[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Za tym idzie punkt drugi: dekonspiracja.W stosunkowo niedługim czasie rozchodzi się szeptana wieść o obecności wampira w okolicy.Jedni wierzą, drudzy nie wierzą.Niestety, jako że nie istnieje coś takiego jak stuprocentowaskuteczność podejmowanych akcji, zawsze ktoś się wymknie i mamy naocznych świadków.Ludzie,w zrozumiałym pragnieniu zapewnienia sobie bezpieczeństwa, zaczynają dążyć do konfrontacji.Zewzględu na ich liczebność jej wynik jest zazwyczaj przesądzony.Nie uda im się być może zapierwszym lub drugim razem, ale za którymś tam dopną swego.I członek naszej społeczności kończymarnie.O ile, oczywiście, nie zdążył się zorientować w sytuacji wystarczająco wcześnie, by zmienićadres zamieszkania.Wynikiem tego jest żywot bądz krótki, bądz koczowniczy.Ale przepraszam,rozwlokłem się zbytnio.Dla pana to zapewne elementarz. Strix spojrzał bystro w oczy swego gościa.Tamten powoli pokręcił głową. Mogę więc mówić dalej, dziękuję.Jak pan może wie, od czasu doczasu budzi się dla nas Ukryty.Ocenia sytuację, udziela paru dobrych rad, po czym znika znowu. Dlaczego? wtrącił Vesper z ożywieniem. Czemu tak jest, dlaczego nie dowodzi nami naco dzień? Być może będzie miał pan szansę kiedyś go o to zapytać uśmiechnął się lekko starywampir. Powiem tylko tyle, że każdemu udziela innej, stosownej dla pytającego odpowiedzi.Vesper umilkł, przeciągnął po wargach czubkiem języka.Ciekawe, co też jemu miałby dopowiedzenia Pan Lordów.Ciekawe. Jego ostatnie dwie wizyty były, rzekłbym, bardzo brzemienne w skutkach ciągnął Strix.Przy pierwszej pod wpływem jego światłych rad dokonaliśmy konstytucjonalnej wręcz reorganizacji.Zgodnie z naturalnymi skłonnościami poszczególnych, wcześniej i tak już dość wyraznie zarysowanychgrup podzieliliśmy się na Rody.Ci łagodniejsi zostali Naukowcami, inni Bankierami, pojawiły sięWinorośle. Uśmiechnął się przelotnie, po czym spoważniał znowu. Pod wodzą Atroksa powstałRód Wojowników.Sądzę, że domyśla się pan, jakie były jego priorytety? Popatrzył na młodegowampira pytająco, jakby wywoływał go do odpowiedzi. Obrona pozostałych Rodów powiedział Vesper, czując się dość nieswojo.Ta rozmowazdążała, jak mu się wydawało, w dość niebezpiecznym kierunku.Zaraz się zacznie pranie mózguw wydaniu renegackim, podczas którego dowie się kolejnych objawionych prawd.No ale cóż, może powinno się posłuchać wersji przeciwnika, skompletować dane.Przynajmniej będzie miał z czym wracać do swoich. Dokładnie potaknął Pan Domu Krwi. Jeżeli któryś z naszych miał kłopoty ze stronyludzi, wzywał na pomoc Wojowników.I problemy, że tak powiem, rozwiązywały się same,zazwyczaj w dość imponującym tempie i zakresie. Uśmiechnął się do wspomnień, zapatrzył gdzieśw dal. A kto wtedy polował? spytał Vesper pośpiesznie. %7ływieniowcy, rzecz jasna wrócił do rzeczywistości Strix. Arista potrafiła się wykazaćniesłychaną pomysłowością w budowaniu pułapek wszelkiego rodzaju.Do tej pory zresztą jest niezłymstrategiem.Z tego, co się orientuję, sztuczna krew też przysparza sporo problemów organizacyjnych.Były nocarz zamrugał oczami.Faktycznie, skonstatował w duchu.Zbudować fabrykęsztucznej krwi albo zakontraktować już istniejącą do wdrożenia produkcji to niewielki problem.Alezorganizować legalną sieć dystrybucji, mieć umocowanych prawnie odbiorców, do tego prowadzićstosowną dokumentację, odprowadzać podatki, wystawiać faktury.Wcale nie taka prosta rzecz. Problemy zaczęły się z nadejściem wielkich wojen powiedział Pan Domu Krwi. Dla%7ływieniowców to był dobry czas.Wojny ułatwiły im wiele posunięć, w powodzi masakry łatwiejbyło zwinąć poszczególnego człowieka.