[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak nie jest.Nie powinienem był zaczynać tejznajomości, z wielu powodów, ale przede wszystkimze względów zawodowych, których nie rozumiesz.Uważasz, że unieszczęśliwiam ludzi, ale tak się,niestety, dzieje, kiedy w grę wchodzą interesy firmy.- Nie mogę pogodzić się z tym, że zwolniliścieLorraine.I że o wszystkim wiedziałeś.- Mogłabyś zapomnieć o tym i udawać, że jestem bezrobotny? - Rob unosi brew.Sherman przypomina mu przez interkom, żespózni się na spotkanie.- Sam widzisz.Jak mam udawać, że jesteś bezrobotny? - Próbuję rozładować sytuację.Rob podnosi się niechętnie, najwyrazniej nie chcekończyć naszej rozmowy.206 Ariella Papa- Eve, tak trudno się z tobą kłócić.Z jednej stronymiałbym ochotę powiedzieć ci, żebyś wreszcie dorosła, z drugiej, że powinnaś pozostać taka, jakajesteś.Przemyśl to.- Podnosi się, zaczyna zbieraćpapiery.Chcę wyjść, ale zatrzymuje mnie jeszcze namoment, bawi się moimi włosami.- Uważasz mnie za potwora, a ja nie wiem, jak cito wszystko wytłumaczyć.Może powinnaś znalezćsobie kogoś innego.Są chwile, kiedy zupełnie cięnie rozumiem.Nie wiem, co cię tak złości.- Mnóstwo rzeczy.- Jeśli chcesz o nich porozmawiać, wystarczyzadzwonić.- I po raz setny usłyszeć od Shermana, że jesteśna zebraniu.- Właśnie.- Rob cofa dłoń i wychodzi.Zostawiamnie samą w gabinecie.To chyba koniec.Dzwonię do Tabithy i mówię jej, że muszę sięnapić.Proponuje, żebyśmy poszły do nowej knajpyna Dziewiątej Alei, gdzie spotykają się ludzie z teatru.Musi zostać jeszcze w pracy, a ja wiem, że nieusiedzę w redakcji ani chwili dłużej.Mówię jej, żepoczekam na nią w barze.Miejsce okazuje się dość spelunowate.Zamawiam drinka, czekam.- Widzę, że już zaczęłaś.- Tabitha, cała naróżowo, kipi energią.Daje mi nowojorskiego euro-całusa (w oba policzki).- Garcon, dla mnie cos-mopolitan".- Na pewno chcesz tu zostać? - pytam.- Jasne.Idą do góry w rankingu knajp, dajmy imszansę.Barman pyta Tabithę, co dodaje się do cos-mopolitana".- Chyba żartujesz, człowieku.To takie różowe.Koniec i początek 207Skąd mam wiedzieć, co się tam dodaje? To twójkłopot, za coś ci płacę, prawda? Nie masz pomocyszkolnych pod kontuarem?- Porzeczkowy absolut, żurawina, sok z limoneki cointreau, chyba.- próbuję podpowiadać.Tabitha prycha z pogardą, kiedy chłopak zaczyna przygotowywać koktajl.- Słodka jesteś, Eve.Ma się rozumieć, że wiem,jak przyrządzić cosmopolitana", ale facet powinienznać się na swojej robocie.W końcu żyjemy w krajuusług.- Macha ręką.- Zamów sobie następnegodrinka.Mam dzisiaj ochotę przepuścić trochę pieniędzy.Zjedzmy coś naprawdę drogiego.Co ty na to?- Najpierw wypijmy, potem zobaczymy, paniGolightly.- Nie przypominam jej, jestem bardziej żywiołowa.Chciałabym opowiedzieć Tabicie, co się wydarzyło, ale nie wiem, od czego zacząć.Tak samo jaknie wiem, co mi najbardziej dojadło.Mówię jejo zwolnieniu Lorraine.- Aj! Fatalnie to rozegrali.Gdzie morale firmy?Dobrze, że Wielka C się utrzymała.Nie znoszęzmian.- Wielką C też mogą wyrzucić.