[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Me zatracaj się.Nie tak jak ja.Moja prawa ręka płonęła.Na tle ciemności i światła nagle znalazłam się w pamięci nasiennego koła - wwieży, wśród ksiąg i woni róż.W oazie.Grant stał obok mnie i drżał.Tamten człowiek - mój ojciec  tam był.Nie mogłam dostrzec jego twarzy.Oto co musisz zrobić, powiedział, wskazując na sztylet w swojej dłoni.Ostrze połyskiwało grawerunkami takskomplikowanymi, tak oszałamiającymi, że aż mnie zemdliło.Wepchnął ten sztylet w głowę Granta.Odczułam cios i wrzasnęłam, kiedy spadły na mnie nici splecionych,tnących odblasków.Zrób to, a zamkniesz tę zasłonę, powiedział tamten człowiek, gdzieś poza moim wzrokiem.Zrozum to.Zrób to.A ciemność wyszeptała: Niech tak się stanie.Otworzyłam oczy.Mahati zaprzestali walki.Ich milczenie było niesamowite, ogłuszające.Niektórzy z nichpatrzyli na nas, inni spoglądali w niebo.Zasłona zaczęła się zamykać.Wpatrywałam się w zanikającą czerwoną szparę.Mahati zawyli.Większość wyskoczyła ku niebu, spiesząc się, by powrócić do więzienia.Do rodzin, doprzyjaciół.Nie wiedziałam do kogo i mało mnie to obchodziło.Inni ruszali się za wolno, a Zee, Raw i Aazzabijali ich prędko i bez litości; ich ciała poruszały się w mroku jak pociski, szybkie jak myśl.Pokryte zakrzepłąkrwią.Posłanniczka walczyła u ich boku - ona oraz jeden z Mahati.Była cała okrwawiona, pokryta ranami, alespojrzała przez ramię na Granta i na mnie, a w jej oczach ukazał się wyraz strachu i trwoga.Ciemność się rozrastała.Zamknęłam oczy, skupiając się na świetle we mnie, na tej płonącej światłości.Namoim świetle.Zwietle Granta.Me możesz go mieć, powiedziałam do ciemności.Me możesz mieć mnie.Już tak jest, odpowiedziała.Nie, powiedziałam, a w tym momencie inna dziwna moc wzrosła z głębi mnie, przypływ stanowczości,która była rozpaczliwa i przypominała miłość.Me, powtórzyłam i otoczyłam swoją duszą ciemność.Me.Me możesz nas zmienić.Możesz zrobić wiele, ale niejesteś aż tak potężna.Zmusiłam ciemność, by odpłynęła od Granta.Rozerwałam ją i odrzuciłam, cisnęłam głęboko do studni,gdzie wcześniej pozostawała uśpiona.I już tam została.Grant wydał z siebie zdławiony, zduszony odgłos, coś pomiędzy westchnieniem aszlochem.Zasłona się zamknęła, stając się gwiazdami i niebem.102 Rozdział 21Z upływem lat doszłam do przekonania, że moja matka wiedziała, kiedy umrze.Zee nigdy nie powiedziałsłowa o jej zabójstwie - chłopcy nie rozmawiali o śmierci matek, które żyły wcześniej, ale ja miałam takieprzeczucie.Dzień przed jej śmiercią wybrałyśmy się na ryby.To były moje urodziny, a jeśli czegoś nie robiłyśmywcześniej, to tym czymś było właśnie przywiązanie haczyka do żyłki i zarzucenie wędki na wodę.Lato we wschodnim Teksasie.Wilgotne jak wełniany koc namoczony we wrzątku.Duszne, nawet w cieniu,gdzie rozłożyłyśmy się na szorstkiej trawie nad samą rzeką, nasłuchując wiatru w liściach i przyglądając sięlśniącej, brunatnej wodzie.Nie złowiłam żadnej ryby.Moja matka też nie.Tylko siedziałyśmy, popijając lemoniadę i milcząc w swoimtowarzystwie.- %7łałuję, że nie spędziłyśmy więcej dni w taki sposób -rzekła matka.Nigdy wcześniej nie słyszałam, by mówiła z taką melancholią, ale wtedy tęsknota była w jej słowach, wpowietrzu, w tym, jak piła lemoniadę i jak rozmyślnie starała się na mnie nie patrzeć.- Ja też - odparłam.Matka patrzyła na liście i połyskujące między nimi słońce.- Czasami sprawiałam, że mnie nienawidziłaś.Czasem cię przerażałam.Napiłam się lemoniady.Matka miała na sobie dżinsy i obcisłą koszulkę bez rękawów.Zostawiła broń wdomu, z wyjątkiem pistoletu, który leżał między nami na kocu.Jej i ramiona lśniły rtęcią, osadzone międzyczarnymi łuskami i i węzłami mięśni, zakrzywionymi szponami i kolcami, które wyglądały tak realnie, że jakomałe dziecko dotykałam jej rąk całymi godzinami, dziwiąc się, że się nie kaleczę, przeciągając palcami po jejskórze.- Dziecinko - powiedziała.- Jestem z ciebie dumna.Chyba wtedy się zarumieniłam albo zasłoniłam twarzszklanką z lemoniadą.- Niczego wielkiego nie dokonałam.- Dokonasz - oznajmiła stanowczo, podkreślając to słowo zagadkowym uśmiechem.Moja matka rzadkosię uśmiechała.Zwykle jedynie wyginała lekko usta, a w jej oczach pojawiał się ciepły błysk.Kiedy byłammała, mówiłam sobie, że patrzenie, jak ona piecze, w tych rzadkich dniach, kiedy miałyśmy kuchnię, to jakoglądanie jej uśmiechu.- Jestem z ciebie dumna - powtórzyła, patrząc mi w oczy.- Nie najlepiej radzisz sobie znożem czy pistoletem i nigdy nie miałaś twardych pięści.Nieważne.Masz to coś w sobie.- Wskazała na mojąpierś.- Masz dobre serce, dziecinko.Nigdy o tym nie zapominaj.Nawet wtedy, kiedy świat się zawali, kiedywydarzy się najgorsze.Zawsze dochodzi do najgorszego.Ale ty dasz sobie radę.- Uśmiech ulotnił się z ustmatki, ale pozostało ciepło, intensywność.Dodała: - Ty im jeszcze pokażesz, moje dziecko [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Lumley.Brian. .[Psychomech.03]. .Psychoamok
    Coulter Catherine Gwiazda 03 Gwiazda z nefrytu
    03 Propozycja dżentelmena ( Kuszšca propozycja ) Quinn Julia
    Ortolon Julie Prawie idealnie 03 Zbyt idealnie
    Vinge Joan D Królowe 03 Królowa Lata Powrót
    Vaughn Carrie Kitty Norville 03 Wakacyjne noce Kitty
    Karen Marie Moning Highlander Series #03 The Highlander's Touch
    Lynn Hagen [Zeus's Pack 03] Knox [Siren Menage Everlasting ManLove] (pdf)
    Weis Margaret, Hickman Tracy Kroniki Smoczej Lancy 03 Smoki wiosennego œwitu
    TOMASZ Z AKWINU suma 6
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • protectorklub.xlx.pl