[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tours, rozumiesz? Ogród Francji"! Co ja bym dał.Siedzieli w gabinecie Lu w Camden Place.Przez otwarte okna wlewał się potokami słońca ostatni czerwcowydzień. Jest tak pięknie, jak tam, we Francji szepnął Lu. Takie lato pozwala zapomnieć o wygnaniu dodałciszej. Ciągle o tym myślisz.Nie trzeba.A zresztą wygnanie zwykle kończy się powrotem do domu. Albo śmiercią. Przestań, Lu.Jak możesz, w taki dzień. Przepraszam.Masz rację.To rzeczywiście wielki dzień dla ciebie i dla Ludwika. Nie to miałem na myśli. Wiem.Ale to jest dzień bardzo ważny również i dla mnie spojrzał serdecznie na przyjaciela. Zobacz,co przygotowałem dla Ludwika na jego promocję w Saint-Cyr. Zerwał się i ujął leżące na komodzie długiewąskie pudło. Wiesz, co to jest? Chyba nie skrzypce uśmiechnął się Anto.Lu podnosił już wieko i wydobywał z futerału szpadę o wąskiej klindze.Na jednej stronie ostrzawygrawerowano: Napoleon Ludwikowi Conneau", po drugiej starodawny francuski okrzyk bojowy: Wyprzedzaj najlepszego". Podoba ci się? Piękna szpada Anto z szacunkiem dotknął lśniącej stali. Za rok dostaniesz ode mnie podobną. Ależ, Lu, po co te wydatki?174 Po to, żebyś miał po mnie pamiątkę. Znowu zaczynasz. Nie gderaj, nie zaczynam.Ot tak sobie powiedziałem.To francuska szpada, wiesz? Prosiłem pana Clary,żeby wyszukał w Paryżu najlepszą, jaką znajdzie.O tak, szpada była rzeczywiście najlepsza, dla najlepszego", jak Lu napisał w liście do przyjaciela.Anto pragnął zabawić kilka dni w Camden Place, nacieszyć się towarzystwem Meli i obu przyjaciół.Potemspieszył do Róży, stęsknionej za bratem i wiecznie o niego niespokojnej.Ludwik Conneau przyjechał do Chislehurst w nowiutkim mundurze z dystynkcjami podporucznika.Trzejprzyjaciele, choć na krótko, znowu byli razem. Co słychać we Francji? pytał książę. We Francji? Stara bieda skrzywił się Conneau. Uchwaliliśmy nową konstytucję, no i mieliśmywybory do obu Izb.Partie polityczne w dalszym ciągu skaczą sobie publicznie do oczu, obrzucając sięniewybrednymi inwektywami.Naród jest skłócony, a właściwie ogłupiały.Nie wie, kogo słuchać, kto marację, a kto się myli, kto mówi prawdę, a kto kłamie, kto chce dobra Francji, a kto myśli wyłącznie oBurbonach czy Orleanach.W Senacie przeważają monarchiści, Izba Deputowanych jest zdecydowanierepublikańska.Pierwsze skrzypce gra tam oczywiście pan Gambetta. Gambetta powtórzył Lu z goryczą. Największy wróg ojca. Może nie tyle wróg, ile przeciwnik polityczny, zresztą doskonały mówca dodał Conneau. A.bonapartyści? książę patrzył niespokojnie w oczy przyjaciela. Są, a jakże.W Izbie Deputowanych jest ich spora gromada. Jeżeli Francuzi mnie nie zechcą Lu potrząsnął głową poproszę, by mi pozwolono służyć wefrancuskiej armii.W którymś z prowincjonalnych garnizonów.Może wówczas znowu będziemy wszyscy trzejrazem? Co ten Lu taki dziwny? spytał Conneau, biorąc Anta pod ramię, gdy wyszli z Camden Place. Nie wiem.Znowu mówi o śmierci. To jakaś obsesja.Ale to minie.Postaram się go rozruszać.Słuchaj dodał wahająco naturalnie niemogę tego powiedzieć Lu, ale Francuzi za bardzo zasmakowali w republice, by pragnąć zmiany.Obawiamsię. Czego? głos Anta zdławił lęk.175 Strasznego rozczarowania dla Lu.Wszystko jest nie tak, jak tu sobie wyobrażaliśmy.Owszem, stronnictwobonapartystowskie wiele znaczy, ale republikanie i monarchiści robią, co mogą, byle wymazać z pamięcinarodu glorię cesarskich orłów, byle zatrzeć ślady tego, co było wielkie i dobre, a na pierwszy plan wysunąćbłędy i niedociągnięcia.Przecież nie ma idealnego systemu.