[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobra, wtedy się zobaczymy.albo możesz przekazać informacje Kragarowi,jeśli wolisz.- Jasne - skinął głową i zniknął.Zmusiłem nogi do współpracy i odlepiłem się od ściany.Zgasiłem lampy,pomogłem Cawti wyjść i zamknąłem drzwi.- Lepiej coś zjedzmy - zaproponowałem.- Może być.Potem kąpiel i dwadzieścia lat snu.- Chciałbym mieć czas na ostatnie dwa punkty programu, ale obawiam się, żebędę musiał wracać do roboty.- Doskonale: wyśpię się za ciebie.- To cholernie miłe z twojej strony.Podpierając się wzajemnie niczym para pijaków, wspięliśmy się powoli naschody.Loioshowi to w niczym nie przeszkadzało - spał zwinięty wokół mojejszyi.44Rozdział 6"Prawdziwe bohaterstwo wymaga starannegoplanowania i jeszcze staranniejszego unikania"Zjedliśmy z Cawti obiad w jednej z restauracji, w której mam udziały.Zrobiliśmy to wolno i metodycznie, rozkoszując się wracającymi siłami.Fizycznezmęczenie towarzyszące posługiwaniu się czarami mija szybko, ale psychicznejest silniejsze i bardziej długotrwałe - dopiero w połowie posiłku mogłem uznać,że odpocząłem i czuję się nie najgorzej.Z drugiej strony nadal jeszcze uważałemkontakt telepatyczny za zbyt męczący i miałem nadzieję, że nikt go w najbliższymczasie ze mną nie nawiąże.Posiłek zjedliśmy w milczeniu, ciesząc się własnym towarzystwem, i dopierogdy skończyliśmy, Cawti spytała:- Więc wracasz do pracy, a ja mam siedzieć w domu i uświerknąć z nudów.- Jakoś nie wyglądasz na uświerkniętą - oceniłem, na wszelki wypadeksprawdzając.- I nie przypominam sobie, żebyś w zeszłym miesiącu prosiła opomoc.- Hmm.bo jej nie potrzebowałam: tamto było drobnostką, a to wygląda mi naduże zlecenie.Tak na marginesie, rozpoznałam cel i mam nadzieję, że uczciwie ciza niego zapłacili.Powiedziałem jej, ile mi zapłacili.- Uczciwie - oceniła.- A kto ma coś do niego?Na wszelki wypadek rozejrzałem się - nie lubię rozmawiać o sprawachzawodowych w takich miejscach, ale Cawti zasługiwała na rzeczową odpowiedz.- Cały Dom Jherega albo wszyscy, którzy już wiedzą co zmalował.Resztabędzie się przyłączać, jak się dowie.- A co zrobił? Przecież nie zaczął mówić?!- Nie.Za to prysnął z dziewięcioma milionami funduszu operacyjnego rady.Tym razem ją zaskoczyłem.Przez naprawdę długą chwilę przetrawiała tęrewelację, nim spytała:- Kiedy to się stało?- Trzy dni temu.Skontaktował się ze mną Demon.Osobiście.- No proszę! Jesteś pewien, że nie wpakowałeś się w coś, z czym sobie nie daszrady?- Nie jestem - odparłem radośnie.- Mój mąż, optymista.Cóż.jak cię znam, to zlecenie już przyjąłeś.- Oczywiście.Nie trudziłbym się, żeby go znalezć, gdyby było inaczej, prawda?- Prawda.Tak tylko miałam nadzieję.Loiosh obudził się, rozejrzał z zaciekawieniem i zlazł z mojego ramienia,zajmując się natychmiast nie ogryzionymi żeberkami toalmotha na moim talerzu.- Wiesz, dlaczego zaproponował ci to zlecenie? - spytała Cawti, naglezaniepokojona.Widziałem, że zaczyna mieć te same skojarzenia co ja podczas rozmowy zDemonem.45 - Wiem i ma to sens - streściłem jej tok myślowy Demona.Wydała się usatysfakcjonowana.- A nie myślałeś, żeby kogoś podnająć?- Nie, jestem zbyt chciwy.Jeśli kogoś podnajmę, to nie będę w stanie zbudowaćci zamku.Zachichotała, gdy się uspokoiła, spytałem:- A bo co? Chciałybyście się nim zająć z Norathar?