- Biedna Eve, o wszystkich się martwi.Jak Rob?- Koniec z nim.Właściwie mnie zwolnił.Popłakałam sobie trochę w toalecie dla niepełnosprawnych.- Och, Eve, to nieludzkie.Nie miałam pojęcia.Kończ drinka, pójdziemy coś zjeść.Jakby to miało poprawić mi humor.Idziemy do włoskiej restauracji.Dostajemy stolikkoło jakichś biznesmenów, którzy cały czas gapiąsię na Tabithę.208 Ariella Papa- Tu jest okropnie - mówię do uśmiechniętejTab.- Matko, znowu dramat! Pomyśl o Toskanii, dajupust wyobrazni.- Nie mogę.Od biura dzieli nas kilka kroków.Tuż obok byłam na pierwszej randce z Robem.Tabitha nie słucha, studiuje menu i wydaje jakieśorgiastyczne odgłosy.- Mam ochotę na kawał mięsa - oznajmia, wiedząc, jak będzie to brzmiało w uszach facetów przysąsiednim stoliku.- Co byś radziła, ponuraczko?Wzruszam ramionami, kiedy podnosi na mniewzrok.Biznesmeni zamilkli, słuchają Tab.- Przepraszam - zwraca się do jednego z nich.-Czy to, co pan je, to tagliatella z truflami?- Tak.Tabitha wstaje, podchodzi do faceta, zagląda muw talerz.Zwariowała.- W tych włoskich restauracjach mają hopla napunkcie al dente.To strasznie denerwujące.Rozumie pan, co mam na myśli? - Facet dosłownie spijakażde słowo z ust Tabithy.Tab (nie wierzę własnymoczom) bierze jego widelec.- Pozwoli pan, że.-Nawija trochę makaronu i próbuje.Zamyka oczyz rozkoszy.Parskam śmiechem.- Dziękuję, zamówię to samo - mówi, otwierającoczy.- Nie za twarde - rzuca jeszcze na odchodnym.Zapowiada się długi wieczór.Kiedy wracam do domu, Roseanne śpi przywłączonym telewizorze, na piersi ma otwartą książkę kucharską.Gaszę telewizor, Ro budzi się natychmiast.Jestem jak worek wypełniony winem i makaronem.Przepraszam ją, że nie zadzwoniłam.- Nic się nie stało.Pete dzwonił.Umówiliśmy sięKoniec i początek 209na jutro na lunch.Dzwonił też chłopak twojejsiostry.Mówił, że w domu wszystko w porządku.Chciał się tylko dowiedzieć, co u ciebie.Herb zaraz po przyjściu do pracy prosi mnie dogabinetu.- Co słychać? - pytam od wejścia.- Wszystko dobrze, Eve, wszystko dobrze.Wiem, że ludzie są niezadowoleni ze zmian, którewprowadzamy, ale musimy myśleć o produkcie.- I o opinii czytelników - dodaję, wiedząc, że towłaśnie chciałby usłyszeć.- Właśnie.Wchodzimy w ekscytujący okreswzrostu i.- Synergii.- Otóż to - przytakuje zadowolony.Znam tę gręaż za dobrze.Za chwilę Herb przejdzie na nowomo-wę Mabel.- Słyszę, że jesteś pozytywnie nastawiona wobec zmian.Możesz być przykładem dla innych.Przed zespołem otwierają się wielkie możliwości.Mabel mówiła, że chciałabyś pisać.Mamznakomity pomysł: wiem, jak moglibyśmy wykorzystać twoje zdolności.- Naprawdę?Dostanę własną rubrykę.Nie mam pojęcia, czymbędzie Relaks", ale wszystkiego mogę się nauczyć.I nauczę się.- Pewne zadania nie są wypełniane w sposóbsatysfakcjonujący.To często drobiazgi, ale mogłabyś okazać się zasadniczo pomocna.- Powiedział zasadniczo pomocna"? - Moja propozycja powinna cię zainteresować, jeśli myślisz o pisaniu.- O co chodzi?- Korespondencja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]