[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poza tym sama jej śmierć nie jest do końca wyjaśniona.To mogło być morderstwo.Harry Berg jestbardziej niebezpieczny, niż sądziliśmy.Christine zaschło w gardle z wrażenia. A więc byłam przynętą dla mordercy? Nie mieliśmy najmniejszego pojęcia, że sprawa jest tak poważna.Całe szczęście, że nie zjawił się tu dzisiaj.Gdybyś z nim pojechała, nie moglibyśmy was śledzić. Coś mi się zdaje, że podziękuję za dalszą współpracę.Morderca i gwałciciel to dla mnie za wiele. Musisz nam jeszcze trochę pomóc. W jaki sposób? Co mam zrobić? Macie zamiar przywiązać mnie do pala i czekać w ukryciu na potwora? Nie, nie narazimy cię już oczywiście na żadne niebezpieczeństwo powiedział Bakken niecierpliwie.Chodzitylko o to, abyś pomogła nam dotrzeć do Berga, a my załatwimy resztę.Skontaktujemy się z panią Melander,poprosimy, by go zidentyfikowała i tak dałej.Gdzie on mieszka? Jaki jest jego telefon? Nie mam pojęcia. A numer rejestracyjny samochodu?Zastanowiła się przez chwilę. Wydaje mi się, że widziałam dwójkę. Dziękuję powiedział zgryzliwie. Mogłaś przynajmniej to zapamiętać.Christine była zła na siebie, szczególnie że miał rację.Jeśli chodzi o samochody, była typową pozbawioną zmysłutechnicznego kobietą.Samochód stanowił dla niej coś, co ma cztery koła.Jedyna rzecz, na którą zwróciła uwagę, tokolor.Marki i modele samochodów były dla niej czymś najzupełniej obcym. No, słucham? Jaki kolor? spytał zrezygnowany. Czerwony wypaliła. Serdeczne dzięki.Czy miałaś się z nim znów spotkać, to znaczy nie licząc dzisiejszego dnia? Nie, poza dzisiejszą wycieczką nie uzgodniliśmy nic więcej.To wszystko dlatego, że zrobił się napastliwy.Niemówił już pózniej o żadnym innym spotkaniu, a ja myślałam jedynie o tym, jak się od niego uwolnić i wydostać sięz tego okropnego samochodu. Samochód chyba nie był okropny? Nie, ale on tak.Po co tracimy czas, opowiadając sobie te bzdury rzuciła cierpko, zdając sobie sprawę, że drażnipolicjanta.Wciąż jednak zbierało się jej na płacz.Niemal dosłownie czuła ciężar, jaki spoczywał na jej barkach,jeszcze bardziej osamotniona niż kiedykolwiek przedtem. Jakie to teraz ma znaczenie? Przecież on się nie zjawił,a ja nie dając się uwieść zachowałam się nielojalnie. Przestań! przerwał jej ostro.Przestraszona Christine umilkła.Bakken zmarszczył brwi. Czy może istnieć jakiś inny powód tego, że się nie pojawił? Czy mógł nabrać jakichś podejrzeń? A możedowiedział się, że twoje konto bankowe było fikcyjne? Posłuchaj, w jaki właściwie sposób zachowywałaś się w tejcałej sprawie?Czuła, jak łzy napływają jej do oczu, lecz ciągle jeszcze próbowała je powstrzymywać. Nie wiem.Starałam się, jak tylko mogłam.Zadzwonił telefon.Christine aż podskoczyła. To na pewno Reidar Lie powiedziała z pewną ulgą w głosie. Miał zadzwonić. Nadal się z nim widujesz? zapytał Bakken uszczypliwie. Spytaj go w takim razie o adres Harry'ego Berga.Po wszystkich wymówkach, j akie usłyszała od Bakkena, przyjazny głos Reidara wydał jej się wspaniały. Cześć,Christine! Cudownie, że jesteś już w domu.Jak poszło?Bakken oddalił się w kierunku okna, wiedziała jednak, że