[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mogła nic na to poradzić: polubiła tego Amerykanina.- Spróbuję - obiecała.Dopiła kawę i koniak, i powiedziała do Borysa:- Chciałabym już pójść do domu.Jutro idę na poranną zmianę do hotelu, a po połu-dniu mam wykłady w instytucie.Gdy wstali, Borys sięgnął po kopertę.- Jest tam druga odbitka, którą, jeśli chcesz, możesz dać Jakowlewowi.Oksana wzruszyła ramionami i schowała kopertę do torebki.Na ulicy Borys po-mógł jej wsiąść do samochodu, a potem zajął miejsce z przodu obok kierowcy.Peterwsunął się na tylne siedzenie.- Wasi gliniarze z górnego szczebla mają styl - zauważył.206 - Oksano, mam tu butelkę koniaku, gdybyś chciała - namawiał Borys.- Mam wszystko, czego będziemy potrzebowali - odparła.Mercedes zatrzymał się na Pietrowce przed monolitycznym gmachem komendy mi-licji.Borys wysiadł, pokiwał Oksanie i Peterowi na pożegnanie.- Do swidanja.- Na razie - odparł Peter.Pojechali w milczeniu do mieszkania Oksany.Kiedy sa-mochód zatrzymał się, Peter pomógł jej wyjść na chodnik.- Potrzebuję tłumacza - powiedział poważnym tonem.Widać było, że Oksana się waha.Wreszcie westchnęła i odrzekła:- Wracam z instytutu o szóstej.Daj mi godzinę.A teraz, panie Nikhilov, musze sięprzespać.- Zwietnie.O siódmej.Tutaj.- Wstał i razem podeszli do drzwi.- Dobrej nocy,Oksano.- Do swidanja, Peter. 34.Borys Burienczuk czekał z ubranym po cywilnemu milicyjnym kierowcą w nie-oznakowanym samochodzie przy krawężniku przed hotelem.Peter musiał opuścićwygodne mieszkanie, żeby uwiarygodnić swoją przykrywkę amerykańskiego biznes-mena, który zatrzymał się w moskiewskim hotelu.Zajął miejsce obok Borysa i razemruszyli labiryntem ulic, który zdawał się ciągnąć kilometrami wśród wielkomiejskiegokrajobrazu, nim wreszcie dotarli do miejsca przeznaczenia.Borys był oczekiwany irazem z Peterem poprowadzono go przez brukowany dziedziniec do więzienia, trzypię-trowego gmaszyska z cegły i kamienia, z równymi szeregami okien między kamien-nymi wieżami na rogach.Borys przedstawił Petera młodemu oficerowi, któremu skośne oczy i wystające ko-ści policzkowe nadawały orientalny wygląd.- Jestem kapitan Malik Muchamedow.Naczelnik was oczekuje - powiedział dyżur-ny i wprowadził ich do wyłożonego boazerią gabinetu.Pułkownik Arkadij Matłowow podniósł się zza biurka na ich widok.- Generał Bodajew powiedział mi, kogo szukacie.Oczywiście szukanie jednego ztych bandytów, którzy posługują się dziesiątkami fałszywych dokumentów od począt-ku było bez sensu.Mamy w tym przybytku wielu Czeczeńców.Jak wie każdy milicjantw Moskwie, wszyscy są genetycznie uwarunkowani do przemocy.Peter uśmiechnął się leciutko.- Poznam go.- Naczelnik wyprowadził ich na korytarz.Kiedy dotarli do ciężkichmetalowych drzwi, Arkadij wyciągnął żelazny klucz, równie starodawny jak cała bu-dowla.- Czy ktoś kiedykolwiek uciekł z Butyrek? - zapytał Peter.- Nie słyszałem, by coś takiego miało miejsce w ciągu minionych stu lat - odparłArkadij.- Mimo antycznego wyglądu, ten budynek jest dobrze zabezpieczony.Weszli po żelaznych schodach na piętro.Wyłożony płytkami korytarz biegł przezcałą długość gmachu.