[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lidia odparła z zadowoleniem:- Udaje mi się załadować dwa razy na minutę i trafić całkiemnieduże rzeczy.Mam nadzieję, że francuscy rozbójnicy są nieduzi,kapitanie.Nie miałam wiele doświadczenia z dużymi celami.- Nie byłbym tym zmartwiony.Jeśli udaje się pani trafić w mniejsze,to nie będzie problemu z większymi.Patrzył za nią, gdy odchodziła, i nawet poczuł ulgę, że była w stanieżartować o francuskich zbójcach.Jej żartobliwy ton na pewno niezaszkodzi samopoczuciu chłopców.Wciąż go zadziwiała swym dobrymnastrojem mimo niełatwej sytuacji.Nie minął dzień w jej towarzystwie, a już wiedział że nie była tylkopustą ozdobą socjety londyńskiej.Zresztą prawdopodobnie pragnąłby jejrównie mocno, gdyby była trzpiotowatą ulubienicą salonów.Mężczyznamoże wiele wybaczyć kobiecie tak pięknej.Jednakże z każdą mijającągodziną odkrywał coraz to nowe i zaskakujące strony jej charakteru:86RS hojność, odwagę, przedsiębiorczość.Wszyscy lgnęli do niej jak domagnesu.Gilbert postawił się w pozycji jej rycerza, ale kapitan wiedział,że każdy z jego chłopców ruszyłby jej na odsiecz, nawet nieśmiały Jean-Louis.Frobisher wepchnął dłonie do kieszeni i wszedł do chaty.Nic mu nieprzyjdzie z rozmyślania o niej.Nic nie da rozpamiętywanie tego, jakdziwnie i podniecająco wtuliła się w jego szyję wczoraj na plaży.Absolutnie nic nie da przypominanie sobie, jak ślicznie wyglądała, gdytańczyła po jego chacie, trzymając nową spódnicę i bluzkę, ani jak słodkopocałowała go w podziękowaniu za podarunki.Takie myśli niczemu niesłużyły, a jeśli nie będzie ostrożny, tylko zaognią sytuację.Tego popołudnia cała załoga udała się na pokład Gawrona, bypozabierać Wszystko, co się da.Lidia pracowała na statku, składającpłótno żaglowe w porządne kwadraty.Uniosła głowę, słysząc głuchystukot, który rozległ się od jednej burty.Zdawało się jej, że nikt inny gonie usłyszał -ani też szmeru głosów mówiących po francusku.Skoczyła nanogi, wyczuwając pistolet w kieszeni fartucha, i podbiegła do burty.Koło Gawrona stała długa łódz, a na niej siedziało sześciu ludzi.Jeden szybko wspinał się w górę po trapie.Lidia pobiegła po kapitana, który właśnie pojawił się w zejściówce.- Ktoś wchodzi na pokład! - zawołała zdyszana.- W porządku - chwycił ją uspokajająco za ramię.- Nadeszłowsparcie.Uniósł dłoń w powitalnym geście na widok francuskiego marynarza,który pojawił się na pokładzie.- Allo, Sebastian!- Monsieur Mattei! - odkrzyknął tamten.87RS - To nie są zbójcy? - wydusiła z siebie.- Przemytnicy.- Kapitan dotknął jej nosa.- Niegdysiejsiwspółtowarzysze Tauntona Hardy'ego.Zdaje się, że gospodarz szybko dałim znać.Zza burty pojawili się pozostali.Każdy zawołał do kapitana poimieniu.Stanęli w barwnej grupie, poubierani w jaskrawe koszule, zchustkami przewiązanymi na głowach, i gadali ze sobą po francusku.ChoćLidia znała język francuski jak własny, usunęła się w miejsce, gdzie niemogła ich słyszeć.Nie miała w zwyczaju podsłuchiwać, tym bardziej żemówiono o niej.Kapitan powiedział coś, co ich uciszyło, i wszystkietwarze zmarkotniały, póki przybysze nie zwrócili uwagę na właz.Wszystkie oczy razem rozbłysły.Albowiem Gilbertowi wreszcie udało się wywabić z kajuty Tildę.Nawet w pogniecionej sukni i ze zmierzwionymi brązowymi włosami byłaładną, pulchniutką młodą kobietką.Ciemne oczy Sebastiana zalśniły, gdyujrzał pokojówkę.Ruszył w jej kierunku przez pokład.Był to przystojny mężczyzna, niewysoki, ale muskularny, zoliwkową cerą i ciemnobrązowymi włosami.Kiedy niedbale zasalutował,Tilda, bynajmniej nieodporna na wdzięki urodziwego młodzieńca,odpowiedziała uśmiechem.Dopiero gdy zaczął mówić szybko w obcym języku, Tildauświadomiła sobie, że statek opanowały francuskie diabły.- Nie, Tilda! To przyjaciele! - krzyknęła Lidia, widząc, jak oczy jejpokojówki uciekają do tyłu.Gilbert skoczył, żeby ją złapać, ale marynarzbył szybszy.Przygarnął omdlałą dziewczynę do piersi, uśmiechając siębłogo.88RS - Przerzuć ją przez burtę! - krzyknął kapitan.- W życiu niewidziałem takiej ciągle mdlejącej kobiety - poirytowany zwrócił się doLidii.- Skądżeż pani wytrzasnęła to stworzenie?- Umie świetnie układać włosy.- odparła Lidia.Pomrukując coś,kapitan podszedł do burty.- Dajcie ją do łodzi i zabierzcie na brzeg - rozkazał Sebastianowi pofrancusku.- Bo ona nigdy z własnej woli nie zejdzie ze statku.Sebastian przerzucił dziewczynę przez jedno ramię i zwinnie zszedłpo drabince sznurowej, obserwowany przez zmartwioną Lidię, którapatrzyła, jak układa zemdloną na drewnianym siedzisku.- Czy nie powinien ktoś do nich dołączyć i upewnić się, że jej się nicnie stało? - zawołała Lidia do kapitana.- A to czemu? Myśli pani, że ją zniewoli? - Jego oczy zamigotałyzłośliwie.- Być może zdziwi się pani, ale nawet Francuz wolałby niecowięcej - eee - życia u swojej ofiary.Sądzę, że w danej chwili Tilda jest dlaniego równie interesująca jak wiązka mokrych wodorostów.- O nie - zaprotestowała [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    § Łajkowska Anna Wrzosowisko 02 Miłoœć na wrzosowisku
    Oates Joyce Carol Moja siostra, moja miłoœć
    Paweł Huelle Pierwsza miłoœć i inne opowiadania (opowiadania)
    Kraszewski Józef Ignacy Żywot i sprawy JMPana Medarda z Gołczwi Pełki wytrwała miłoœć
    Intrygi i tajemnice 08 Dwa œwiaty, jedna miłoœć Merrill Christine
    Kraszewski Józef Ignacy Ostrożnie z ogniem (o miłoœci); Piękna pani
    Kroniki rodu Lacey 02 Demony miłoœci Edwards Eve
    Niffenegger Audrey Żona podróżnika w czasie (Miłoœć ponad czasem)
    Przeklęci Kurland Lynn
    Levy Marc A gdyby to była prawda(1)(2)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.xlx.pl
  • ) ?>