[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dla odmiany zamek typu Chubb , chod reklamowany jako nie dootwarcia , dla Jaggera był dziecinną zabawką.- A teraz zamek, z którym najczęściej będziecie mieli do czynienia.Wskazał na zmontowany na desce zamek typu Yale.Konstrukcja ta - wyjaśnił - składa się z kilkuzapadek różnej długości osadzonych w bębenku.Ząbki klucza wypychają zapadki do góry, w tensposób, że ich górne krawędzie tworzą linię prostą; wtedy można obrócid klucz w bębenku.Jaggerzaprezentował nam krótki kawałek drutu z haczykiem na jednym koocu.Wsunął go w zamek i zacząłjednostajnie, rytmicznie nim poruszad.Przypominało to ruchy skrzypka-wirtuoza: olbrzymia dłooJaggera operowała drucikiem jak miniaturowym smyczkiem, przesuwając kolejne zapadki dowłaściwej pozycji.- Ważne, żeby wywierad stały nacisk, aż wszystkie zapadki znajdą się w górze - powiedział, obróciłlekko drut i otworzył zamek.- No, i już jesteście w środku.A co tam będziecie robid, to już waszasprawa.Roześmialiśmy się głośno.Leslie zawsze otaczał tajemnicą zródła swojej wiedzy o wytrychach, nie skąpił jednak fachowejpomocy.Przez całe lata przechowywałem taki magiczny drucik, sfabrykowany przez niego specjalniedla mnie.- Ale zawsze upewnij się najpierw, czy masz przy sobie legitymację policyjną - powiedział, kiedyprzyniósł mi wytrych.Przypomniał w ten sposób, że z formalnego punktu widzenia naruszam prawonosząc przy sobie ekwipunek włamywacza.- Mogliby cię wziąd za pospolitego złodzieja - roześmiał się serdecznie, i wrócił do swoich Lochów.5Kilka dni po tej lekcji otwierania zamków dostałem pierwsze zadanie robocze.- Znów kotłuje się sprawa tego trzeciego - powiedział Hugh Winterborn.- MI 6 przesłuchujejednego ze swoich ludzi, tego Philby'ego.Chcą, żebyśmy im dostarczyli mikrofon,Philby'ego spotkałem już kiedyś przelotnie, podczas mojej pierwszej wizyty w Leconfield House w1949.Siedziałem w gabinecie Cumminga, omawiając z nim plany prac dla komitetu Brundretta, kiedydrzwi uchyliły się nagle i ukazała się w nich głowa PhiIby'ego.Natychmiast przeprosił, że namprzeszkadza.- Ależ nie, Kim, wejdz - zawołał Cumming ze zwykłą wylewnością.-Jest tu ktoś, kogo powinieneśpoznad.I wyjaśnił, że zostałem właśnie mianowany zewnętrznym konsultantem naukowym Firmy.Philbyserdecznie uścisnął mi dłoo.Miał już zmarszczki na twarzy, ale wciąż jeszcze wyglądał młodo.- Ach tak - powiedział - wiem, to ten komitet Brundretta.Słyszałem, że Amerykanie bardzo się tyminteresują.Natychmiast polubiłem Philby'ego.Miał swój styl i osobisty urok, a poza tym cierpiał na tę samą co jadolegliwośd - chroniczne jąkanie.Dostał właśnie nominację na szefa placówki MI 6 w Waszyngtonie iprzyszedł pożegnad się z przyjaciółmi z MI 5, a przy okazji skonsultowad z nimi różne sprawy.Philbyjuż w czasie wojny nawiązał bliskie kontakty z MI 5: niewielu funkcjonariuszy MI 6 zadało sobie tentrud.Tamta wizyta Philby ego mogła więc wtedy uchodzid za przykład jego zwykłejprzedsiębiorczości.Dopiero pózniej ujawniły się jej prawdziwe powody.Philby spytał mnie wtedy, jakwidzę rolę nauki w wywiadzie.Odpowiedziałem, że, moim zdaniem, służby wywiadowcze powinnyzacząd traktowad Rosjan tak, jak naukowiec traktuje swój przedmiot - jako pewien fenomen, którymożna badad metodami eksperymentalnymi.