[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.%7łeby dojść piechotą do wybrzeża, doportowego miasta, gdzie zdaniem Egipcjanina beztrudu znajdą miejsce na statku do Egiptu, trzebapoświęcić wiele dni i nocy.- Statki przewożące zboże są powolne i duże, alena jednym z nich bezpiecznie dotrzemy do domu.Mając przy sobie puchar, będziemy właściwie w świętej podróży, nie musimy się o nic martwić - mówiłEgipcjanin z uśmiechem.Jahiz myślał:A więc mimo wszystko zobaczę morze.Haliza przytulała się do niego mocno tego wieczora122i wsuwała rękę pod jego kaftan.Szeptała mu do ucha słodkieobietnice, co to będzie, kiedy już odnajdą puchar.Egipcjanin odszedł od nich jeszcze o zmierzchu.Chciałodczytywać coraz wyrazniejsze gwiazdy na niebie,porównywać ich położenie ze szkicami na swoichpergaminach.Puchar znajdował się gdzieś niedaleko, pod piaskiempustyni.To ważne, by boskie nici losu zostały właściwiesplecione.- Ty, Halizo, jesteś kapłanką.Dzisiejszej nocy maszodnalezć puchar i przekazać go jego ojcu.Nagroda dlaciebie będzie wielka.Zostaną spełnione twoje największepragnienia.Przymknęła oczy i myślała o swoim mężu.Teraz jest biednym żebrakiem, żyje może pośród tych,którzy kręcą się wokół chat garbarzy i proszą, by impozwolono oczyszczać wnętrzności zwierząt z cuchnącejzawartości.Rozkładają potem ten nawóz na kamieniach,suszą i sprzedają ludziom na opał.%7ływi się pewnieresztkami mięsa, znajdującymi się na wyrzuconych kościachi tłuszczem, który garbarze zeskrobują ze zwierzęcych skór.Zastanawiała się, co też teraz robi jego młoda żona.Prawdopodobnie sprzedaje się w obozowiskach karawanza kubek mleka lub wina.Haliza czuła, że piersi jej nabrzmiewają.Ona jest, jak to powiedział chaldejski kapłan,błogosławiona.Dostała nie tylko bogactwo, lecz takżemężczyznę i nowe, fantastyczne życie.Przeszłość zostawi zasobą.Wszystko.Nigdy więcej nie poczuje smrodu tejtrupiarni, w jaką przemienił się dom jej ojca.W kraju daleko, daleko stąd będzie miała własny123pałac, własne szaty z chłodnego jedwabiu, ludzie będą jąszanować.Już właściwie czuła, że brzuch jej się powiększa, coś jąpobolewało w środku, łaskotało.Już wiadomo było, że to sięniebawem stanie.Haliza wyda na świat dziecko, syna, silniejszego ipiękniejszego, niż jakakolwiek kobieta dotychczas urodziła.Jahiz ujął jej palce, mocno je ścisnął.Uśmiechnęła się do niego, dostrzegała w mroku jegobiałe, równe zęby.Pachniał też bardzo przyjemnie mimobrudnego ubrania i ogólnego braku higieny.Wysunęła palcez jego uścisku, łaskotała jego skórę, drażniła, przeczesywaławłosy.Zaczęła się niespokojnie kręcić, czuła, że krew szybciejpłynie w jej żyłach.Słyszała uderzenia pulsu pod skórą.Zrobiło się już całkiem ciemno.O, gdzie się podział Egipcjanin?Haliza nagryzała delikatnie wargi Jahiza, dyszała głośno.On objął ją mocno i także jęknął.Serce tłukło się w jej piersi.Wielka, wielka jest moc pucharu.Takiego pożądania nieodczuwała nigdy do swego małżonka, nawet wnajpierwszym, dobrym okresie małżeństwa.A przecież wciąż jeszcze puchar pozostawał w ukryciu.Wciąż leżał głęboko w piasku za dwiema blizniaczymipalmami, które wyrosły przy opuszczonych ruinachniedaleko domu jej dzieciństwa.Dojście do tego miejsca zajmie im pół nocy.Już się zastanawiała, gdzie ukryją się zaraz potem, gdziew końcu zostanie zaspokojone to wielkie pragnienie, któreod tak dawna trawi jej ciało.124Dziecko, dziecko.Dziecko Jahiza, równie piękne i silne jak on.Wojownik, król!Egipcjanin jej to obiecał i w głębi serca Haliza wierzyła,że sen się spełni.Puchar może dać jej wszystko.Bogowie nareszcie dostrzegli krzywdę, jaka się Ha-liziedziała przez całe życie.Dhermia rozkazała, by dwa konie zostały zaprzężone dorzymskiego powozu, który od dawna stał i rdzewiał w stajnijej ojca.Tam, pośród wysokich tyczek do namiotów, wielkichstosów skór, skrzynek z ceramiką i kawałków kosztownegodrewna, Shafir przez wiele lat gromadził przedmioty, którebrał w zastaw za długi.Powóz był stary, koła skrzypiały okropnie, kiedyzmuszono je, by się znowu zaczęły obracać.Ale czystyczerwony kolor i złocenia w cesarskim herbie lśniły pięknie.Ludzie wyporządzili uprząż, konie błyszczały od szczotek iwosku.Rano Dhermia przyszła do pokoju Filii z dużą tacąświeżego, pachnącego chleba i obranych owoców
[ Pobierz całość w formacie PDF ]