z uwagą przysłuchuje się ich rozmowie. Nie przyjechał odpowiedziała krótko.Przez dłuższą chwilę Reidar nie mówił ani słowa. To niedobrze.Przepraszam.Christine zaczęła domyślać się najgorszego. Za co przepraszasz? Najwyrazniej zrobiłem coś bardzo głupiego.Pojechałem do niego wczoraj wieczorem.Sama rozumiesz, twoja opowieść tak mną wstrząsnęła, że musiałem go przyprzeć do muru. Och, Reidarze! zawołała zrozpaczona. Jak mogłeś? Oczywiście zaprzeczył, jakoby znał jakąś Ellem i zdenerwował się co najmniej tak jak ja.W końcu wyrzucił mnieza drzwi, więc nasza znajomość jest już skończoną.Chodziło mi tylko o ciebie, Christine. Poczekaj chwileczkę, Reidarze.Muszę tylko zajrzeć do matki skłamała.Zakryła dłonią słuchawkę i odwróciła się do Bakkena. To on spłoszył zwierzynę szepnęła. To nie ja, to on wystraszył Harry'ego Berga.Nie miał złych intencji, ale. Co za idiota! wybuchnął Bakken. Jak to się stało?Christine słowo po słowie powtórzyła mu rozmowę z Reidarem.Wyraz twarzy Bakkena stawał się coraz bardziejponury. Czy mogę z nim porozmawiać?Był to właściwie rozkaz, a nie pytanie.Zanim zdążyła zaprotestować, wyrwał jej słuchawkę.To, co pózniejpowiedział, stanowiło najostrzejszą naganę, jaką słyszała w życiu.Bakkenowi twarz wprost zbielała ze złości.Całasympatia Christine była po stronie Reidara.To oczywiste, że w ten sposób Bakken ujawnia jej współpracę z policją.%7łałowała trochę, że okłamała Reidara.Jednocześnie miała nadzieję, że zrozumie, iż musiała milczeć.Rozgoryczenie i złość Bakkena wyraznie dowodziły, że w sprawie Harry'ego Bergapowinna była w ogóle trzymać język za zębami. Może więc teraz rozumiesz, że z Harrym Bergiem to nie przelewki dobiegły ją słowa Bakkena skierowane doReidara. Powiedziałeś mu nawet, że panna Lyngmo zna jego przeszłość.Naraziłeś ją na~ śmiertelneniebezpieczeństwo, rozumiesz? Nie ma możliwości, by przez okrągłą dobę pilnował jej policjant.Myślał tylko o tym, że przysporzyła policji pracy.Komisarz krzyczał dalej: Tak, przecież Harry Berg nie wie, że w sprawę wmieszana jest policja! Myśli, że panna Lyngmo prowadziśledztwo na własną rękę i dlatego będzie łatwo ją dosięgnąć.Możesz mi wierzyć, że Harry Berg nie manajmniejszych skrupułów.Nie słyszała długiej odpowiedzi Reidara, ale następne słowa Bakken wyrzekł już nieco mniej agresywnym tonem: Oczywiście, masz rację, że dziś mu się wymknęła, ale nie o to tu chodzi.Reidar mówił dalej.Christine stała z boku, przyglądając się nieprzeniknionej twarzy Bakkena.Złapała się na myśli,że chciałaby, by był on nieco bardziej ludzki.Gdyby darzył kogoś cieplejszym uczuciem, stałby się o wiele lepszy, ajego wybranka byłaby szczęśliwą kobietą.Co to za szalone pomysły? Nie mogę przecieżzmieniać w człowieka każdej zimnej ryby.Nie jestem żadnym reformatorem świata.Wyglądało na to, że argumenty Reidara ułagodziły Bakkena.Rzucił jeszcze kilka krótkich odpowiedzi, po czymwybuchnął ponownie: Dobrze, ale wtedy osobiście będziesz odpowiadał za to, żeby nic się nie stało.A jeśli mówię nic, to mam na myśliwszystko! Rozumiesz?Odpowiedz Reidara najwyrazniej go uspokoiła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]