[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Właśnie.Skądinąd ta wizyta dobrze mu zrobi.W tej sprawie udało ci się dokonaćdrobnego cudu.- Napiła się kawy.- No i powiedz mi, co ja mam teraz zrobić?David potrząsnął głową.- Nie wiem, Jasmine.Naprawdę nie wiem.Szczerze mówiąc, uważam, że niepowinniśmy czy raczej ty nie powinnaś się mieszać do czegoś, co w gruncie rzeczy nie jesttwoją sprawą.- Kiedy, widzisz, to jest także moja sprawa.Kocham tego malca i nie chcę, żeby goskrzywdzili.- Tak, rozumiem, ale.Cóż, Jennifer i Alex są dorośli.Muszą to rozwiązać sami,między sobą.Jak myślisz, czy Jennifer coś podejrzewa?- Nie.Co prawda nie rozmawiam z nią o jej małżeństwie, ale moim zdaniem wciąż jejsię wydaje, że wszystko jest cacy.- I tu dotknęłaś sedna sprawy.Jesteś bez wątpienia najlepszą, najbardziej lojalnąprzyjaciółką, jaką ma Jennifer, ale nie rozmawiasz z nią o jej małżeństwie, bo to jest jejmałżeństwo.- David wstał, bezradnie zakręcił się w miejscu i usiadł z powrotem.- Nie jestempewien.Może to ja się mylę.Wiem jedno: nie chciałbym, żeby nawet najlepszy przyjacieludzielał mi rad w sprawach dotyczących tylko mnie i.- Urwał czując, że się czerwieni.- I kogo, Davidzie? - spytała cicho Jasmine, odstawiając filiżankę na stół.Milczał, starając się zachować kamienną twarz i desperacko próbując znaleźć wyjściez pułapki, w którą się wpakował.W tejże samej chwili dzwonek nad głównym wejściemzadzwonił trzykrotnie, prędko, raz po razie.Oboje instynktownie spojrzeli na zegar.Jasmine zmarszczyła brwi.- Kogóż to licho niesie? Jest za kwadrans dziesiąta! - Podniosła się i pospieszyła doholu.Kiedy wyszła, David odetchnął z ulgą.Omal się nie wygadał.Przeszłość drążyła sobiedrogę do teraźniejszości, choć on w ogóle sobie tego nie uświadamiał.- David!!! Chodź tu, prędko!Słysząc jej naglący przerażony ton zerwał się z krzesła, które przewróciło się naposadzkę.Kiedy wbiegł do holu, Jasmine wraz z tęgim rumianym mężczyzną sadzała właśnieJennifer na schodach, opierając ją delikatnie o poręcz.Jennifer miała twarz barwy popiołu,spódnicę zbryzganą lepkim żółtym paskudztwem.W powietrzu unosił się mdlący odór.- Co się stało? - spytał David, spoglądając to na jedno, to na drugie.Mężczyzna wyprostował się i ruszył w stronę drzwi.- Ta pani pojechała do Rygi, ot, co się stało, a tego, co mi narobiła w wozie, ludzkiesłowo nie opisze.Jezu! W ogóle nie chciałem tu jechać, ale obiecała, że zapłaci mipodwójnie.Ciekawe, jak długo będę to wszystko sprzątać.- Momencik - przerwał mu David.- Po kolei.Najpierw proszę nam powiedzieć, co znią.- Spojrzał na Jennifer, zgiętą w pół na schodach z błędnym, półprzytomnym wzrokiem.Przerażona Jasmine przysiadła obok niej, podtrzymując ją ramieniem.- Wsiadła pod restauracją naprzeciwko Intercontinentalu.Jakaś nowa rybna knajpa,nie pamiętam, jak się nazywa.Najpierw zamówiła kurs do West Village, potem trzy razyrzygała jak kot i w końcu kazała mi przyjechać tutaj.Mówi, że zjadła coś, co jej zaszkodziło.David spojrzał na Jasmine.- Rzeczywiście wygląda to na zatrucie pokarmowe.Lepiej prędko zadzwoń po lekarza.- Nie może tu przecież siedzieć.Muszę położyć ją do łóżka.- A ja muszę wracać do miasta - wtrącił taksówkarz.- I wyczyścić cały tył samochodu,co mi zajmie większą część nocy.- Ile się panu należy? - spytał David, wyciągając portfel z tylnej kieszeni spodni.- Sto dolców; to jest tylko opłata za przejazd.A będę jeszcze musiał.Jennifer jęknęła głośno i gwałtownie pochyliła się do przodu.Strumień żółtej cieczytrysnął jej z ust, ochlapując spódnicę i podłogę dookoła.Jasmine odskoczyła pospiesznie.David poczuł dreszcz rozpoznania; cała ta scena objawiła mu się niczym déjà vu,otwarte nagle okno w przeszłość.„Musisz być przygotowany na paskudne efekty uboczne” - mówił doktor Spiers.