- Niespecjalnie, to wygląda na zbyt niebezpieczne zadanie.A poza tym onaprzeszła na emeryturę.No i jeszcze jedno: nie stać by cię było na nas.Roześmiałem się i uniosłem kielich w milczącym toaście.Loiosh skończyłoczyszczać kości na moim talerzu i zabrał się do gnatów na talerzu Cawti.- Pewnie masz rację - przyznałem.- Będę więc musiał jakoś sobie radzić.Uśmiechnęła się, ale szybko spoważniała.- Prawdę mówiąc, Vlad, takie zlecenie to zaszczyt.Przytaknąłem równieżpoważnie.- Sądzę, że do pewnego stopnia tak.Pamiętaj jednak, że Demon jestprzekonany, iż Mellar prysnął na Wschód, i to był główny powód wybrania mnie.W tamtym rejonie rzeczywiście jestem w stanie operować swobodniej, a więcskuteczniej niż Dragaerianin.Skoro ty przeszłaś na wymuszoną emeryturę, niezostało aż tak dużo ludzi zajmujących się "robotą", żeby mógł być wybredny.Zamyśliła się, nim spytała:- A dlaczego sądzi, że Mellar jest na Wschodzie? Wyjaśniłem, co mu nasunęłoten pomysł.- Na swój sposób to ma sens - przyznała.- Ale jak sam powiedziałeś,wyróżniałby się tam naprawdę mocno, i wątpię, by nie zdawał sobie z tegosprawy.A musi wiedzieć, że Dom Jherega za nim ruszy, nie jest przecieżnaiwnym idiotą!- Tym niemniej mam ochotę sprawdzić, czy go tam nie ma.Jeśli Daymar go nieznajdzie, skontaktuję się z przyjaciółmi, których tam mam; nic nie szkodzisprawdzić teorię Demona.- Sądzę, że nie, ale trochę nieswojo mi się robi, gdy pomyślę, ile czasu on musiałto wszystko planować.gdybyśmy mogli to sprawdzić, mielibyśmy choćwyobrażenie tym, jak trudno będzie go znalezć.- Mnie się wydaje, że to było działanie pod wpływem chwili, ale Kragar uważa,że planował to od momentu, w którym dołączył do Domu Jherega.- Jeśli Kragar ma rację, to kryjówkę wybrał zawczasu to niezwykle starannie.Aż dziw, że nie zabezpieczył się też przed czarami.Ustawienie bloku nie jest ażtak trudne, a skoro załatwił sobie blokadę antymagiczną.A z drugiej strony, jeśli tak długo to planował, a nie pomyślał o takiejmożliwości jak wyśledzenie czarem, to oznacza, że Demon przecenia jegomożliwości i pomysłowość.- O co dokładniej ci chodzi?- Mając dziesięć lat, nie znalazłbyś sposobu na permanentny blokuniemożliwiający wyśledzenie cię za pomocą magii i to taki, by nawet najlepszaadeptka nie zdołała go przełamać, obojętne ile miałaby czasu i jakimidysponowałaby możliwościami?46 Zastanowiło mnie to, jako że pytanie było celne.- Pamiętaj, że zawsze łatwiej jest rozbić blok, niż go ustawić, bo tak zawsze jestz magią.Wątpię, czy nawet w teorii można postawić taki blok, o jakim mówisz, aDemon na pewno wynajął najlepszych magów.Może Sethra Lavode potrafiłabystworzyć taką blokadę, ale nie wydaje mi się, by ktokolwiek inny był w stanie.- To dlaczego żaden z magów jeszcze go nie znalazł?- Odległość.Najskuteczniejsze utrudnienie.Zanim da się przełamać taki blok,trzeba wiedzieć, w którym rejonie skoncentrować wysiłki, a to wymaga czasu.Nawet zwykły teleport jest trudny do prześledzenia, jeśli ktoś teleportuje sięwystarczająco daleko.Dlatego Demon obstawia Wschód, bo rzeczywiście, jeśliMellar tam się zaszył, to używając standardowej magii śledzącej, można by goszukać przez lata.- Może masz rację.ale niepokoi mnie ta sytuacja.- Mnie też, i to jeszcze z innego powodu.- Jakiego?- Czas.Demon chce załatwić sprawę znacznie szybciej, niż ja mam zwyczajpracować nad zleceniem.Sprowadza się to do prostego faktu: muszę załatwićMellara, zanim zbyt głośno zrobi się na jego temat.A to ostatnie może zdarzyć sięlada dzień.Cawti potrząsnęła głową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]