[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dał znakoczami swoim asystentom.Jake zdjął marynarkę, krawat i koszulę.Cierpliwie, wmilczeniu pozwolił badać klatkę piersiową, ciśnienie krwi i odruchy.Nawet niesprzeciwił się, kiedy mierzono mu czaszkę i kiedy doktor zamruczał:- Hm.tak, tak, tak.Ale w chwili, gdy wreszcie pozwolono mu się ubrać i siedział spokojnieprzy narożniku biurka lekarza, poczuł, że jest już tym wszystkim bardzozmęczony.Doktor Grosher wpatrywał się w niego sennym wzrokiem i wreszciepowiedział:- Niech mi pan szybko odpowie.Proszę wymienić pierwszą lepszą rzecz,jaka panu przyjdzie do głowy.- Próbuję znalezć Artura Petersona - odparł Jake.Odpowiedział to bardzo szybko.- Nie, nie, nie - rzekł doktor Grosher.- Miałem na myśli pierwsząrzecz, jaką w ogóle może pan sobie przypomnieć.Jake dał mu taką samą odpowiedz.Zrobili tak kilka rund, zanim doktorwreszcie się poddał. - Kiedy pan po raz pierwszy uświadomił sobie - kontynuował doktorGrosher - że jest burmistrzem Chicago?- Wtedy, gdy zacząłem szukać Artura Petersona - odrzekł Jake.Nastąpiło jeszcze całe mnóstwo pytań dotyczących jego miejsca urodzenia,wspomnień z dzieciństwa, życia w domu, wykształcenia, pracy i jeszcze kilkainnych pytań, które Jake osobiście uznał za obrazliwe dla niego.Na wszystkiepytania udzielał tej samej odpowiedzi: wszystko powie Arturowi Petersonowi.- Teraz niech mi pan powie - rzekł lekarz w ten sam senny sposób - czykiedykolwiek czuł pan chęć zabicia kogoś.taką nagłą, nieopanowaną ochotę?- Zaraz poczuję gwałtowną chęć rąbnięcia kogoś w pysk - rzekł Jake -jeżeli pan nie przestanie bawić się ze mną w ciuciubabkę i nie zaprowadzi mniedo Artura Petersona.- To zdecydowanie interesujący przypadek, prawda, panie doktorze? -stwierdził jeden z asystentów.Był to szczupły młody człowiek w okularach, zkręconymi czarnymi włosami.- Grozny, ale spokojny.Doktor powiedział do niego szszsz! i rzucił do Jake a:- Szybko! Zpi pan czy pan nie śpi?- Ani to, ani to - odrzekł Jake.- Marzę.Marzę, żeby zobaczyć się zArturem Petersonem.- Jaki dziś mamy dzień?- Dzień, w którym próbuję skontaktować się z Arturem Petersonem.- Gdzie pan teraz jest?- W pomieszczeniu, w którym również znajduje się cholernie głupi lekarz,próbujący utrudnić mi widzenie z Arturem Petersonem - Jake zaczął sięniecierpliwić.- Jakaś wyrazna mania prześladowcza, nie sądzi pan, doktorze? - spytałdrugi asystent, anemiczny młody człowiek o jasnych włosach.- A niech to diabli! - zaklął doktor Grosher, odrzucając układnemaniery.- Wydaje mi się, że ten facet to kompletny kretyn.Jasnowłosy asystent powiedział:- Chyba nie chce pan, doktorze, żebym to zanotował? - A ciemnowłosyasystent spytał: - Czy mam go poddać testowi A, panie doktorze?Doktor rzucił jakieś ordynarne słowo i zapalił papierosa.- Testy A i B należą do rutynowych czynności - dodał poważnie asystent.- Wyniki tych testów muszą być wciągnięte do kartoteki.Doktor Grosher prychnął.Ciemnowłosy asystent posadził Jake a przybiurku, wręczył mu ośmiostronicowy zeszycik, podał pióro i powiedział:- Niech pan spróbuje w ciągu jedenastu minut odpowiedzieć na wszystkiepytania.Jake zaczął bazgrać jakieś twarze na kartkach, podpisując wszystkieArtur Peterson, i oddał je po sześciu minutach.Jasnowłosy asystent zaprowadził go do przyległego małego pokoiku iposadził przed olbrzymią, drewnianą tablicą, pokrytą otworami o różnychkształtach.Obok tablicy leżała kupka klocków również o zróżnicowanychkształtach.Poinformował Jake a, że cały problem polega na tym, żeby kształtemdopasować klocki do odpowiednich otworów.Potem wyszedł i zamknął za sobą drzwi.Jake zbudował wspaniały domek z drewnianych klocków, a ponad drzwiami ułożył znich napis Tu mieszka Artur Peterson.- On wydaje się mieć jakiegoś fioła na punkcie Artura Petersona, paniedoktorze - powiedział jasnowłosy asystent.Doktor Grosher rzucił następne ordynarne słowo i powiedział:- W porządku, wobec tego pozwolimy mu porozmawiać z Arturem Petersonem.Serce Jake a podskoczyło.Kilka minut - najwyżej pół godziny -bezpośredniej rozmowy i już go tu nie ma.W ciągu następnej pół godziny dojedzietaksówką do hotelu i jakoś wszystko wytłumaczy Helenie.Może powie jej, że był udentysty i zakładano mu plombę, w każdym razie zdąży na czas, by zabrać ją naobiad.- A nie sądzi pan, że powinniśmy zastosować test C? - zapytał asystent zkręconymi włosami.- Do diabla z testem C! - rzucił doktor Grosher.- Do diabła z nim!Zabierajcie go stąd! Kiedy Jake a przekazywano umundurowanemu policjantowi, usłyszał, jakasystent z kręconymi włosami mówi do asystenta o jasnych włosach:- Doktor Grosher chyba już się starzeje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]