[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Delir mnie zobaczył.Był kupcem i jechał do Rzymu.Byłem bardzomłody.Tak się to wszystko zaczęło.On tylko.razem z przyjaciółmipostanowił rozbić krzy\ na dole, wiesz, tam gdzie są dzwignie, zniszczylijakoś mechanizm i krzy\ upadł.Zdjęli mnie, zabrali i ukryli.Delir miał272przyjaciela lekarza.Miał mnóstwo przyjaciół.Razem nastawili mi stawy.Dali pigułki przeciwbólowe i w ogóle.Gruby nerw biegnący do kciuka i dwóch pierwszych palców zostałzupełnie rozszczepiony; pod zmacerowaną łatą, gdzie przebił się kolec,nie zostało nic z wyjątkiem skurczonych strzępów.W dwóch ostatnichpalcach pozostało niewiele \ycia, tak jak to było widać, ale rękę wypeł-niał gęsty osad starego cierpienia, cienkie, sztywne pręty bólu równoległedo kości ramion, zwinięte w barku, pod zakrzywionymi zaczepami ścię-gien i zanikającym mięśniem.- Tylko pigułki? - spytał Sulien, starając się, by w jego głosie niepobrzmiewała groza.- Mocne.Nie mogli mnie zawiezć do szpitala.Nie mogli powie-dzieć, \e takich obra\eń doznałem, kiedy spadłem ze schodów, no nie?Sulien pokiwał głową.- Długo wisiałeś? - wymamrotał.Dama spuścił oczy, popatrzył na poszarpane ciało.- Sześć, mo\e siedem godzin - mruknął.Sulien musiał przełknąć śli-nę i na chwilę przerwać badanie, ale Dama dodał: - Nic z tego nie pamię-tam.- Tak, to się czasami zdarza, po najgorszym.- Omal nie westchnął zulgi, wdzięczny Damie za to, \e mu powiedział, wdzięczny losowi za to,\e mimo wszystko ocalił tego człowieka.- Wiem - rzucił Dama nieuwa\nie.- Dlaczego ci to zrobili? - spytał.Dama spojrzał na naje\ony skała-mi horyzont.- Zabiłem trzy osoby - oznajmił bezbarwnym tonem.Sulien oderwał wzrok od badanej ręki, a powolny, dziwny, świerzbią-cy dreszcz przepełzł mu po skórze.Dama spojrzał na niego chłodno.Dłoń Suliena uniosła się nieznacznie, a Dama pomyślał spokojnie: Terazsię zastanawiasz, czym zawinili.Nie sądził, \eby Sulien zadał mu następ-ne pytanie, choć przez chwilę \ywił do niego przyjazne uczucie i niezrobiłoby mu to ró\nicy.Sulien rzeczywiście wzdrygnął się na myśl otych okaleczonych dłoniach, które niegdyś, gdy były zdrowe, zabiły.Iprzypomniał sobie swój sen o no\u, a potem przypomniał sobie, jakchciał się rozprawić z ludzmi z Wilczego Kroku.Poczuł czystą nienawiść.273Otrząsnął się.Powiedział sobie, \e na razie nic nie ma znaczenia, wa\nesą tylko te zmasakrowane ramiona - przynajmniej dla niego.I odniósłwra\enie, \e coś znalazł.Obie ręce początkowo wydawały się okaleczonew równym stopniu - ścięgna rozerwane, dłonie obumarłe, ale w rzeczy-wistości lewy nadgarstek musiał być przygwo\d\ony trochę krzywo albonapięty mocniej ni\ drugi, bo szpikulec drasnął kość, lecz jakimś cudemominął gruby nerw, zranił go i zmia\d\ył, lecz nie przerwał.Nerw byłobecnie tak\e obrośnięty włóknistą tkanką blizny, ale poza tym zgrubie-niem krew nadal płynęła i nerw rozgałęział się do wszystkich palców.Dama, przechylający się całym cię\arem na prawo, z wolna naciągnął inaderwał zwój nerwów w barku.Jednak napięcie prawego ramienia zła-godziło nacisk na drugie, co zapobiegło rozdarciu nerwów, choć zostałyodkształcone.Regenerujące się komórki utworzyły małe pączki na osło-nie nerwów, tak bardzo je blokując, \e przepuszczały zaledwie mgnienieimpulsu, który poruszał mięśniami i zapewniał czucie w ręce.Sulien zbytłatwo wyobraził sobie, \e mógłby doznać podobnych obra\eń.Lekko poło\ył palce na bliznie, drugą dłoń na ramieniu.Kciuk Damy,a potem jego palec wskazujący i środkowy szarpnęły się, jakby kogośprzyzywał.Dama się wzdrygnął zaskoczony.- Jak to zrobiłeś? - spytał.Wpatrzył się groznie w palce, zmuszającje, \eby się znowu poruszyły.- Nic nie czułem.Jak to zrobiłeś?- Nie wiem - odparł Sulien, skupiając się na bliznie obrastającejnerw.- Nie ruszały się od.od czterech lat - zachłysnął się Dama.- To.to cud! Ale nadal nic nie czuję.- Co? - mruknął Sulien z roztargnieniem.- Nie mo\esz nimi poru-szać, bo masz blokadę.tutaj.i tu.to nieco potrwa i nie daję \adnychgwarancji, ale mo\e zdołam ją usunąć.Niewykluczone, \e odzyskasztrochę czucia i sprawności.Twarz Damy rozjaśniła się ze szczęścia.- A prawa ręka.?- Nie - uciął Sulien szybko.- Przynajmniej nie palce.Przykro mi.Tenerwy.274- Mo\esz z nimi coś zrobić?- Nie - powtórzył Sulien z niezadowoleniem.- Zostały przecięte.Nerwy goją się fatalnie.Minęło zbyt wiele czasu.Dama nadal patrzył na niego szeroko otwartymi oczami, pełnymi na-dziei, bez wyraznego rozczarowania.Skinął głową.- Zrobię, co w mojej mocy - obiecał Sulien, czując, \e na razie chcezająć myśli czymkolwiek innym.- Dziękuję - powiedział Dama, przywołując na twarz grymas, którymiał być uśmiechem.Marek i Una przyglądali się z daleka, jak Dama wkłada mozolniekurtkę.Una zdą\yła ju\ wyjaśnić Markowi, co mu się stało.- Myślisz, \e to go dalej boli? - spytał Marek.Una skinęła w milczeniu głową.- Gdybym mógł temu zapobiec.- zaczął Marek i urwał, skrzywiłsię.- Myślałem o tym ukrzy\owanym chłopcu z opowieści.Myślałem, \egdybym temu zapobiegł, mo\e to by zdjęło klątwę z Nowiuszów.Nietakie powinny mną kierować pobudki.- To prawda - powiedziała Una z instynktowną surowością, ale do-dała: - Nie wyłącznie.Od takich myśli nie uciekniesz.To nie znaczy, \ejesteś egoistą.Usiłowali spojrzeć w dół, w wąwóz, ale nadal nie widzieli nic próczliści.- Jak długo chcesz tu.jak długo tu zostaniemy? - spytała nagleUna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]