- Próbowałem wyodrębnić Czeczeńców i zgromadzić ich na spacerniakach - po-wiedział Arkadij, gdy stanęli na dachu więzienia.Przyglądali się z góry, jak więzniowie chodzą po małych dziedzińcach, wymachu-jąc ramionami i oddychając głęboko ciepłym wrześniowym powietrzem.208 - Po każdej stronie jest dwadzieścia takich wybiegów, razem czterdzieści, i obecnieprzebywa w nich czterystu więzniów.Popatrzcie sobie na nich.Jeżeli zobaczycie swo-jego człowieka, opiszcie mi go, wtedy oddzielimy go od innych.- Gdy ruszyli nierów-nym pomostem z desek, Peter omiatał wzrokiem wszystkie wznoszące się ku nim twa-rze.Wszyscy więzniowie patrzyli na idącego z przodu naczelnika, dzięki czemu Petermógł przyglądać się im do woli bez zwracania uwagi.Gdy po obu stronach pomostuzostały tylko dwie klatki, serce zaczęło mu bić w szybszym tempie.Wyraznie zobaczyłtwarz człowieka, który uśmiechał się do niego bezczelnie na lotnisku JFK po morder-stwach w Brighton Beach.Odwróciwszy się plecami do więznia, Peter opisał go Arkademu.Gdy z powrotemw znalezli się w przyjemnie urządzonym gabinecie, naczelnik zwrócił się do swegoasystenta.- Podaj mi nazwisko więznia zidentyfikowanego przez Amerykanina.I spróbujdowiedzieć się, czy wie, że został rozpoznany.Coś mi mówi, że zorientował się, iż jestcelem naszej inspekcji.- Chyba w porę odwróciłem się plecami - powiedział Peter.- Może - rzucił z powątpiewaniem Arkadij.- Oddzielić tego człowieka od innych,osadzić w izolatce i przynieść mi jego teczkę - polecił kapitanowi.Po wyjściu kapitana odezwał się Borys.- Zawiadomię naszego szefa detektywów, Władimira Nieczajewa, że Peter zidenty-fikował człowieka zwanego przez nowojorskich emigrantów Burłakiem.Arkadij zachichotał.- Więc rzucisz mojego więznia Lisowi na pożarcie? Będzie błagał o powrót do jed-nej z moich cel.Oczy komendanta rozbłysły, gdy podjął:- No, teraz możemy się napić.Chcecie umyć ręce? Nigdy nie wiadomo, co czło-wiek może tu złapać.Za przykładem Arkadego, Peter i Borys wychylili swoje porcje w tradycyjny rosyj-ski sposób.Mimo rosyjskiego pochodzenia, takie picie nigdy nie sprawiało Peterowiprzyjemności, ale przełknął alkohol i nie dał nic po sobie poznać.- Kiedy będziemy mogli porozmawiać z naszym człowiekiem? - zapytał Peter.- Przygotuję Lisowi miejsce na przesłuchanie.A kiedy skończycie, pozostanie wizolatce, póki nie rozwikłacie tej sprawy.- Dziękuję, naczelniku.Wrócił asystent Arkadego, Malik, z cienką brązową teczką, którą położył na biurku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Jo Ellen Grzyb and Robin Chandler The Nice Factor, the Art of Saying No
    Marzenia nie tracš mocy 06 Wells Robin Sięgaj aż do gwiazd
    Robin Cook Nosiciel (Larie Montgomery i Jack Stapelton 04)
    LaFevers Robin Jego nadobna zabójczyni 02 Mroczny Triumf(1)
    Skynner Robin, Cleese John Żyć w rodzinie i przetrwać
    Cook Robin Zabójcza kuracja
    Robin Cook Polisa œmierci
    Cook Robin Czynnik krytyczny
    leslie m. lecorn autohipnoza
    Omari Laila el Monsunowe dni
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • kasiulenka.htw.pl