[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej samejchwili od skały tuż obok głowy Aidana odbił się nóż, a jego praweramię przeszył ostry ból.Aidan uniósł pistolet, zanim jednak zdążył sięodwrócić, w dolinie rozległ się huk wystrzału, a mężczyzna stojącyobok kuca skurczył się nagle i osunął bezwładnie na ziemię.Spomiędzy dwóch omszałych bloków skalnych wyłonił się RandżanKhan.- Rozmyślania o kobiecie mogą być zaiste silną pokusą, Girilal, taksilną, że mącą umysł i nie pozwalają użyć go tam, gdzie jest potrzebny.Zapomniałeś, że rozbójnicy nigdy nie polują tu w pojedynkę?13UTAKAMAND, SIERPIEC 1876Deszcz nie ustawał.Caleb stał w salonie obok wyjścia na werandę iwyglądał na ogród.Nie lubił przesiadywać całymi dniami w domu,Katrina wiedziała o tym.- Przykro mi, skarbie - powiedziała, kiedy się odwrócił i spojrzał nanią ale nie możesz teraz wyjść.Dlaczego nie pobawisz siępociągiem, który dostałeś w prezencie od wujka Charlesa?Chłopiec stał z dłonią opartą o szybę; wydawało się, że nie jest wstanie oderwać wzroku od ogrodu.Katrina podeszła do niego, uklękłaprzy nim i pogłaskała po głowie.- Czy tata przywiezie mi kucyka?Westchnęła.Na Boże Narodzenie Aidan podarował Calebowi próczkompletnego stroju jezdzieckiego również album o koniach, obiecałteż przywiezć mu z następnej podróży kucyka.Od tej pory mały niemówił o niczym innym.- Na pewno - odparła Katrina z wahaniem.Pomysł z kucykiem wcalesię jej nie podobał.Przecież w marcu Caleb skończył dopiero pięć lat!- Będę mógł potem jezdzić do wujka Charlesa?- Kiedy trochę podrośniesz.- Uśmiechnęła się.- Już niedługo trzebabędzie rozejrzeć się za jakimś guwernerem dla ciebie, żebyś nauczyłsię czytać i pisać.- A potem przyjdzie moment, kiedy wyśle się go dointernatu w Anglii, tak jak swego czasu wysłano tam Charlesa.Ona teżmiała jechać do Anglii, ale ojciec uległ jejbłaganiom i pozwolił zostać w Indiach, zapewniając tutaj jak naj-lepsze wykształcenie.Do salonu wszedł chuprassi.- List dla pani, memsahib.Katrina wstała, wzięła kopertę i ze zdumieniem spojrzała na pieczęć zCoonoor, złamała ją, rozłożyła kartkę i już po pierwszych słowachpoczuła, jak krew odpływa jej z twarzy.Litery zamigotały przedoczyma, drżąca ręka z listem opadła bezwładnie.Zerknęła na Caleba,zadzwoniła po ayah, poleciła jej zostać z chłopcem, po czym kazałaosiodłać klacz.W taką ulewę wygodniej byłoby pojechać powozem, ale drogi byłyteraz częściowo nieprzejezdne.Stajenny wydawał się niecozdenerwowany, kiedy wyprowadzał z boksu Bhairavi, a klacz boczyłasię trochę, potem jednak szła już posłusznie.Katrina skierowała się do Ramsay Hall, domu Charlesa.List włożyłado wodoszczelnego futerału i umieściła pod peleryną, którą dokładniesię owinęła.Szum ulewy mieszał się z cichym plaskaniem kopytBhairavi na rozmokłej ziemi.Woda z kałuż pryskała na boki, strużkiwody ciekły spod kaptura peleryny, zalewając twarz i oczy.Drogizamieniły się w trudne do przebycia trzęsawiska.Dotarłszy do domu brata, Katrina zeskoczyła z siodła i wprowadziłaklacz do stajni, gdzie stajenny wybiegł jej naprzeciw i przejął konia.W holu służąca pomogła jej zdjąć pelerynę, a chuprassi udał się dopana domu, aby powiadomić go o wizycie siostry.Zamiast poczekać wsalonie, jak to było w zwyczaju, Katrina pozostała w holu, zbytzdenerwowana nawet, by usiąść.Kiedy usłyszała trzask otwieranych drzwi, odwróciła się, zanimjednak zdążyła wypowiedzieć pierwsze słowa, ujrzała przed sobąCynthię, zamiast Charlesa.Bratowa, z mocno zaciśniętymi ustami,podeszła bliżej.- O co chodzi?Katrina, zaskoczona szorstkim tonem jej głosu, nie odpowiedziała odrazu.- Chciałabym porozmawiać z Charlesem - odparła po chwili.- Mąż jest teraz w swoim gabinecie i prosił, żeby mu nie prze-szkadzać.- Przekazałaś mu, że przyjechałam? Cynthia uniosła brwi.- Charles powiedział, żeby mu nie przeszkadzać, i sądzę, że dotyczyto siostry w nie mniejszym stopniu niż żony, czyż nie?Katrina zmarszczyła gniewnie czoło.- Muszę porozmawiać z Charlesem, to ważna sprawa.- Wierzę ci, w przeciwnym razie nie wybrałabyś się tu w taką pogodę.Powtarzam jednak, że Charles nie chciał, aby ktokolwiek mu terazprzeszkadzał.Twoje problemy to twoja sprawa, Katrino, przestańwreszcie kłopotać nimi swego brata.Masz męża.To on powinien terazzajmować się tobą i twoimi sprawami.Charles ma swoją rodzinę.Katrina wpatrywała się w nią oszołomiona.- Aidan wyjechał.- Tylko taka odpowiedz przyszła jej do głowy.- Trudno.Kiedyś jednak chyba wróci.Przez moment Katrina biła się z myślami, czyby po prostu niezignorować Cynthii i pobiec do brata, odrzuciła jednak ten pomysł.Doszłoby przy tym z pewnością do awantury, a ona nie chciaławzniecać tu wojny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]