- „Pochemoterapii będzie przygnębiona, przerażona i bardzo słaba.Musisz jej pomóc, Davidzie;okazać tyle miłości i wsparcia, ile tylko zdołasz.”Boże, jak on to dobrze znał.Miał wystarczająco duże doświadczenie, by wiedzieć, jaknależy postąpić.Jakby otwarła mu się jakaś klapka w mózgu; teraz działał już automatycznie.Podał Jasmine swój portfel.- Zapłać mu dwieście i dzwoń po lekarza.- Nie mogę jej tak zostawić.- Zawahała się.- Muszę ją zaprowadzić do łóżka.- Ja to zrobię.Spojrzała na niego niepewnie.- Nie martw się, wiem, co robię.- Obrócił się do kierowcy.- Bardzo jesteśmywdzięczni, że pan ją tu przywiózł.Taksówkarz mruknął coś ponuro i ruszył do drzwi, odprowadzany przez Jasmine,która jeszcze parokrotnie oglądała się z troską w oczach.David obszedł dokoła kałużęwymiocin i przykucnął obok Jennifer.- Posłuchaj mnie - rzekł cicho.- Musisz się położyć.Dasz radę iść?Z wysiłkiem podniosła głowę, ale nie miał pewności, czy go w ogóle widzi.Ujął jąpod pachy, podniósł delikatnie, lecz nogi się pod nią ugięły i zatoczyła się mu na pierś.Zmarszczył nos, odsunął ją nieco od siebie i podniósł, ujmując jedną ręką pod plecy, drugąpod kolana.Potem szybko wszedł na schody.Uświadomiwszy sobie jednak, że nie wie, dokądsię kierować, zawołał do Jasmine:- Który to pokój?- W prawo i drugi po lewej.Poradzisz sobie?- Tak.- Kolanem otworzył drzwi, potem łokciem wymacał kontakt na ścianie i ułożyłJennifer na łóżku.- Wyżej - wymamrotała.- Tak niedobrze.Posadził ją, podparł poduszkami, opanowując odruch wymiotny, ilekroć doleciał gojej zapach.- Wytrzymaj tak przez chwilę.Puszczę tylko wodę do wanny i zaraz ściągnę z ciebiete szmaty.- Zerknął na drugie drzwi.- Tam jest łazienka?Skinęła słabo głową.Odprowadziła go kawałek wzrokiem, potem zamknęła oczy.David odkręcił krany, złapał duży kąpielowy ręcznik i wrócił do sypialni.Jenniferbezradnie zaciskała dłonie na dekolcie bluzki; na jej twarzy malowała się rozpacz.Pochyliłsię nad nią, opierając ręce na kolanach.- Jennifer, musisz mi zaufać.Mam zamiar cię rozebrać i wsadzić do wanny.Potemzajmie się tobą Jasmine, ale wątpię, by zdołała cię udźwignąć.Jego łagodny ton był kroplą, która przepełniła czarę.Po policzkach Jennifer pociekłyłzy, głowa opadła w przód, opierając się na jego ręce.- To takie.upokarzające.- wyszlochała.- Nieprawda.- Ujął ją pod brodę i uniósł lekko, żeby spojrzeć jej w oczy.- Nie maszsię czym przejmować.- Ale.- Odwróciła głowę.- Ja chyba.nie tylko wymiotowałam.Przykucnął przed nią zaglądając jej w twarz.- Jennifer, przysięgam ci, że mnie to nie wzrusza.Widziałem już o wiele gorszerzeczy.Skoro więc ja się nie przejmuję, ty też się nie przejmuj.Chlipnęła i skinęła głową.- Dobra.Dawaj, ściągamy to wszystko.Jennifer opuściła bezwładnie ręce.David wprawnie rozpiął guziki bluzki, którąnastępnie zdjął z jej ramion i rzucił na podłogę.Potem rozpiął zatrzask i zamek spódnicy iuniósł biodra Jennifer na tyle, by zsunąć z nich spódnicę razem z półhalką.Z korytarza dobiegł głos Jasmine:- Dzwoniłam do doktora.Na szczęście mieszka niedaleko, więc powinien tu byćlada.- Urwała na widok Jennifer w samej bieliźnie i pochylonego nad nią mężczyzny.-David! Co ty robisz? Nie.- Jasmine - przerwał jej spokojnie - czy mogłabyś zakręcić wodę? Zaraz zacznie sięwylewać z wanny.Zaniosę Jennifer do kąpieli, a potem już ty przejmiesz pałeczkę.Jasmine zerknęła na chorą, która krótko skinęła głową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Jo Ellen Grzyb and Robin Chandler The Nice Factor, the Art of Saying No
    Marzenia nie tracš mocy 06 Wells Robin Sięgaj aż do gwiazd
    Robin Cook Nosiciel (Larie Montgomery i Jack Stapelton 04)
    LaFevers Robin Jego nadobna zabójczyni 02 Mroczny Triumf(1)
    Skynner Robin, Cleese John Żyć w rodzinie i przetrwać
    Cook Robin Zabójcza kuracja
    Robin Cook Polisa œmierci
    Cook Robin Czynnik krytyczny
    Clancy Tom Jack Ryan 03 Polowanie na Czerwony PaÂździernik
    Niewidzialny wróg Neggers Carla
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.xlx.pl
  • php include("s/6.php") ?>