[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- I chcę ją całą.Schody prowadziły do dołu, jak każde schody, które nie prowadzą do góry.W dół, wdół, i jeszcze trochę w dół, nieomal porażając tym, że tak starannie prowadziły w dół.- Będzie najkorzystniej - powiedział Coffin, trzymając przed sobą ogień, kiedy takschodził w dół bez końca - jeśli nie poinformujemy innych ocalałych rozbitków ze statku onaszym odkryciu.Myślę, że najkorzystniej będzie, jeśli zatrzymamy to dla siebie.Zpewnością zechcą opuścić wyspę jak najszybciej i nie będą mieli ochoty, żeby tu wrócić.- Nawet nie wiemy, gdzie jesteśmy - powiedział George.- Tej wyspy nie ma namapach.- Na pewno nie na współczesnych mapach, mój chłopcze.Ale jest na mapie.Na mapie,którą widziałem kiedyś w Bibliotece Brytyjskiej.- A co pan tam robił?- Szukałem potwierdzenia autentyczności pewnej zdobytej przeze mnie książki.Pewnego rękopisu.Sztuki, prawdę mówiąc. Romea i Julii" Szekspira.- Udało się panu zdobyć oryginalny manuskrypt Szekspira?- Tak sądziłem.Ale okazało się, że to nie była prawda.Szef Literackich Antykówzidentyfikował pismo - nie należało do Szekspira.- A to pech - powiedział George tonem, który potwierdzał, że naprawdę tak myślał.- Okazało się, że to pismo niejakiego Francisa Bacona - wyjaśnił profesor.- SzefLiterackich Antyków był tym bardzo poruszony.Zapłacił mi dwa razy więcej, niż zamierzałem zażądać.- Niech pan się tu na moment zatrzyma.Oczywiście, nadal idąc w dół tymi schodami.Chce mi pan powiedzieć, że miał w posiadaniu manuskrypt, który udowadniał, że to FrancisBacon pisał Szekspira?- Nie twierdzę tego stanowczo.- Kiedy mówię, że to było pismo niejakiego FrancisaBacona, nie znaczy, że to naprawdę było pismo niejakiego Francisa Bacona.Bardziej, żepismo tak bardzo przypominało pismo tego człowieka, że z łatwością mogło być za takieuznane.- To było fałszerstwo!- Wolę termin  fantazyjne przekształcenie".Ludzie uwierzą w to, w co chcą uwierzyć.- Gdzieś w tym jest jakiś morał, prawda? - powiedział George.- Wykorzystałem ten przypadek, żeby zilustrować pewien przypadek.Ujrzałeś naposągu twarz Ady Lovelace.Ja nie.- To była jej twarz.- Być może.A kiedy wrócimy z posągiem do Londynu, umysły kmiotków zobaczą wjej twarzy to, co będą chcieli.Możemy pokazywać Adę razem z posągiem, może ubraną takjak bogini.- W żadnym wypadku.- Cóż, możemy na ten temat podyskutować.- Nie możemy.Niech mi pan uwierzy.A tak czy inaczej, najpierw musimy opuścićwyspę, o której chwilę wcześniej powiedziałem, że nie ma jej na mapach.- Jest na mapie, którą widziałem w Bibliotece Brytyjskiej.- Profesor Coffinpowachlował twarz.- Powietrze cuchnie.- Niech mi pan opowie o mapie.- George westchnął.- Niech mi pan powie, co wie.- Według mitów - zaczął profesor - na początku czasu powstały trzy wielkiecywilizacje.Jedna pochodzi od dzieci Adama i Ewy.Skupiona najpierw wzdłuż brzegówEufratu, pózniej rozszerzyła się na całą planetę.Wszyscy jesteśmy dalekimi potomkamiAdama i Ewy.Lecz istniały jeszcze dwie inne cywilizacje.Być może nie do końcapobłogosławione przez Boga, być może nie były tworami Boga.A może nie naszego boga,lecz jakiegoś innego.Te dwie cywilizacje istniały na innych kontynentach, oddzielonych odsiebie wieloma milami morskimi.Jedna z nich, na Atlantyku, to Atlantyda.Druga naPacyfiku, tutaj, to Lemuria.- Jesteśmy na Lemurii? - spytał George.- W Lemurii, jak się obecnie wydaje.Ale tak, właśnie tak uważam.To resztki Lemurii, maleńka część zatopionego kontynentu.- To opowieść tak samo dobra jak każda inna - powiedział George.- I mam szczerąnadzieję, że te schody jakoś doprowadzą nas do Ady.Jeśli dotrzemy jedynie do ślepej ścianyna samym dole, to wspinanie się do góry będzie bardzo nieprzyjemne.Z pewnością potrwaparę godzin.- Być może małpi kamerdyner wezmie nas na barana.Darwin uszczypnął profesora w pośladek.- A może nie - zgodził się profesor.- Ale, ale - widzę przed nami światło.I co ty na to,George?I nagle schody po prostu się skończyły.Dotarli tam, dokąd prowadziły.George, profesor i Darwin wpatrzyli się.Profesor zamknął zapalniczkę i trzy pary oczudostosowały się do miękkiego światła zmierzchu, dwie pary ust otworzyły się szeroko iwciągnęły drżący oddech.- Podziemne miasto - wyszeptał George.- Lemuria - powiedział profesor.- I jeszcze coś.- I George wykonał przed sobą kilka gestów.Gestów, za którymipodążył wzrok profesora.Nie było tu zatopionych ruin.%7ładnych zburzonych świątyń, zawalonych gruzem dróg.To nie było miasto, które rozpadło się na kurz, żeby tworzyć feerie spekulacji w umysłachwspółczesnych archeologów.Prawda, to było starożytne miasto, ale pełne życia.Kwitło w jaskini tak przepastnej, że wydawała się prawdziwym pustym jądrem Ziemi.Wysokie, smukłe wieże wyrastały tak wysoko w stronę sufitu, że wzrok nie sięgał ichszczytów.A między wieżami poruszały się powietrzne pojazdy o bardzo zaawansowanejkonstrukcji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Roberts Nora Miłoœć na deser 01 Miłoœć na deser
    eBooks.PL.Prawda O Kielcach 1946 R Jerzy Robert Nowak. Historia.Żydzi.Polityka.Polska.Rzeczpospolita.Państwo.Ojczyzna.Patriotyzm.Honor.NKWD.Prowokacja.Kielce.Spisek.Biznes.Sex.Książka.Książki
    Roberts Nora Więzy krwi (Prawo krwi)(1)
    Kiyosaki Robert Bogaty Ojciec Biedny Ojciec[cz. 1]
    Roberts Nora Na wagę złota (Serce pełne złota)
    Roberts Nora Trzy Siostry [Siostry z klanu MacGregor] (2)
    Robert K Leœniakiewicz Miloš Jesenský Wiktoria Leœniakiewicz Z Archiwum H&X (2002)
    011. Robert Jordan Koło Czasu t6 cz1 Triumf Chaosu
    Alvin Toffler Zmiana władzy
    § Berenson Alex Wierny szpieg
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl