[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skutkiem tego prezesowa była, co nazywają, oczytana; wiedziała wiele, pojmowała wszystko,mało co było jej obcym; miała też pamięć wielką nazwisk, dat, faktów, która, dając jej pewnąwyższość nad wielą innymi, bodaj wykształceńszymi i wyższych zdolności ludzmi, zrobiła jejsławę uczonej kobiety.Prezesowa jednak nic głęboko nie brała, niczego specjalnie nie umiałai nad niczym czasu nie miała zastanowić się.Opinie swoje brała gotowe, a pierwsza, na jakąwpadła, przyjęta, stawała się wyznaniem wiary nieporuszonym.Stąd często jej opinie wjednym przedmiocie nie godziły się z zdaniami o innym, kłóciły się z sobą widocznie, bo niebyły wypadkiem własnego przekonania, ale rzeczą wyuczoną i przejętą.Syn prezesowej, Adolf, świeżo z uniwersytetu berlińskiego przybyły i naturalnie heglistą,liberalistą, panteista, socjalista itd., najlepsze w świecie dziecko, złote serce, głowa otwarta,ale nie orzeł jednakże, lubił literaturę, zajmował się nią i malarstwem.Pieszczone dziecko,dobry był, serdeczny jak wszystkie pieszczone dzieci i jak one roztrzepany, samowolny.Do domowników należał także niejaki pan %7łarnowski, średnich lat człowiek, jeden zpierwszych uczniów, najlepszych głów krzemienieckich, niegdyś poeta sławny naKrzemieniec cały, co wziął dwa złote medale i dawał o sobie olbrzymie nadzieje.Człowiekten, wzdęty za wczesną dumą, napuszony pochwałami nieśmiertelnego Czackiego,zardzewiali i zmarniał.Wysokie o sobie wyobrażenie, uparte przekonanie o swej wyższościnad wszystkich utrzymywały go jeszcze na świecie, na którym nic nie robił, obwinąwszy sięw swoje licealne laury i spoczywając na dwóch złotych medalach.Wyszedłszy z liceum,rzucił się pan %7łarnowski do literatury, będąc pewny, że wielki człowiek krzemieniecki będzienim dla całego kraju; pisał, wydrukował - rozśmiano się wielkim głosem.Osłupiał, zaryczał na prześladowanie, na głupstwo ludzkie i pisał jeszcze.Surowe przyjęciepierwszych płodów wzbudziło w nim nie przekonanie o ich mierności, nie chęć wyrobienia wsobie większego talentu, nie zapał nowy, ale dumę olbrzymią, zarozumiałość atletyczną.Onw swojej duszy miał słuszność przeciw całemu światu, świat niegodzien był jego geniuszu,literatura nachylała się ku, spadkowi widocznemu, skruszył pióro i umilkł.Ukarał świat zajego niepoznanie się na sobie.Myślę, że pan %7łarnowskii w początkach musiał się spodziewać lada moment deputacji odnarodu zapraszającej go na literacki tron, modlącej się do niego, ażeby dłużej nie pozbawiałświata swych płodów.Niestety! zamiast tej deputacji, nadeszły tylko sarkazmy, szyderstwabez końca.Stał się więc geniuszem niepojętym, wziął na się suknię czarną nie zrozumianegoproroka, wielkiego człowieka, na którym się świat nie poznał, i usiadł z miłym w sercuuczuciu, swojej wyższości, swojej nieśmiertelności pogrobowej.Nigdy bowiem nieprzypuścił, ażeby świat miał zostać na wieki wieków tak ciemnym, aby się na nim nie poznał.Tymczasem admirowal się sam, nasycał się sobą, kochał się w sobie i roił o wielkościprzyszłej.Literatów zaś, poetów i pisarzy, co zajmowali świat oszalały, którzy mieli miłość uniego, na których słowa drgała dusza ludu, ku którym obrócone były oczy wszystkich, cozdobyli wstępnym bojem jakąś cząsteczkę sławy dodniowej nienawidził i wyśmiewał bezlitości.Pan %7łarnowski był klasyk niby, ale z tych to klasyków, co się urodzili na świat ducha wchwili, kiedy klasycyzm zaczynał się przebierać, sądząc, że odzyska dawne względy, jakopuszczona kochanka, co się różuje i bieli, aby młodej dziewicy pokochanej wyrównać iodwieść serce ku sobie.Był to klasyk z manierą romantyczną, co przyjmował romantycznośćz warunkiem form klasycznych, który tolerował legendy, przyjmował balladę, ale nie zaparłsię Kupidyna, Muz i Parnasu.Pan %7łarnowski przyznawał wielkie piękności Shakespearowi,Dante, niemieckim nowszym poetom etc, ale zawsze nastawał, że byliby jeszcze piękniejsi,żeby byli się okuli w formy surowsze i nie swawolili.Z tymi przekonaniami, zardzewiawszy,pozostał i nic go z nich wyłamać nie potrafiło.Czytał nowych utworów niewiele, a te, któreczytał, zwycięsko nicował i rozbierał skalpelem Laharpowskim i zabijał szyderstwy.Pani prezesowa i wszyscy domowi uważali go za rodzaj spokojnego wariata, godnego litości.W istocie, co może być godniejszego politowania nad obłąkanie? Przez litość słuchanoczasem jego bajek, satyr, od, a nawet poematów z komentarzami.Nigdy bowiem nie czytał poprostu, jak ludzie czytają, ale zaraz starał się wyświecać, dowodzić wyższość swoją nadpoprzedników i współzawodników. Zważcie, państwo mówił użycie tego przymiotnika, jak nowe, jak trafne! Ten zwrotnie jestli uderzający? Albo: Kto inny byłby się wyraził pospolicie tak, ja ta użyłem figury.O ile wiem, nikt z dawnych pisarzy nie był tak szczęśliwy, żeby trafił na tę formę nową, aprawidłową.Albo jeszcze: Proszę uważać mój plan.Wirgiliusz, Homer, Delille, Legov i.zawsze starali się, jak tego mamy dowody. itd.Tak objaśniając swe dzieła, pan %7łarnowski szczególny miał dar zabawiania nimi,interesowały niezmiernie.Natalia często się dopraszała, aby co czytał, tak ją bawił ten niezrozumiany geniusz, naiwnie dumny i uparcie wielbiciel siebie.Prędko postarzał nasz poeta, wytrawiły go własne myśli, własna wielkość jego, wyłysiał,zgarbił się, zęby potracił, ale to wszystko nie ostudziło zapału serca i ognia imaginacji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]