[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kocham cię, musisz o tymwiedzieć.Nie ma chwili, żebym o tobie nie myślał.Na dzwięk tych słów coś w mózgu Pii zaskoczyło.Zwierzę laboratoryjne uczy siępowstrzymywać od określonych zachowań, na przykład zbliżać się do czerwonego guzika,gdy przy każdej próbie jego dotknięcia razi je prąd, nawet jeśli wcześniej dostawało za tonagrodę w postaci jedzenia.W umyśle dziewczyny miłosne wyznania kojarzyły sięnierozerwalnie z bólem.Nauczyła się, że ludzie, którzy je czynią, zaraz potem zadają ból itrzeba ich unikać jak ognia.Ponownie wcisnęła przycisk przywołania, bo wyglądało na to, że winda utknęła naósmym piętrze.Milczała.- Nasz związek nie może być całkowicie jednostronny.- Jaki związek ? Posłuchaj, George, to nie pora ani miejsce na taką rozmowę.- A kiedy będzie ta pora, Pia? Od lat próbuję ci powiedzieć, że cię kocham.Winda w końcu nadjechała, drzwi się otworzyły i ze środka wylała się grupkarozbawionych studentów.W którymś z pokojów zaczęła się impreza i teraz przenosiła się dojakiejś knajpki na Broadwayu.Zanim drzwi się zamknęły, George odciągnął Pię na bok.Przewróciła oczyma.- George, daj spokój.Nie teraz.- Przepraszam, ale muszę to powiedzieć.Wiem, że nie chcesz tego słuchać, ale cię nierozumiem.- No to jest nas już dwoje.- Ale przecież się potrzebujemy, nie sądzisz? Ja na pewno potrzebuję ciebie.- Nie bardzo wiem, co to znaczy potrzebować kogoś.Ani być komuś potrzebną.Niechcę takiej odpowiedzialności.Pojawiła się druga winda z rozczochranym maruderem, który wybiegł pośpiesznie,żeby dogonić kolegów.Pia wsiadła do kabiny i przytrzymała drzwi.- Wsiadaj, George, na litość boską.Wcisnęła guzik jedenastego piętra, na którym mieścił się jej pokój, a potem siódmego,na którym mieszkał George.Czytelny komunikat.George wsiadł z ociąganiem.Pia już miałana głowie masę problemów - Rothmana, siostry, Afrykę, własną przyszłość - a teraz przybyłjej jeszcze jeden.Zastanawiała się, jak to jest myśleć o kimś bez przerwy, tak jak niby Georgemyślał o niej.Pomysł z kosmosu.Zerknęła na niego: stał ze wzrokiem wbitym w podłogę.Nie miała pojęcia, co myśli ani co czuje.Winda zatrzymała się na siódmym piętrze, drzwi sięotworzyły.George zawahał się na moment, potem wysiadł.- Dobranoc - rzuciła.Skinął tylko głową w odpowiedzi.W oczach Pii wyglądał żałośnie.Rozdział 36Centrum Medyczne Uniwersytetu ColumbiaNowy Jork24 marca 2011, 23.15George wiedział, co to strata.Gdy miał trzy lata, umarł mu ojciec, i choć bardzo sięstarał, nie potrafił przypomnieć sobie na jego temat nic konkretnego, oprócz mglistegouczucia zadowolenia.Miał kilka niewyraznych wspomnień, ale zostały odtworzone głównie zfotografii, które pokazywała mu matka.Był też jeden niemy film zrobiony w czasieodwiedzin rodziców u dziadków, Sally i Prestona, w Arizonie.George oglądał go wiele razy iza każdym ojciec wyglądał niewiarygodnie młodo i wzruszająco.Trzymał syna na kolanach,przytulał i całował w policzek.Jego brak wywoływał u George a uczucie melancholiipodobne do tego, jakie przytłaczało go teraz.Wstał z łóżka, na które się zwalił po koszu, jakiego dała mu Pia.Czuł, że musi wyjść ztego pokoju, choćby na chwilę.Na parterze stał automat z napojami i przekąskami.Kręcili siętam zwykle studenci kupujący wodę mineralną lub chipsy, a on chciał zobaczyć ludzi,normalnych ludzi.Idąc w stronę windy, starał się myśleć o tym, jak bardzo jego bliscy go kochają.Ilekroć czuł się samotny, myśl o rodzinie mu pomagała.Wiedział, że Pia nie może liczyć napodobne wsparcie, co czyniło jej zachowanie jeszcze bardziej niezrozumiałym.Dlaczego ztakim uporem odrzucała miłość, którą jej w końcu wyznał i od lat ofiarowywał? To po prostunie miało sensu.Wcisnął guzik.Niemal jak na zawołanie drzwi się rozsunęły, zupełnie jakby windaczekała tylko na niego.W środku stał Will McKinley, być może jedyna osoba na świecie, wktórej towarzystwie George mógł się poczuć jeszcze samotniej.- Stary! - powiedział Will.- Co za zbieg okoliczności! Zjeżdżasz na dół do automatu?Wskakuj.- Chwycił go za ramię i wciągnął do środka.Przycisk parteru już się świecił.George nie miał sił się opierać.- Co się stało? Wyglądasz potwornie.- Jestem tylko skonany.Miałem urwanie głowy.- A jak Pia? Widziałeś się z nią? Chyba śmierć Rothmana naprawdę nią tąpnęła.- Owszem.- Dzwoniliśmy do niej z Lesley, ale nie odbiera.- Kontakty z innymi nie są jej najmocniejszą stroną - powiedział George.Winda zatrzymała się na parterze i wysiedli.- Posłuchaj, George, daj znać, jeśli jest coś, co mógłbym zrobić, żeby jej pomóc.Serio
[ Pobierz całość w formacie PDF ]