[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Znalezliśmy ju\kilku jego pacjentów.Co ciekawe, większości z nich chyba pomógł.Wyobrazcie sobie państwo, prowadziłnawet wewnętrzną księgowość.W jego zapiskach pojawiają się te\ wpłaty od rodziców porwanych ludzi.Cociekawe, nic z tych pieniędzy nie uszczknął a\ do ostatniego tygodnia.Gromadził je wszystkie na koncie,które jest teraz sprawdzane.Wiem ju\ jednak na pewno, \e w ciągu ostatniego tygodnia podjęto z niegoogromne sumy, między innymi w Pary\u.Podejrzewamy, \e Ochorowicz zgromadził te pieniądze, \eby u\yćich dopiero przy poszukiwaniach rękopisu.Zdawał sobie doskonale sprawę, \e będzie musiał działać szybkoi dość brutalnie, a jego działania mogą spowodować nieznane zupełnie reperkusje i wydatki.Jak się okazało,nie pomylił się.- Mówię, \e zaczął działać jakiś miesiąc temu - wtrącił się profesor Jordanek - bo wtedy zjawił się umnie pewien dziennikarz, który koniecznie chciał rozmawiać o Lalce.Wszystko wydawało się wporządku, jednak mój gość zaczął schodzić na coraz bardziej zaskakujące tematy.Zapytał mnie opierwowzory Ochockiego, Szumana i Węgiełka, a w końcu Wokulskiego.Ale podejrzeń nabrałem dopierowtedy, gdy rozmowa zeszła na temat sprzysię\enia.Wykręciłem się brakiem czasu i zakończyłem rozmowę,ale pięć dni temu, sami państwo wiedzą, zostałem porwany!- Ale po co? - zapytałem.- Ochorowicz postanowił zadziałać jak Aleksander Wielki i przeciąć węzeł gordyjski w najprostszymo\liwy sposób.Chciał skompletować blaszki i w ten sposób dotrzeć do skarbu.Sam miał jedną.No,półtora, ale blizny na jego ręce nie liczę, bo miał pecha i odbił się na niej kwadrat magiczny.Najpierw chciałukraść blaszkę pani Pawłowskiej, ale okazało się, \e nie da się tego zrobić bez rozgłosu, w dodatkuPiekałkiewicz musiał się pomylić i pokazał pani Pawłowskiej nie blaszkę Ochorowicza, ale duplikat blaszkiprofesora Jordanka, wykonany na podstawie tego, co odbiło się na ręce Teodora w getcie.Musiał działaćinaczej.Sprokurował więc ogłoszenie o dwóch ostatnich rozdziałach Lalki i czekał na reakcję.Złapałemsię na ten haczyk.Ochorowicz nie mógł mnie wypuścić z rąk, dopóki nie dotarł do skarbu.Wtedy los mój ireszty więzniów byłby mu ju\ obojętny.- I prysnąłby z rękopisem za granicę - wtrącił triumfalnie Skorliński.- Znalezliśmy u niego w kieszenibilet na lot w jedną stronę do Rio de Janeiro.Nie chciał nikogo zabijać.Interpol z mniejszą gorliwościąposzukiwałby porywacza i złodzieja zabytków ni\ mordercy.- Niestety, przypadkowo my weszliśmy mu w drogę i pokrzy\owaliśmy plany - odezwał się pan110Tomasz.- Musiał improwizować.Najpierw chciał nas powstrzymać przed otworzeniem sejfu profesora, akiedy mu się to nie udało, zaczął nas śledzić, zresztą z pomocą jednej obecnej tu osoby, której czyny nie dokońca są dla nas jasne - pan Tomasz spojrzał na Ninę, której bladą twarz pokrył rumieniec.- Przepraszam, \e się nie ujawniłam od razu - Nina mówiła cicho - jestem agentką Interpolu.Kilkamiesięcy temu otrzymaliśmy nietypowe zgłoszenie.Wywiad rosyjski zawiadomił nas, \e ktoś w archiwachrosyjskich poszukuje informacji na temat Feliksa Pawłowskiego.Postać ta była znana Rosjanom.Wiedzieli,\e miał powiązania ze środowiskami niepodległościowymi i w jego ręce wpadła lista agentów ochranydziałających na terenie Warszawy w drugiej połowie XIX wieku.Rosjanie wpadli w panikę.Znali te listę, bomieli jej kopię w swoich archiwach.Twierdzili, \e mo\e być grozna dla bezpieczeństwa międzynarodowego.Były na niej nazwiska kilku prominentnych polityków, nie tylko rosyjskich.Gdyby wyszło na jaw, \e ichrodziny miały coś wspólnego z ochraną mogli przestać być wiarygodni dla partnerów.Początkowo nikt wInterpolu nie chciał im uwierzyć, kiedy jednak nasz szef zobaczył tę listę w Moskwie, wrócił przera\ony ipostanowił natychmiast włączyć się do sprawy.Wezwał mnie z placówki na Syberii do Polski.Byłamidealna do tego przedsięwzięcia, bo, jak panowie wiedzą, nale\ę do rodziny Pawłowskich.Nasi ludzienamierzyli Ochorowicza, bo to on przeprowadzał kwerendę na temat Pawłowskiego w rosyjskich archiwach.Udało mi się z nim skontaktować i wkraść w jego łaski.Ale Teodor Ochorowicz był ostro\ny.Nie dowierzałmi.Nie spotykał się ze mną, rozmawiał tylko z budek telefonicznych.I wtedy panowie - tu zwróciła się wnaszą stronę - spadli mi jak z nieba.Szpiegowałam was dla Ochorowicza i w ten sposób zyskałam jegozaufanie.Poznałam numer jego komórki i od tej pory kontaktowałam się z nim za pomocą telefonu.Dlategoznał nasz ka\dy krok.Z drugiej strony jednak wiedziałam, \e nic wam nie grozi, bo dzięki kontaktom zOchorowiczem udało się nam go namierzyć i od trzech dni był obserwowany przez naszych ludzi.Mójosobisty udział był jednak ciągle konieczny.Byłam jedyną osobą, która miała bezpośredni kontakt i zOchorowiczem, i z wami.Będąc w obu dru\ynach wyścigu po rękopis, miałam największe szanse na to, bydotrzeć do listy agentów i zniszczyć ją, zanim zobaczy ją ktokolwiek inny.Ale po wyjezdzie do Pary\aOchorowicz przestał mi ufać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]