[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.mowie Mathisonów.Wypełniając nakaz zatrzymania, patrzyła, jakza-- Ted? - zagadnęła.Niezwykle uprzejma, posłała uśmiech Carlo- *stępca szeryfa nadjeżdża biało-czarnym wozem patrolowym.Za chwilęwi, właśnie wsiadającemu do swojego samochodu, potem odwróciłajej wzrok przyciągnęło lśniące, czerwone BMW z podnoszonym dasię w stronę byłego męża i dodała: - Czyżbyś miał zamiar odjechać bezchem, które zatrzymało się po drugiej stronie ulicy, obok wozu Teda.przywitania się ze mną?Na widok wysiadającej z samochodu pięknej, mniej więcej dwudzie- Właśnie to chciałem zrobić - odpowiedział z obojętnym wyrazemstopięcioletniej blondynki, oczy Rity zwęziły się.twarzy, chociaż w jej głosie, miększym i jakby poważniejszym, usły- Jak już pada, to na całego - zwróciła się do Teda, a gdy obaj męższał bardziej przyjazne tony.czyzni, nie rozumiejący, o co chodzi, popatrzyli na nią ze zdziwieniem,W wiśniowym, wełnianym kostiumie ciasno opinającym szczupłąruchem głowy wskazała na okno i wyjaśniła: - Patrzcie, kto przyjekibić, z długimi blond włosami opadającymi na ramiona, prezentowachał, Panna Bogata Dziwka we własnej osobie!ła się doskonale.Podeszła bliżej.Pomimo wysiłku, by nie okazać żadnych uczuć na widok byłej żony,- Wyglądasz.świetnie - powiedziała speszona, gdy Ted nie zatwarz Teda Mathisona ściągnęła się w wyrazie niechęci.uważał wyciągniętej w jego stronę dłoni.Milczał.Rzuciła błagalne- Pewnie o tej porze roku w Europie trochę się nudziła - powiespojrzenie Carlowi.- Ty też wyglądasz nie najgorzej, Carl.Podobnodział i bezceremonialnym spojrzeniem obrzucił idealne kształty, dłuożeniłeś się z Sarą Wakefield?gie, zgrabne nogi blondynki znikającej w zakładzie krawieckim podrugiej stronie rynku.Rita nie wytrzymała: W zakładzie za jej plecami, w szparze pomiędzy roletami pojawiłysię oczy Ady Eldridge, a w oknie salonu kosmetycznego obok głowy- Podobno Flossie i Ada Eldridge szyją dla niej ślubną suknię, jedwóch największych plotkarek w mieście, z wałkami we włosach, z zadwab, koronka i dodatki przysłano z Paryża samolotem.Panna Wspaciekawieniem oczekujących na dalszy rozwój wypadków.Ted straciłniała chciała, by suknię szyły blizniaczki Eldridge, bo nikt nie może sięcierpliwość.z nimi równać.- Poniewczasie sekretarka uświadomiła sobie, że TedMathison może nie mieć ochoty słuchać o matrymonialnych planach - Czy już dość czasu poświęciłaś maluczkim? - zapytał z ironią.-eks-żony i ze skruszoną miną wróciła do porozkładanych na biurku paWywołujemy sensację.pierów.- Przepraszam, kretynka ze mnie.Katherine popatrzyła w okna salonu piękności, ale nie zamierzała- Nie przepraszaj.Guzik mnie obchodzi, co ona robi - powiedziałłatwo kapitulować, chociaż pełna potępienia uwaga Teda wywołała nazgodnie z prawdą Ted.Wiadomość, że Katherine Cahill zamierza pojej policzkach rumieniec upokorzenia.nownie wyjść za mąż, tym razem za pięćdziesięcioletniego światowca- Julie napisała mi, że skończyłeś prawo.z Dallas, Spencera Haywarda, nie interesowała Teda ani nie zaskoczyTed nie słuchał, odwrócił się do niej plecami i otworzył drzwi samoła go.Już wcześniej czytał o tym w gazetach, łącznie z zachwytami nadchodu,odrzutowcami Haywarda, jego dwudziestodwupokojową willą i przyZadarła brodę.jaznią - domniemaną - z prezydentem, i żadna z tych informacji nie- Wychodzę za mąż, za Spencera Haywarda.Panna Flossie i pannawzbudziła w nim zazdrości.- Chodzmy porozmawiać z matką i ojcem -Ada szyją dla mnie suknię.- Z pewnością cieszą się z każdego zamówienia, nawet od ciebie -przyjaciele, ale zabawa stała się trochę dzika, i teraz nie chcą odłożyćpowiedział Ted i usiadł za kierownicą wozu policyjnego.Położyła rękębroni mojego ojca.Boję się, że ktoś może zostać ranny!na klamce, by powstrzymać go od zatrzaśnięcia drzwi.Starając się oderwać pożądliwe spojrzenie od kształtnego tyłeczka- Zmieniłeś się - nie ustępowała.dziewczyny, Ted kroczył za nią po perskich dywanach, pośród wspa- A ty wcale.niałych, francuskich antyków.Nad wodą policjanci zastali dwadzieścioro młodych ludzi, kilkoro całkiem nagich, pijanych albo naćpanych,- Ależ tak, ja również.niektórych figlujących w basenie, innych zajętych strzelaniem do rzut- Katherine - powiedział śmiertelnie znużonym głosem - nic mnieków na tylnym tarasie.Uspokojenie towarzystwa nie sprawiło najnie obchodzi, czy i w jakim stopniu się zmieniłaś.mniejszych trudności, bo gdy jeden z kąpiących się w basenie zawołał:Zamknął jej drzwi przed nosem, włączył silnik i odjechał, ale w lu Boże, tu są gliny!", zabawa ucichła natychmiast.Pływacy po kolei wysterku dalej ją obserwował
[ Pobierz całość w formacie PDF ]