[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Była urocza, tylko trochę. Zrobiła szybki, jednoznaczny ruch głową.Poczułamsię rozdarta między instynktowną chęcią wystąpienia w obronie matki i przyznania, że toprawda.Dlatego postanowiłam się nie odzywać.Ale Mary musiała coś dostrzec w moichoczach, bo dodała: Nie zrozum mnie zle, naprawdę ją lubiłam.Musiałaś mieć bardzo trudnedzieciństwo, mając matkę chodzącą bez przerwy z głową w chmurach. Jeszcze raz przeszyłamnie wzrokiem, jakby chciała w jednej chwili poznać moje życie i przekonać się, na kogowyrosłam.Mruknęła: Zresztą komuna nie była odpowiednim miejscem dla dzieci.Pochwyciłam ten temat. Właśnie o tym chciałabym z tobą porozmawiać.Wiesz coś o poczynaniach Aaronai Josepha po ich przeprowadzce do miasta?Zadałam to pytanie ostrożnie, z ociąganiem, ponieważ nie wiedziałam, czy nie jest z niminadal w kontakcie.Ale gwałtownie pokręciła głową. Nie.Całkiem zostawiłam tamte dni za sobą. Zatem nic nie wiesz o ich centrum w Victorii?Po raz kolejny zaprzeczyła ruchem głowy.Gdy nadal zbierała jajka, powiedziałam jej o komunie wszystko, co wiedziałam, po czymrzekłam: Nie jestem pewna, gdzie jest teraz Joseph i czy w ogóle żyje, ale moim zdaniem Aaronod dawna wykorzystywał seksualnie młode dziewczęta.Obejrzała się i zmarszczyła brwi. Dlaczego tak sądzisz? Wszczęto kilka dochodzeń, lecz zostały zawieszone, mam jednak powody uważać, żezarzuty były prawdziwe. Nie zadała kolejnego pytania, tylko bez słowa wróciła do swegozajęcia, toteż dodałam: Nie pamiętasz, żeby Aaron odnosił się niestosownie do którejśz dziewcząt?Obejrzała się na mnie jeszcze raz, z dłonią wsuniętą pod kwokę siedzącą na gniezdzie,która ze złością dziobała jej rękę, lecz Mary nawet się nie skrzywiła. Nie przypominam sobie niczego takiego odparła. Ale miałam wtedy tylkodwadzieścia lat.Uciekłam od swoich bogatych rodziców, bo uważałam, że nie da się przy nichnormalnie żyć. Znów się zaśmiała, ale szybko spoważniała, a jej usta wykrzywiły sięw grymasie goryczy, jakby w pamięci odżyły bolesne wspomnienia.Zupełnie innym tonem,znacznie ciszej, powiedziała: Jeśli masz zamiar kręcić się po okolicy i wypytywać ludzio komunę, to lepiej miej się na baczności. Boisz się, że coś mi się przydarzy? Tacy ludzie nie lubią, kiedy nie postrzega się świata ich oczami.Zatem i ona wiedziała, że Aaron ma swoje drugie oblicze.Przyszło mi do głowy, że jej teżmusiało się coś przytrafić w komunie. I myślisz, że zechcą się mścić na kimś, kto rozmawia o nich z ludzmi?Mary przez dłuższą chwilę milczała, po czym bez słowa skinęła głową.Nie potrafiłam określić, czy boi się sprawy w sądzie, czy też jakichś wrogich działańzmierzających do uciszenia potencjalnych świadków, ale z pewnością nie zależało mi na tym,żeby się bała rozmawiać ze mną. Potrafię zrozumieć przyczyny twojego zaniepokojenia, ale nie wierzę, że Aaron chciałbypodejmować ryzyko ściągnięcia na siebie większej uwagi, zwłaszcza teraz.Powiedziałam jej o tym, jak byłam przez niego molestowana, jak też o swoim zgłoszeniuna policji. Przykro mi, że zabawiał się z tobą, lecz wcale mnie to nie dziwi powiedziała.W komunie było mnóstwo seksu i narkotyków.Ludzie wmawiali sobie, że to, co robią, jestw porządku, ponieważ uważali, że odbywa się to w imię miłości i pokoju. Owszem, dlatego sądzę, że Aaron wybierał sobie jedną ofiarę po drugiej.Być możenigdy się nie dowiemy, ilu dziewczętom zmarnował życie przez te wszystkie lata. Urwałamna krótko, po czym dodałam: Była tam pewna dziewczyna, Willow.Próbuję ustalić, co sięz nią stało. Willow? Wydawało mi się, że odeszła. Mary zrobiła zdziwioną minę.Postanowiłam na razie nie mówić jej o swoich podejrzeniach, dopóki nie dowiem sięwięcej o niej samej. Owszem, ale chciałabym wiedzieć, dokąd pojechała.Z wielką przyjemnościąodnowiłabym z nią kontakt.Z uwagą wpatrywałam się jej w oczy, chcąc dostrzec najlżejszą zmianę ich wyrazu.Przymrużyła powieki, jakby usiłowała zrozumieć, do czego zmierzam.Wyciągnęła dłońspod kury i otarła nią pot z czoła.Popatrzyłam na tę dłoń i dopiero teraz zauważyłam, że nie ma jednego palca.Pochwyciłamój wzrok i szybko opuściła rękę, zaciskając pięść na brzuchu.Ale było za pózno.Ten widok wywołał prawdziwą lawinę moich wspomnień.Jest noc, niedługo po wyjezdzie Willow.Nie śpię, rozmyślając o ucieczce w celu jejodnalezienia.Dobiegają mnie dziwne dzwięki od strony ogniska.Podkradam się do drzwi,a następnie przemykam wzdłuż ocienionej ściany budynku, aż uderzają mnie podniesionegłosy.Joseph klęczy za kobietą o blond włosach, także klęczącą na ziemi, z dłonią ułożonąna pieńku do rąbania drewna.Trzyma w ręku maczetę.Kobieta płacze i próbuje się wyrwać,ale on ściska ją mocno, drugą ręką zakrywając usta.Aaron stoi nieopodal z miną pełną niepokoju.Nie mogę rozróżnić jego słów, ale napewno mówi do Josepha, wyciągając przed siebie ręce, toteż odnoszę wrażenie, że próbujenamówić brata, żeby oddał mu maczetę.Joseph waha się, ale zaraz unosi twarz do nieba.I odpowiada coś półgłosem.Płomienie odbijają się w ostrzu maczety unoszonej szybko nadgłowę, a następnie błyskawicznie opadającej.Rozlega się trzask.Szybko zasłaniam ustadłonią, żeby powstrzymać krzyk, ale i tak rozlega się gardłowy jęk.Aaron ostateczniewyrywa maczetę z ręki brata i ogląda się.Dostrzega mnie, gdy wstrząsana spazmamikobieta osuwa się na ziemię u jego stóp.Rusza w moim kierunku, ja zaś daję nura w mrok,ale gdy kobieta zaczyna głośniej lamentować, odwraca się do Josepha i rozkazuje głośnymszeptem: Ucisz ją!Nisko pochylona, biegnę pędem do budynku.Rano rozglądam się przy ognisku, dostrzegam wyrazne ślady na ziemi, ciemne plamykrwi.Podczas naszej medytacji po śniadaniu Cedar siedzi na uboczu, do nikogo się nieodzywa, dłoń ma grubo obandażowaną.Moja mama szepcze: Aaron powiedział, że wsadziła rękę do sieczkarni, chociaż ją ostrzegali, żeby byłaostrożna
[ Pobierz całość w formacie PDF ]