- Im więcej eksperymentujemy, tym więcej się uczymy, nawet jeśli nasze próby są nieudane -dodałem.- A co z aparaturą badawczą? - spytał Philby.- Już wojna wykazała - stwierdziłem - że naukowcy mogą rozwiązywad problemy pracy wywiadowczejbez wymyślania całkiem nowej aparatury.Trochę tego trzeba, oczy wiście, ale ważniejsze jeststosowanie sprzętu i materiałów już znanych - w nowy, twórczy sposób.- Na przykład badania użytkowe dla wojska - powiedziałem, mając na myśli badania antypodwodne ,które prowadziłem dla Royal Navy w czasie wojny. Właściwie wszyscy badacze po prostuskuteczniej wykorzystywali sprzęt, którym Flota już dysponowałaPhilby nie wyglądał na przekonanego, ale powiedział, że wezmie pod uwagę moje pomysły w swoichrozmowach z Amerykanami w Waszyngtonie.- Zajrzę do pana, jak wrócę stamtąd - dodał.- Zobaczę, jak panu idzie.Uśmiechnął się pobłażliwie iwyszedł.Dwa lata pózniej uciekli Burgess i Maclean.Minęło sporo czasu, zanim Cumming zwrócił się do mniew tej sprawie, ale już w 1954 roku z przypadkowych aluzji Cumminga i Winterborna zorientowałemsię, że tym trzecim mógł byd Philby: jego właśnie najsilniej podejrzewano o współpracę z dwomazbiegami.W 1955 zwolniono go z MI 6, mimo iż do niczego się nie przyznał.29 września 1955, w trzytygodnie po moim formalnym przejściu do MI 5, opublikowano dawno oczekiwaną białą księgę natemat afery Burgessa i Macleana.Prasa rzuciła się na nią żarłocznie.Było jasne, że nazwiskoPhilby'ego, dobrze znane na Fleet Street, prędzej czy pózniej stanie się przedmiotem publicznychdomysłów i dyskusji.W pazdzierniku MI 5 i MI 6 zostały poinformowane, że sprawę tego trzeciego będzie omawiad IzbaGmin, która właśnie zebrała się po przerwie wakacyjnej, i że minister spraw zagranicznych wygłosioświadczenie na ten temat.MI 6 miała przygotowad dla ministra raport z tej sprawy, wezwała więcPhilby'ego na jeszcze jedno przesłuchanie.Na to właśnie przesłuchanie nasza sekcja A2 miaładostarczyd specjalną aparaturę rejestrującą.Wzięliśmy z Winterbornem taksówkę i pojechaliśmy do kryjówki MI 6 w pobliżu Sloane Square, wktórej miało odbyd się przesłuchanie Philby'ego.Pokój wybrany na ten cel był skąpo umeblowany -tylko kanapa z wzorzystym obiciem i kilka krzeseł wokół małego stołu.Przy jednej ze ścian stałantyczny kredens, a na nim telefon.Ponieważ potrzebne było możliwie najlepsze nagranie, postanowiliśmy użyd mikrofonu wysokiejjakości, jakich używano wtedy w BBC.Podsłuch przez słuchawkę telefoniczną jest mało skuteczny,jeśli rozmowa nie jest bardzo głośna.Zdjęliśmy więc fragment podłogi w pobliżu kominka - z tejstrony miał siedzied Philby - i umieściliśmy mikrofon pod spodem.Wzmacniacz sygnałuzainstalowaliśmy w gniazdku telefonicznym; stąd, przez nasz wydział specjalny Poczty, wzmocnionyjuż sygnał docierał do Leconfield House, do ośrodka transkrypcji.Ośrodek transkrypcji znajdował się przy tym samym korytarzu, co stołówka MI 5, ale w drugim jegokoocu, za nie oznaczonymi drzwiami.Mieli tu wstęp tylko wybrani funkcjonariusze.Za drzwiami byłastalowa krata, przy niej dzwonek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]