaś, chłam. Skoro wszystko jest tak pięknie, dlaczego naglezaczęli przyjmować kobiety? Wiera znalazła słabypunkt w argumentacji Napalma. Dimeczka nawspomnienie o tym zaczyna się dosłownie pienić. Bo już wykorzystali wszystko, co mogli wykorzystaćz poprzednią doktryną. Piromanta odebrał mi kulę. Ateraz przechodzą do następnego etapu rozwoju.Liga też,między innymi, dostrzegła brak perspektyw dlajednopłciowych organizacji.Ale one na razie, jeszcze siękrygują. Powinny się zjednoczyć z Bractwem mruknąłem. Nie, to by były dwa grzyby w barszczu. Napalmwetknął kulę do lufy i sięgnął po przybitkę. Sopel, ty już tam byłeś. Drugi podszedłniepostrzeżenie, pochylił się do mnie. Jak trafić dosracza? Idz w stronę wyjścia, drugie drzwi po prawej. Uwaga. Grigorij wrócił, podszedł do ogniska.Oderwijcie się na minutę od zajęć i podejdzcie tutaj. Czego znowu? Dymitr wsunął za pas toporek, stanąłobok Napalma.Blizniacy, którzy nie zdążyli jeszcze wyjść, przysiedliprzy ogniu.Czarownik zostawił w spokoju kryształowąkulę, przecisnął się obok Dymitra i zaczął nadtapiaćrozcapierzony koniec syntetycznego sznura, na którynanizał kilka żelaznych kółek.Chan zignorowałzaproszenie, pozostał na pryczy, oglądając uważnie otartąstopę.Ponury wujek %7łenia z ręką na temblaku zająłmiejsce za Grigorijem.Zaczyna się.Zaraz coś się zdarzy.Proszę, jak teżMielnikow świdruje nas oczami.Myśli, że w ten sposóbwyodrębni szpiega? Mów, tylko krótko. Skrzywiłem się od zapachupalonego syntetyku. Nasze plany uległy pewnym zmianom. Nikt pewnienie zwrócił na to uwagi, ale dłoń Piegowatego nieznaczniepowędrowała w stronę rozpiętej kabury.Czyżby sięobawiał ekscesów? Operację przeprowadzimy nie wRudnym, ale w pewnym porzuconym osiedlu niedalekostąd. Jakim znowu osiedlu? Dymitr nachmurzył się. W normalnym zaśmiał się groznie Mielnikow,sprawdzając, jak reagujemy na informację. Plany się zmieniły? Napalm z niezmąconymspokojem dopchnął przybitkę i schował wycior.A możeod samego początku miały się zmienić? To ma jakieś znaczenie? spytał Grigorij. Kolosalne. Piromanta postukał lufą w lewąpodeszwę. Skoro zaczęły się takie ruchy, niczegodobrego nie można się spodziewać. Tak miało po prostu być zełgał Piegowaty.Obawialiśmy się przecieku.Czego ten czarownik tak smrodzi? Postanowił naswytruć? Gdzie ma być ta operacja? powtórzył pytanieDymitr, kiedy blizniacy odeszli od ogniska. Co za różnica? Grigorij nie zamierzał odpowiadać. Jak dojdziemy, sam zobaczysz. Co znaczy, jaka różnica ? rozgniewał się były brat. Powinniśmy chyba wiedzieć, w jakich warunkachprzyjdzie nam pracować! Po CO? %7łeby się przygotować. Będziesz miał dość czasu na przygotowania. Kiedy? Jutro.Nie rozumiem, dlaczego jesteś takiniezadowolony? Jestem zadowolony. No to czego? Niczego. Dymitr odwrócił się i nagle, zwinąwszysię w miejscu, kopnął Jałtina w głowę.Czarownik padł na podłogę, a w rękach Dymitrapojawiły się krótkie różdżki ołowianych os. Ręce! Ręce! wrzasnął, cofając się tak, żeby miećwszystkich w polu widzenia.Na razie mu się to udało.Nikt nie zamierzał nawetdrgnąć.Samobójców wśród nas nie było.%7łeby posłużyć się powiedzeniem Chana kurważ mać.Nawet nie pomyślałem, żeby sięgnąć po karabin.Choćbym nawet zdążył, tego gada nie dosięgnie sięzwyczajną kulą tło aktywowanych amuletówochronnych czułem nawet z tej odległości.W dodatku niewiadomo, jak by poradził sobie z polem Anioła Stróżaczarodziejski nabój.Dobrze jeszcze, jeśli tylkozrykoszetuje.A gdyby się rozerwał? Wracaj na miejsce krzyknął Dymitr na Wierę,usiłującą pomóc Siergiejowi Michajłowiczowi. Sopel,rzuć to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]