[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Emily poruszyła się, a później podwinęła nogi pod zieloną suknią,odwracając się przodem do Garetha.On z kolei zgiął kolano, tak że siedziałzwrócony ku niej, rozparty wygodnie, rozpościerając ramiona na barwnychjedwabiach poduszek.TL R– Jak ci się do tej pory podoba podróż? – spytał.Wykonaławieloznaczny gest.– Jest.ciekawa, kształcąca i niezaprzeczalnie ekscytująca.– Obawiam się, że nie zobaczymy piramid ani Sfinksa.– Nieszczególnie mnie to martwi, skoro obejrzenie ich wymagałobypodróżowania przez Kair.Wolę dotrzeć do Aleksandrii żywa, i to nie jakojeniec ludzi Czarnej Kobry.– W rzeczy samej.– Odczekał chwilę, nim znów się odezwał: –Musiałaś przeżyć szok na wieść o tym, że James zginął z ich rąk.105Przez chwilę marszczyła brwi w wyrazie niezrozumienia.Potem jejczoło się wygładziło.– MacFarlane? – Zastanowiła się, a później spojrzała mu w oczy.–Całkiem szczerze, przy takiej przewadze liczebnej wroga zdziwiłabym się,gdyby przeżył.– Dokonał niezwykle odważnego czynu.Skinęła głową.– Zdobył się na wielkie poświęcenie, zdaję sobie z tego sprawę.Gdybynasze role się odwróciły, nie wiem, czy umiałabym postąpić tak samo.–Emily przyglądała się Garethowi, zastanawiając się, dlaczego poruszył tentemat.– MacFarlane zginął bohaterską śmiercią, lecz teraz po prostu nie żyje,ci zaś, którym dane było przeżyć, powinni docenić ów dar losu.– Strzelała wciemno.Przekrzywiła głowę, patrząc mu w oczy.– Ponieważ jestem tu w tejchwili dzięki jego poświęceniu, moim zdaniem najlepiej uczczę jego pamięć,żyjąc dalej, co więcej, żyjąc pełnią życia.Z tobą.Serce zabiło jej szybciej.Byli sami.Pozostali wprawdzie znajdowali sięTL Rw domu, ale nikt nie kręcił się w pobliżu salonu.A Gareth wykonał pierwszykrok, siadając obok niejtrudno o bardziej czytelną deklarację zamiarów.Czekała.Starała się nie wiercić, walczyła z pragnieniem, by pochylić sięku niemu i przyspieszyć – zainicjować – zdarzenie.Opuścił wzrok na jej wargi, całkiem jakby usłyszał te myśli, alenatychmiast znów spojrzał jej w oczy.– Cathcart.Ty.on.Nagłe ją olśniło.Czyżby był zazdrosny? Stąd brała się jego wcześniejszagburowatość? Uśmiechnęła się konspiracyjnie.106– Pomyślałam sobie, że skoro tak wiele zależy od jego wysiłków,powinnam być dla niego czarująca.– Otworzyła szerzej oczy.– Sądzisz, że toposkutkowało?Przyglądał się jej przez chwilę, a potem usta zadrgały mu w uśmiechu.– Znając Rogera, zapewne tak.– Urwał, nadal się w nią wpatrując.Wolno pochylił się do przodu, sięgając do jej twarzy.– Nie jest bardziejodporny na zainteresowanie okazywane mu przez uroczą damę.Ujął ją pod brodę i przyciągnął ku sobie.Zafascynowana,zahipnotyzowana jego pożądliwym spojrzeniem,nachyliła się ku niemu,bliżej.Na pól przymknęła powieki, opuszczając wzrok na jego usta, akurat wporę, by ujrzeć, jak spływa z nich końcówka zdania: –.niż przeciętnymężczyzna.Zrozumiała ukrytą sugestię.Uśmiechnęła się, kiedy ich wargi sięspotkały.Serce zatłukło jej się w piersi.Rozchyliła usta, poddała mu się ochoczo, powitała go, dławiąc w sobiezdradliwe drżenie.Jego wargi były mocne, sprężyste, dominujące i męskie.TL RRuchy języka wywoływały cudowne doznanie.Nachyliła się, zagłębiła w ten pocałunek.Przysunął się bliżej, puszczając jej brodę.Objął ją w pasie i przyciągnąłdo siebie, ona zaś podporządkowała się skwapliwie.Wsparła dłonie na jego piersi, osłoniętej białą materią szaty.Gdydotknęła twardych mięśni, ogarnęła ją radość.Jej wargi śmiało złączyły się zjego wargami, język splótł na próbę z jego językiem, naparła nań, corazodważniej sza, powiodła dłońmi w górę, po jego ramionach i dalej, po karku,aż wreszcie zapuściła palce w miękkie włosy.107Westchnęła w euforii, wyczekująco.Wolno odchylił się do tyłu, napoduszki, pociągając ją za sobą.Półleżał, a ona na nim.Czuła ruchy jego warg, jego zadowolenie, kiedyprzytrzymując ją muskularnym ramieniem, drugą ręką zaczął ją pieścić.Jej biodro, potem talię.Tutaj zatrzymał się na chwilę, a w niej narastało wyczekiwanie, żar jegodłoni palił ją przez materiał sukni.Znów ruszył w górę, aż wreszcie nieskończenie delikatnie musnął jejpierś.Przeszył ją dreszcz, coś się w niej napięło.a potem odpuściło, kiedyjego twarda dłoń i długie, doświadczone palce ulokowały się tam, gdziepowinny.Objęły w posiadanie.Mocniej zacisnęła palce w jego włosach, kiedy tak z nią igrał, kiedyruchami języka odwracał jej uwagę tylko po to, by zaraz znów przypomnieć odrugiej, zalewającej ją żarem pieszczocie.Zatraciła się w tym doznaniu.I on także.Gareth zanurzył się w wyrafinowanej przyjemności,TL Rrozkoszował dotykiem.Upłynęło stanowczo zbyt wiele czasu, odkąd po razostatni trzymał w ramionach kobietę, niespiesznie zadowalając ją i siebie.Lecz nawet w tej chwili uniesienia całym sobą wiedział, że nie chodzi ojakąkolwiek kobietę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
    Benzonnni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwały
    § Łajkowska Anna Wrzosowisko 02 Miłoœć na wrzosowisku
    Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
    Trigiani Adriana Valentine Roncalli 02 Brawo,Valentine(3)
    Gauze Jan Brazylia 02 Brazylia mierzona krokami(1)
    Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
    Christine Dorsey [Sea 02] Sea of Desire (epub)
    Ortolon Julie Prawie idealnie 02 Po prostu idealnie(1)
    Tracy Anne Warren Kochanki 02 Przypadkowa kochanka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.xlx.pl