[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ku niezadowoleniu swojego przewodnika równie\ terazpostanowił wynająć tu pokój, mimo \e tamten podkreślał, i\ owiele wygodniej byłoby mu w mniej eksponowanym otoczeniu, wktórym zawsze miałby pod ręką samochód.Ale Adam sięuparł.Był ciekaw, czy poczuje nutkę nostalgii.Nie wydawałomu się to prawdopodobne.Miał wra\enie, \e doświadczeniawojenne, zwłaszcza tajne misje, wyssały z niego wszelkieuczucia po tym, jak był nie tylko widzem, ale i uczestnikiempotworności, których wcześniej nawet nie potrafiłby sobiewyobrazić.A co najbardziej niepokojące, z czasem polubił to,co robił, nawet mordowanie.Jego prze\ycia w Iraku zakończyły się katastrofą.Stało sięto podczas feralnej tajnej akcji, która całkowicie nie wypaliła.Jego oddział zdziesiątkowano.Wezwał wsparcie ogniowe, alepomylono współrzędne i skierowano ogień na swoich.Adamuniknął śmierci, która dopadła jego towarzyszy broni, alezłamał nogę i stracił przytomność.Bezbronny trafił w ręcewłaśnie tych ludzi, których miał zabić lub wziąć w niewolę.W trakcie szkolenia przygotowywano go na taką okoliczność,ale koszmar rzeczywistości przerósł jego wszelkie wyobra\enia.Nogę opatrzono byle jak i cierpiał nieustanne katusze.Ale cogorsza, jego oprawcy wielokrotnie torturowali go inscenizacjamiegzekucji przez rozstrzelanie lub dekapitację.Mimo \e wcześniej wytłumaczono mu, i\ osoby przetrzymy-wane przez terrorystów często prze\ywają tak zwany syndromsztokholmski uto\samiają się z oprawcami, przyswajają sobieich racje - był wstrząśnięty, gdy sam uległ tego rodzaju słabo-ści.Po kilku miesiącach identyfikował się z porywaczami i ichchorą ideologią.Nawet wystąpił w nagraniu, które pokazano wtelewizji Al-D\azira.Wychwalał sprawę terrorystów i gromiłStany Zjednoczone za interwencję w Iraku.Jego poglądyuległy takiemu wypaczeniu, \e kiedy w końcu pośrednik z FBIpotajemnie ustalił jego wymianę na kilku więzionychterrorystów, Adam nie wiedział, czy się cieszyć czy płakać, \ezostanie uwolniony i przeniesiony do kraju.Intuicyjnie wie-257dział, \e na zawsze po\egnał się z dawnym \yciem; po prostunie mógł do niego wrócić.Skręcił w lewo w Sześćdziesiątą Pierwszą Ulicę i w połowiekwartału zatrzymał się przed markizą przy wejściu do hoteluPierre.Portier uchylił czapki i otworzył drzwi range rovera.Adam tylko skinął głową.Portier otworzył baga\nik, aleAdam sam wziął długą torbę z narzędziami pracy.Pozwoliłpracownikowi hotelu zabrać tylko niewielką torbę podró\ną.- Czy tego wieczoru będzie pan potrzebował samochodu? -spytał portier, uchylając drzwi.Adam znów skinął głową.-Zwietnie, w takim razie zaparkuję go przy wejściu - powiedział portier, gestem zapraszając Adama do recepcji.Adam nie potrzebował wskazówek, gdy\ hotelowe wnętrzeniewiele się zmieniło w ciągu dwudziestu lat, podczas którychczęsto odwiedzał to miejsce.Zatrzymał się przy centralnymstole z wazonem kwiatów i objął wzrokiem znajome otoczenie,w tym fotele, kanapy i stoliczki dla oczekujących, ustawionetrochę wy\ej po prawej stronie.Meble były głównie angielskie,dziewiętnastowieczne.Tak jak się tego spodziewał, nie czuł nic.Ta sceneria nie obudziła w nim \adnych emocji.Jeśli naszły gojakieś wspomnienia, równie dobrze mogłyby one nale\eć dokogoś innego.Formalności przebiegły z godną pochwały sprawnością, poczym recepcjonista zawołał boya.- Hector, to jest pan Bramford z Connecticut.Zaprowadzgo do pokoju.Pozwolę sobie zauwa\yć, panie Bramford, \ezarezerwowaliśmy panu piękny pokój z widokiem na park.Bramford to było jedno z kilku nazwisk, którymi Adammiał się posługiwać podczas tej misji, oczywiście równie\wyposa\ony w stosowne zestawy dokumentów to\samości.Jego waszyngtońscy mocodawcy prowadzili dyskretną firmęzabezpieczeń i zarządzania ryzykiem.Miała oddziały w naj-większych metropoliach świata i Adam pracował dla niej jakoniezale\ny realizator operacji specjalnych.Zleceniodawcy tejkonkretnej misji, byli prawnicy i politycy, mieli kontakty nanajwy\szych szczeblach aparatu państwowego, tak \e uzyska-nie dokumentów było stosunkowo łatwe.258- Tędy, panie Bramford - powiedział Hector, wskazującwindy.Kabina była niesłychanie wykwintna, utrzymana w stylufrancuskim, i Adam przypomniał ją sobie, gdy tylko do niejwszedł.Jej frywolność i czystość tak diametralnie ró\niły sięod jego wojennych doświadczeń, \e się zdumiał, i\ coś takiegomo\e być na tej samej planecie, na której jest Irak.Kiedy sunąłw górę w tym wysmakowanym otoczeniu, samo zderzenieprzeszłości i terazniejszości przywołało wspomnienieuwolnienia z niewoli.Zabrano go z porośniętej karłowatąroślinnością, porytej wojennymi bliznami pustyni.Miał wtedyna sobie tylko brudne bokserki i kulał na zle zrośniętej nodze.Po kilku godzinach lotu wylądował w niemieckim szpitalu.Nogę powtórnie złamano, zło\ono i rozpoczęto leczenie zabu-rzeń wywołanych stresem pourazowym"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]