[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przypomniałsobie przypływ opiekuńczości, którego doświadczył na wieść o ataku Malika.To uczuciebyło inne.Ciepłe i krzepiące.Daleko mu było do emocji, które budziła w nim Karen, ale poraz pierwszy od jej śmierci poczuł coś takiego.Zaskoczyło go to.I dało mu nadzieję.Klawiatura przestała stukać.Spojrzał na Alicię.Zgarbiona opierała się o drzwi, oczymiała zamknięte.Sięgnął ręką i zamknął ekran laptopa.- Nie śpię - powiedziała, nie poruszając się.Minęło dwadzieścia sekund, zanimdodała: - Chociaż prawie.- Chcesz red bulla? - Widywał już, jak wypijała duszkiem trzy napoje energetyczne wjeden długi wieczór śledztwa.Jemu też przydałoby się kilka.- Wolałabym motel Red Roof.Brady, jestem skonana.- Wystarczy słowo.Potrzebowali czasu na myślenie, opracowanie planu i odpoczynek.Słyszał kiedyś, żenajlepsi żołnierze nigdy nie odpuszczali okazji, żeby się wyspać i najeść.Bez tego nie da sięosiągnąć najwyższej sprawności, a w czasie walk nigdy nie wiadomo, kiedy przydarzy sięnastępna okazja.A jedna rzecz była tak jasna, że aż kłuła w oczy: on i Alicia byli żołnierzamiwalczącymi w bitwie o własne życie.Skręcił w zjazd prowadzący do pierwszego napotkanego motelu, Comfort Inn naobrzeżach Baltimore.Trzy godziny i trzy stany dzieliły ich od pokoju hotelowego wMarriotcie, gdzie ekipa śledcza znajdzie ich odciski palców i DNA.Brady nie musiał pytać, by wiedzieć, że tak samo jak on Alicia nie chciała być terazsama.To nie miała być jedna z tych nocy, kiedy stres i widmo śmierci popychają dwoje ludziw swoje ramiona i do wspólnego łóżka, ale chciał mieć ją na oku, być blisko i wiedzieć, żezasypiając, oddychają tym samym powietrzem.Nie wiedział, czy chciał być właśnie bliskoAlicii, czy po prostu blisko towarzysza broni.Podejrzewał, że chodzi o nią.Po raz pierwszy od śmierci Karen miał dzielić pokój z inną dorosłą osobą.Poprosił oosobne łóżka. Zaparkowali na tyłach motelu, z dala od głównej arterii i wnieśli bagaż.Alicia natychmiast rozstawiła sprzęt komputerowy na obtłuczonym fornirowanymstole.- Malik dostarczył nam ciekawych informacji - wyjaśniła.- Chcę je sprawdzić wNarodowym Centrum Informacji o Przestępczości.Zobaczymy, co wyjdzie.- Teraz?- To tylko chwila - powiedziała.- Jakieś pół godzinki.Niebo zaczynało jaśnieć i prześwitywać przez firanki jedynego w pokoju okna.Zaciągnął zasłony i poszedł do łazienki sprawdzić, jak gorącą wodę uda mu się uzyskać podprysznicem.Kiedy wyszedł po dwudziestu minutach, ekran komputera był ciemny, a Aliciależała ubrana na narzucie łóżka, śpiąc kamiennym snem.