[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Signora Sanden podreptała dalej na swoich wysokich szpilkach wąskąścieżką, by przy bramie jeszcze raz się odwrócić i posłać Ronowi uśmiech. Niech państwo wejdą do kuchni powiedziała pani Kramer. Mogępaństwu zaproponować kawę albo wodę? Kawa się przyda. Ron z wdzięcznością skinął głową. Ostatniej nocyznowu za mało się spało.Ta uwaga sprawiła, że po twarzy pani Kramer przemknął słaby uśmiech. W takim razie proszę za mną.Ruszyła przodem.Ostatnie drzwi po lewej stronie prowadziły do dużej kuchniurządzonej w stylu wiejskiego dworku.Dominował w niej wielki stół, stojącypośrodku.Pani Kramer gestem wskazała, by usiedli. Dla pani też kawa?Miriam zajęła miejsce i odpowiedziała: Chyba wolałabym herbatę, jeśli nie sprawi to kłopotu. Absolutnie.Czarna z pomarańczą? Tak, chętnie. Już robię.Gosposia nabrała z jednej puszki dwie łyżki herbaty i wsypała je do imbryka.Następnie napełniła wodą wypolerowany elektryczny czajnik ze szkła, wyjęłaz szafki filtr i włożyła go do porcelanowego dzbanka na kawę. Wolę świeżo parzoną kawę oznajmiła. Zobaczy pan, że warto.Po paru minutach zalała wrzątkiem kawę i herbatę.Kuchnię natychmiastwypełnił intensywny aromat kawy. Jak długo pani tu pracuje? zapytał Ron. Ponad dziesięć lat zakłopotana pani Kramer przygładziła włosy. Zna więc pani Simona od małego? Gdy tu przyszłam, miał cztery latka.Dlaczego pan mnie o to wszystko pyta?Czy on coś nabroił? Na jej twarzy nagle pojawiła się nieprzychylność. Nie, skądże.Chodzi o Davida.Odetchnęła z ulgą. Jak mogę państwu pomóc? Proszę nam coś o nim powiedzieć. David? Zmarszczyła czoło. Kochany chłopak.Może trochę cichy, alebardzo dobrze wychowany i wyjątkowo uprzejmy. Jak zniósł śmierć ojca? Czy jakoś się zmienił? Sprawia wrażenieprzygnębionego?Pani Kramer podała Miriam herbatę, przed Ronem postawiła filiżankę kawy,w końcu na stół trafiły również mleko i cukier.Gosposia usiadła. Przepraszam.O co pan pytał? zwróciła się do Rona. Jak David uporał się ze śmiercią swojego ojca? Moim zdaniem zbyt spokojnie jak na jego wiek.Stał się może jeszczebardziej małomówny niż zwykle, chociaż, gdy słyszę ich obu, jak czasamirozmawiają w cztery oczy, to bardzo dużo mówią.Obecność Davida jest dobradla Simona. A w szkole? indagował Ron. Czy jakiemuś nauczycielowi coś rzuciło sięw oczy?Wzruszyła ramionami. Nie sądzę.David, podobnie jak Simon, jest świetnym uczniem.Obydwaj sąnaprawdę dobrymi przyjaciółmi.Dzięki Bogu.Wypowiedziała to z tak głębokim westchnieniem, że Miriam natychmiastzapytała: Dzięki Bogu?Pani Kramer podała Ronowi cukier.Na jej twarzy malowało się skupienie.Obawiała się, by nie powiedzieć czegoś zle.Nie dlatego, że im nie ufała, tylkodlatego, że chciała instynktownie chronić chłopca.Wreszcie najwidoczniejpostanowiła niczego nie przemilczać. No cóż.Przedtem Simon właściwie nigdy nie miał przyjaciela. Jakiegoś konkretnego czy w ogóle żadnego? zapytał Ron. Zawsze był typowym samotnikiem.Jak to jedynak.Z drugiej strony spędzawiększość czasu w szkole.Może tam ma przyjaciół, ale przed Davidem nikogonie przyprowadzał do domu.Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale ucichła. Co zachęcił ją Ron co pani ma na myśli? Może oni tak dobrze się rozumieją, bo obydwaj są samotni.Ojca Davidadużo nie było w domu, a jego matka, z tego, co wiem, nie żyje. Czy David pani o tym wspominał? Nie, Simon.Matka Davida skoczyła w Pradze z mostu.Na oczach syna.No,niech państwo powiedzą sami, która matka robi coś takiego? W jej głosiepojawiło się oburzenie. Puszcza jego rękę i skacze.Naprawdę szkoda mi tegochłopca.Spędził więcej czasu tutaj niż ze swoim ojcem.Profesora Husa prawienigdy nie było w domu. Rodzice Simona zdają się bardzo tolerancyjni drążyła badawczo Miriam.W końcu David jest dla nich kimś obcym.Mimo to przygarnęli gopo samobójstwie ojca. Tolerancyjni? No cóż, ostatecznie to praktyczne, jak cały czas jestna miejscu przyjaciel, wtedy nie trzeba się zajmować własnym dzieckiem.Ostatnie słowa wymówiła z gorzkim uśmiechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]