[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W swojej książce Life’s Dominion(„Królestwo życia”) prawnik konstytucyjny Ronald Dworkin przytacza jeszczeciekawszy argument: ponieważ przerwanie ciąży jest równie ważną decyzjążyciową jak postanowienie o staniu się członkiem Kościoła, okazuje się, żeprawo do aborcji było od początku chronione przez gwarancje wolnościwyznania zapisane w I poprawce do Konstytucji Stanów Zjednoczonych186.Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, kiedy dyskusja o prawachwchodzi na grunt futurystycznych rozważań, jak te o technikachgenetycznych.Na przykład, bioetyk John Robertson twierdzi, że jednostkama fundamentalne prawo do tego, co nazywa on wolnością prokreacyjną, aco obejmuje zarówno prawo do rozrodu, jak i prawo do powstrzymania sięodeń (a zatem również prawo do przerwania ciąży).Prawo do rozrodu nie jestjednak ograniczone do płodzenia potomstwa drogą naturalną (poprzezstosunek płciowy), dotyczy ono również innych metod, na przykładzapłodnienia in vitro.Okazuje się, że tym samym prawem chroniona jestkontrola jakości, a więc „badania genetyczne oraz wybiórcze przerywanieciąży, jak również prawo do wyboru partnera lub źródła jajeczek, nasienia186 Argument ten pochodzi z książki: Ronald M.Dworkin, Life’s Dominion: AnArgument about Abortion, Euthanasia, and Individual Freedom, New York 1994.czy zarodków, powinny być chronione jako część wolności prokreacyjnej”187.Dla wielu ludzi zaskoczeniem może być, że mają fundamentalne prawo doczegoś, co na razie nie jest w pełni możliwe technicznie - ilustruje toniezwykłą elastyczność współczesnego dyskursu o prawach.Ronald Dworkin ze swej strony proponuje coś, co sprowadza się doprawa do manipulacji genetycznych na ludziach, lecz przeprowadzanych nietyle przez rodziców, ile przez naukowców.Postuluje on dwie zasady„etycznego indywidualizmu” leżące u podstaw społeczeństwa liberalnego - popierwsze, że indywidualne życie powinno być sukcesem, nie zaś porażką, i podrugie, że o ile każde życie jest równie ważne, to osoba, do której to życienależy, jest szczególnie odpowiedzialna za jego wynik.Na tej podstawieDworkin twierdzi, że „jeżeli udawanie Boga oznacza wysiłek w celupoprawienia tego, co Bóg celowo lub natura ślepo stworzyła przez wieki,wówczas pierwsza z zasad etycznego indywidualizmu nakazuje podjęcietakiego wysiłku, druga zaś z jego zasad zabrania, wobec braku dowodów naistnienie zagrożenia, powstrzymywania naukowców i lekarzy, którzy chcą gopodjąć”188.Biorąc pod uwagę olbrzymie niejasności wokół tego, co jest prawem iskąd te prawa pochodzą, dlaczego nie przyłączyć się do Jamesa Watsona iprzestać w ogóle mówić o prawach, mówiąc zamiast tego po prostu oludzkich „potrzebach” oraz „interesach”? Amerykanie utożsamiają prawa zinteresami w stopniu większym niż inne społeczeństwa.Zamieniając każdeindywidualne pragnienie w prawo, które nie jest ograniczane interesemwspólnoty, czynimy dyskurs polityczny coraz mniej elastycznym.Debatyprowadzone w Stanach Zjednoczonych na temat pornografii i dostępu dobroni byłyby mniej przepojone manicheizmem, gdybyśmy rozmawiali ointeresach producentów pornografii zamiast o ich fundamentalnym prawiedo wolności słowa wynikającym z I poprawki do Konstytucji czy o potrzebachposiadaczy broni palnej, nie zaś o ich świętym prawie do noszenia bronizapisanym w II poprawce do Konstytucji.187 John A.Robertson, Children of Choice: Freedom and the New ReproductiveTechnologies, Princeton 1994, s.33-34.188 Ronald M.Dworkin, Sovereign Virtue: The Theory and Practice of Equality,Cambridge (Massachusetts) 2000, s.452.Doskonały głos krytyczny - zob.Adam Wolfson,O potrzebie prawDlaczego więc nie zakończyć całkowicie tego, co teoretyk prawa MaryAnn Glendon nazywa dyskursem o prawach? Nie możemy tego uczynić ani wteorii, ani w praktyce, ponieważ język praw stał się we współczesnym świeciejedynym wspólnym i powszechnie zrozumiałym językiem, w którym możemyrozmawiać o dobrach i celach ludzkich, a szczególnie o tych zbiorowychdobrach i celach, które stanowią istotę polityki.Starożytni filozofowiepolityczni, jak Platon czy Arystoteles, nie posługiwali się językiem praw -mówili o ludzkim dobru i szczęściu oraz cnotach i obowiązkach koniecznych,aby je osiągnąć.We współczesnym użyciu pojęcie praw zubożało, ponieważnie obejmuje ono całego zakresu wyższych celów ludzkich obecnego wwizjach filozofów starożytności.Jest ono jednak bardziej demokratyczne,powszechne i zrozumiałe.Wielkie zmagania o prawa, mające miejsce odczasu rewolucji w Ameryce i Francji, świadczą o ważności tego pojęcia.Słowop r a w o implikuje osąd moralny (na przykład: „człowiek prawy”) i stanowidla nas wrota do dyskusji o naturze sprawiedliwości oraz o celach, któreuważamy za nierozerwalnie związane z naszym człowieczeństwem.Watson stoi na pozycji utylitarysty, radząc, abyśmy próbowali poprostu zaspokajać ludzkie potrzeby oraz interesy, nie wspominając oprawach.Tutaj pojawia się jednak typowa usterka utylitaryzmu: pytanie opriorytety oraz sprawiedliwość, kiedy dochodzi do konfliktu potrzeb iinteresów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]