%7łycie było tanie, ludzie sami siebie częstowali śmiercią co krok.Ale dla naszych. Westchnął, pokręcił głową. Wielu poszło na łatwiznę, nie przejmowali się aż takzasadami kodeksu.Ludzie to bydło, twierdzili i zabijali z coraz większą pogardą.W końcu wojny sięskończyły, a my zostaliśmy z tłumem rozbestwionych, żądnych krwi. urwał nagle. Morderców dokończył wreszcie z oporem.Vesper nie skomentował.Przerzucił wzrok ku ekranom: jego żołnierze siedzieli pod ścianami,bladzi, lecz nadal spokojni.Tylko zaciśnięte w pięści dłonie stanowiły świadectwo toczonejwewnętrznej walki. Lord Atroks zawsze bronił swoich powiedział renegat powoli. Może dlatego czasempatrzył przez palce na wybryki starych towarzyszy broni? A może takich zajść wcale nie było dużoi tylko generał Ultor. Wyraz głębokiej nienawiści pojawił się na twarzy wampira, gdy tylko wymówiłto imię. Może Kat umiejętnie nagłaśniał drobiazgi i podgrzewał atmosferę? Ultor przeciwstawiał się zbrodniom? spytał Vesper z błyskiem nadziei w oku, więc jednaknie zawiodło go oddanie, które wciąż żywił dla swego Pana. Ultor miał to gdzieś, sam niezle zaszalał za młodu wycedził Strix nienawistnie. Był jużnie tak młody, bardzo ambitny i nie zamierzał czekać, aż stanowisko Lorda Wojownika zwolni sięw sposób naturalny.Atroks mógł żyć tysiące lat, był pełen Mocy.I coraz bardziej nie lubił swojegozastępcy. Więc. Były nocarz przełknął ślinę. Co się stało? Rewolucja powiedział renegat bardzo zmęczonym głosem. Ultor zażądał czystekw naszych szeregach, chciał, by ci, którzy przesadzili, dali głowy za swoje przewiny. Zmierzyłsłuchacza surowym spojrzeniem. Atroks protestował z pełnym przekonaniem, tym bardziej że takiepostępowanie godziło w podstawy kodeksu.Od czasów Zjednoczenia nigdy wampir nie podniósł rękina drugiego wampira.A ten.Bratobójca! Splunął na podłogę z obrzydzeniem. Wymyślił sobie,że zdyskredytuje Atroksa i pozbędzie się go w ten sposób.Wiedział, że Lord nie opuści swoichWojowników, choćby nie wiem co.Więc napierał, przekonywał pozostałych Lordów, że nadszedł czaszmian.Najpierw chciał tylko przykładnie ukarać winnych, pewnie już się widział ze swoim japońskimmieczem w dłoni.A potem wynalazł skądś tę sztuczną krew. Strix westchnął ciężko. I chciał,żebyśmy się na nią przestawili.Wszyscy.%7łe niby to nam pozwoli żyć pokojowo.I ograniczy straty.Nie chciałbym tam wtedy być, przemknęło Vesperowi przez myśl. Pozostali Lordowie uznali to za dobry pomysł wyszemrał cicho. Tak? Jasne, że tak! prychnął renegat, nie kryjąc pogardy. Pozostałe Rody zajęte były główniebalowaniem albo zarabianiem pieniędzy.Dla nich to nawet było wygodniej, oszczędziło im to masękłopotów.Ale Wojownicy, Ród urodzonych zabójców. Strix pokręcił głową. Atroks zażądał,żeby ta reguła ich nie dotyczyła. Dlaczego? spytał były nocarz z drżeniem. Czy tak nie jest jednak.łatwiej? Chyba widzisz różnicę wycedził tamten z nagłym chłodem w głosie. Nie można byćw połowie zabójcą, tak jak nie można być półmartwym albo trochę w ciąży.Pamiętasz? Jako nocarznie byłeś w stanie rozmyślnie zabić człowieka.Musiałeś przyjść tutaj, żeby móc to zrobić, żeby spojrzećna człowieka jak na pokarm, bo po prostu tym dla nas są.Zabiłeś wreszcie.Pierwszy raz, potem drugi,trzeci.Nigdy nie zdołasz przestać.Były nocarz nie znalazł na to żadnych słów.Spuścił głowę, czując, jak straszliwie zaczyna muciążyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]