*Kiedy Brady się przebudził, powieki miał cięższe o pięć kilogramów.Ciężkonapierały na jego oczy i musiał wysilać wszystkie mięśnie twarzy, żeby utrzymać je wpozycji otwartej.Głowa i ręka rywalizowały o jego uwagę, w obu czuł rwący ból.Szeroki pasjaskrawego światła wdzierał się przez kilkucentymetrową lukę między zasłonami.Bradywstał, żeby temu zaradzić.Alicia leżała w pościeli, narzuta była zsunięta z łóżka.Lawendowy kołnierz, wygiętyjak psie ucho, dotykał jej brody - najwyrazniej nie chciało jej się nawet zdejmować ubrania.Leżała na plecach z głową odrzuconą w tył z otwartymi ustami.Spała snem osoby skrajniewyczerpanej.Przyszła mu do głowy modlitwa wieczorna, którą odmawiał codziennie wdzieciństwie. Gdybym umrzeć miał we śnie.Jak można uczyć dzieci takich rzeczy? Nigdy nie lubił tej modlitwy.W pokoju panowała duchota.Brady przekonał się, że klimatyzator zamontowany naścianie tuż pod oknem dmuchał tylko gorącym powietrzem, niezależnie od ustawienia.Alicia zostawiła na łazienkowym blacie butelkę ibuprofenu.Wziął cztery tabletki iwrócił do łóżka, nie spojrzawszy na zegar.Horror minionej nocy nawiedził Brady ego we śnie.- Nie! Nie słyszysz go? Nie widzisz?- Tak, panie! Mam krew! Zostawiłem ją dla ciebie!Brady obrócił się na drugi bok, odgarniając pościel, która pochwyciła go jak czyjaśręka.Gwałtownie usiadł na łóżku.Z wysiłkiem mrużył oczy przed słońcem wpadającym przez odsłonięte zasłony.Jednak koszmar go nie opuszczał.- Alicia.- Gdzie jest Apollo? Co z nim zrobiłeś?Alicia siedziała przy niewielkim stoliku.Zauważyła, że się obudził i szybko sięgnęłapo dyktafon, na którym nagrała przesłuchanie Malika na amytalu.Chaotyczne echa tychwydarzeń nagle ustały.- Przepraszam - odezwała się.Brady potarł twarz dłońmi.Powieki odzyskały dawny ciężar, ból głowy zniknął.Tylkoból w dłoni był na tyle mocny, żeby o sobie przypomnieć.- Która godzina?Zerknęła na zegarek.- Pierwsza piętnaście.Nie śpię już od kilku godzin.Jęknął, zrzucił nogi z krawędzi łóżka i usiadł.Włożył stopy w spodnie i naciągnął je,stojąc.Obrócił się i zobaczył, że Alicia go obserwuje.Nie próbowała nawet tego ukrywać.Zachował zimną krew.Jego koszula wisiała na jej krześle.Podszedł, zdjął ją z oparcia izałożył na siebie.Położył rękę na ramieniu Alicii.Jej mięśnie były napięte jak postronki.Zacząłmasować jej mięśnie trapezowe.Karen nauczyła go powstrzymywać odruch brutalnegougniatania, a zamiast tego delikatnym dotykiem usuwać z nich napięcie.- W porządku? - zapytał.- Wczorajsza noc - powiedziała, wskazując dyktafon [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Roberts Nora Miłoœć na deser 01 Miłoœć na deser
    eBooks.PL.Prawda O Kielcach 1946 R Jerzy Robert Nowak. Historia.Żydzi.Polityka.Polska.Rzeczpospolita.Państwo.Ojczyzna.Patriotyzm.Honor.NKWD.Prowokacja.Kielce.Spisek.Biznes.Sex.Książka.Książki
    Roberts Nora Więzy krwi (Prawo krwi)(1)
    Kiyosaki Robert Bogaty Ojciec Biedny Ojciec[cz. 1]
    Roberts Nora Na wagę złota (Serce pełne złota)
    Roberts Nora Trzy Siostry [Siostry z klanu MacGregor] (2)
    Robert K Leœniakiewicz Miloš Jesenský Wiktoria Leœniakiewicz Z Archiwum H&X (2002)
    011. Robert Jordan Koło Czasu t6 cz1 Triumf Chaosu
    Katarzyna Bonda Pochlaniacz
    Stellar Theology and Masonic Astronomy by Robert Hewitt Brown
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • meypaw1.opx.pl