[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem popchnęła ją tak gwałtownie, żeRóżyczka aż jęknęła i z trudem zdążyła w porę podeprzeć się rękami.Bardzo dziwne było to, że nikt tu się do niej nie odzywał, choćby po to, żeby wydać ostrerozkazy.Podniosła wzrok w tej samej chwili, kiedy pani Lockley obeszła ją dokoła i stanęłaprzed nią; przez moment dostrzegła chłodny uśmiech igrający na wargach jej pani, zanimkobieta zdążyła się opanować.Nagle poczuła, jak pani Lockley ciągnie za włosy jej głowę, ituż nad sobą zobaczyła jej twarz. I ty chciałaś zostać moją małą mąciwodą.Zamierzałam gotować twój tyłeczek naśniadanie znacznie dłużej niż reszty tego towarzystwa. Może nadal powinnaś szepnęła Różyczka bez chwili zastanowienia. Jeśli to właśnielubisz na śniadanie.Kiedy tylko zamknęła usta, ogarnęło ją koszmarne drżenie.Och, cóż ona najlepszegouczyniła!Na twarzy pani Lockley wykwitła doprawdy przedziwna mina.Spomiędzy jej warg wydobyłsię na wpół zduszony śmiech. Do zobaczenia rano, ze wszystkimi innymi, moja droga.Kiedy Kapitana już nie będzie, kiedy w karczmie zapanuje spokój i cisza i w pobliżu niebędzie nikogo poza niewolnikami oczekującymi na poranną chłostę.Już ja cię nauczęotwierać usta bez pozwolenia. Jednakże powiedziała to nadzwyczaj ciepło, a jej twarz byłazarumieniona i bardzo ładna. A teraz biegnij dodała cicho.Wielka sala karczmy pełna była żołnierzy i innych prostych ludzi, którzy przyszli się tu napić.Na palenisku huczał ogień, a nad nim obracał się na rożnie baran.Wyprostowani niewolnicyze spuszczonymi głowami spieszyli to tu, to tam i napełniali winem i piwem tuziny cynowychkielichów i kufli.Wszędzie dokoła Różyczka widziała mężczyzn w ciemnych ubraniach, wwysokich butach do konnej jazdy, z przytroczonymi do boków mieczami; wszędzie byłynagie pośladki i lśniące włosy łonowe niewolników, którzy roznosili talerze pełne parującegojedzenia, pochylali się, żeby zetrzeć rozlane wino z podłogi, lub poruszali się na czworakach,żeby zaaportować monetę rzuconą dla zabawy przez któregoś z żołnierzy.Z mrocznego kąta pomieszczenia dobiegał gruby, rezonujący głos lutni, tętent tamburynu iniskie zawodzenie rogu, jednakże wybuchy śmiechu zagłuszały muzykę.Porwane fragmentypieśni wznosiły się ponad gwar rozmów tylko po to, żeby za chwilę znowu zginąć.I zewsząddobiegały wołania o jedzenie, picie i następnych, ślicznych niewolników, którzy zabawilibykompanię.Różyczka nie wiedziała, w którą stronę patrzeć.Tu rubaszny oficer gwardii w lśniącejkamizelce poderwał z nóg księżniczkę o bardzo jasnych włosach i różowym ciele i szybkopostawił ją na stole.Z dłońmi zaciśniętymi na karku szybko tańczyła i podskakiwała, jak jejkazano, jej piersi podrygiwały, twarz się czerwieniła, a długie srebrzyste włosy rozsypywałysię wokół jej ramion w idealnych, drobno skręconych pierścieniach.W jej oczach byłamieszanina strachu i wyraznego podniecenia.Tam drobna niewolnica została właśnieprzerzucona przez czyjeś grube kolana i kiedy żołnierz sprawiał jej niemiłosierne lanie, onastarała się zasłonić twarz rękami, lecz zaraz towarzysze żołnierza wśród śmiechu odciągnęlijej dłonie od twarzy i przytrzymali wyciągnięte daleko do przodu.Pod ścianami stało wielu nagich niewolników z szeroko rozstawionymi nogami iwypchniętymi do przodu biodrami, którzy zdawali się czekać, aż ktoś ich wybierze.W rogupomieszczenia piękny książę o rudych włosach spadających aż do ramion siedział okrakiemna kolanach ogromnego żołnierza; ich usta zwarte były w głębokim pocałunku, a żołnierzcały czas gładził wyprężony organ niewolnika.Rudowłosy książę lizał niezbyt starannieogoloną twarz tamtego, jego brodę i policzki, po czym znowu przywarł wargami do jego ust.Brwi miał złączone w wyrazie wielkiej namiętności, choć siedział bezradnie i nieruchomo, ajego ciało unosiło się na podskakującym kolanie żołnierza, który od czasu do czasu szczypałniewolnika, zmuszając go do podskoku.Lewe ramię księcia zwisało bezwładnie, podczas gdypalce prawej ręki miał zanurzone w gęstych włosach tamtego.W przeciwległym kącie czarnowłosa księżniczka starała się jak najszybciej obracać dokoła, zdłońmi zaciśniętymi na kostkach nóg, nogami szeroko rozstawionymi i długimi włosamizamiatającymi podłogę.%7łołnierze wylewali piwo na delikatną część ciała między jej nogami inachylali się, żeby zlizać je z kręconych włosów łonowych.Nagle zmuszono ją do staniana rękach, rozsunięto szeroko stopy i nalano do jej szparki tyle piwa, że aż się ulało.Pani Lockley pociągnęła Różyczkę dalej; podała jej dzban piwa i cynowy talerz pełenparującej strawy, po czym obróciła twarz dziewczyny tak, że Różyczka zobaczyła Kapitanasiedzącego przy stole, daleko w głębi pokoju.Plecami opierał się o ścianę, a nogi miałwyciągnięte daleko przed siebie.Nie spuszczał wzroku z Różyczki.Ruszyła ku niemu jak najszybciej, poruszając się z wyprostowanym tułowiem na kolanach poczym uklękła obok niego i wyciągając się nad ławką, postawiła jedzenie na stole przed nim.Pochylił się i oparłszy na łokciu, pogłaskał ją po włosach i przyglądał się długo jej twarzy,jakby byli zupełnie sami, bez mężczyzn śpiewających ile sił w płucach, rozmawiających iśmiejących się głośno.Złoty sztylet lśnił w świetle świec, podobnie jak włosy Kapitana, jegobrwi i meszek zarostu na górnej wardze.Niesłychana łagodność, z jaką odsunął jej włosy naplecy i przy-| gładził je na skroniach, sprawiła, że Różyczkę przeniknął dreszcz i poczułaskurcz między nogami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]