- Francuzi nie wiedzą, co stracą, jeżeli opowiedzą się przeciw Napoleonowi Czwartemu.- Nie zapominaj, że za wszystkie nieszczęścia Francuzi obwinili właśnie Drugie Cesarstwo.Ono poniosłoklęskę.Najlepszym tego dowodem są ruiny Tuileriów.Do dziś dnia sterczą poczerniałe i osmalone w sercuParyża, a minęło już pięć lat od pożaru.Nikomu nie spieszno do odbudowy.I nie wiadomo, co Republikapostanowi z pałacem.Niektórzy mówią, że zostanie rozebrany.Tuilerie były siedzibą cesarstwa, niech więctak jak cesarstwo znikną z powierzchni ziemi.- Mówisz straszne rzeczy.- Mówię, jak jest.Przez rok żyłem w Saint-Cyr.Większość młodych to republikanie.A to jest przyszłośćfrancuskiej armii, jej potencjalni dowódcy.Słyszałem, co mówili, czasem brałem udział w ich rozmowach.Wiedzieli, że mój ojciec był przyjacielem cesarza, że ja i Lu.Pytali o niego.Byli ciekawi.Ale nic więcej. To co będzie? Nie wiem. Mały książę", jak go nazywano przed wojną, został zapomniany.Niewiele osób pamiętachłopca, który miał zaledwie czternaście lat, gdy opuścił ojczyznę.Nie ma się właściwie czemu dziwić. - Ale co będzie z Lu? Jak on zniesie ten cios, jeśli go naprawdę nie zechcą? Lu zrozumie.Nieraz przecież mówił.Myślę, że zaciągnie się do służby we francuskiej armii.Przypuszczalnie Republika wyrazi zgodę.Ale wyobrażasz sobie, jak to przyjmie cesarzowa Eugenia? BiednyLu, czeka go wówczas ciężka przeprawa z matką.No, na dziś dość tych lamentów.Do licha, są przecieżwakacje!Ten pierwszy tydzień wakacji, spędzony w Camden Place, był dla Antosia jednym pasmem przyjemności.Cały dom huczał radością, pełen młodych głosów, młodego życia, które jak świeże wino burzyło się w starejbeczce.Mela królowała nad swoimi wielbicielami tak również nazywał chłopców kochany pan Filon.176Wkrótce po zamieszkaniu w Camden Płace Mela uprosiła dawnego nauczyciela księcia, by wypełnił olbrzymieluki w jej wykształceniu.Pan Filon z radością podjął się wdzięcznego zadania i, jak stwierdził, nie miał dotądrównie pojętnej i pilnej uczennicy.Sprowadzono z Paryża potrzebne podręczniki i Mela śmiał się Lu zamieniała się powoli w prawdziwąsawantkę.- Prawie już z ciebie niebieska pończocha", jak u Moliera przekomarzał się z dziewczyną młody Conneau.- - Wkrótce zapomnisz o strojach, a gardząc fatałaszkami i pięknym wyglądem, nie dostarczysz żadnejprzyjemności męskiemu oku. Czy tak bardzo zbrzydłam? pytała kokieteryjnie. Powiedz, Anto, tobie jeszcze najbardziej możnawierzyć. Dlaczego właśnie jemu? - - oburzył się francuski podporucznik. Bo znam go najdłużej.- - Mela mrużyła oczy i uśmiechała się zagadkowo.--'- Zawsze wiem, kiedyAnto nie mówi prawdy. A więc i ten ideał ma skazy ucieszył się Conneau. To bardzo pocieszające dla takich niedoskonałychistot jak ja.Nawet cesarzowa Eugenia zapomniała w te dni o zwykłej melancholii.Zbyt dużo było gwaru, ruchu, co dzieńgoście, bo i koledzy Lu nie opuszczali prawie Chislehurst.Anto pierwszy pożegnał przyjaciół.Potem cesarzowa Eugenia z synem wybierali się do Arenenbergu.Lupragnął znowu odwiedzić dom babki, ojciec w jego wieku mieszkał tam przecież.Wszystko dotąd stało tak,jak zostawili ci, co odeszli stąd na zawsze, rozdzieleni nawet po śmierci.Królowa Hortensja wróciła do domu,leżała w Rueil, przy matce, Józefinie de Beauharnais, jej syn pozostał na wygnaniu w Chislehurst
[ Pobierz całość w formacie PDF ]