[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bez względu na to, kim była dla Dużego Johna, uważała go w głębi serca za swojego bliskiego krewnego.Zostawiła Sarę z Marthą w kuchni, gdzie radośnie debatowały nad ukręceniem lodów brzoskwiniowych wstarodawnej, przeznaczonej do tego celu maszynce, która od dziesięcioleci znajdowała się w posiadaniurodziny.Sara, która nie miała pojęcia o tym, że zrobienie lodów w domu jest w ogóle możliwe i nigdy nieprzepuściła żadnej okazji wstąpienia do lodziarni, z zaintrygowaniem patrzyła, jak Martha, przepasawszysię fartuchem, wyjmuje potrzebne produkty.- Postaram się wrócić jak najszybciej.- Olivia w drodze do drzwi cmoknęła córkę w policzek.- W porządku, nie martw się o mnie, mamo.Olivię uderzyło spostrzeżenie, jak dorośle zabrzmiało zapewnienie Sary.Dziewczynka zachowała sięniczym matka uciszająca niepokoje swojego dziecka.Nie po raz pierwszy młoda kobieta zauważyła, żedzieciństwo córki bardzo różni się od jej własnego.Bez rodziny, ze świadomością ograniczonych zasobówfinansowych oraz mając wiele trosk do udzwignięcia _ zbyt wiele jak dla ośmioletniej dziewczynki - małazmuszona była szybko dorastać.Być może za szybko.Albo i nie.Może większa dojrzałość niż jej matki w tym samym wieku okaże się dla niej korzystna? I zdołapowstrzymać Sarę od popełnienia tych samych błędów, przed jakimi nie zdołała się ustrzec Olivia? Młodakobieta żarliwie tego pragnęła.- Słodka dziewczynka z tej Sary - zauważyła Callie w samochodzie, kiedy jechały do szpitala.Zmierzały na południe autostradą numer 415 granatowym, wielkim jak łódz lincolnem ciotki - jednym z najstarszych modeli tej marki.Olivia siedziała za kierownicą.Na lewo od nasypu, po którym biegładwupasmowa szosa, ciągnęły się moczary.Wierzby, trawy bagienne i krzewy czarnego bzu były tamwyższe niż groble regulujące bieg Missisipi.Rolnicy wykorzystywali bagniste tereny pod uprawę ryżu.Zalane pola ciągnęły się daleko jak okiem sięgnąć.- Czy ona zawsze jest taka grzeczna?- Sara to kochane dziecko - zapewniła.Olivia z przekonaniem.Do samochodu zaczął się przedostawać cuchnący zapach gnijących roślin, który jest nieodłączną cechąbagien i mokradeł.Olivia podkręciła o jeden stopień klimatyzację, łudząc się, że stłumi zarówno odór, jak inarastający upał.Na dworze z bezchmurnego nieba bezlitośnie biło z góry słońce.Wzniecało oślepiającyblask na jezdni przed maską samochodu i wlewało się przez okna, wskutek czego granatowa tapicerkaw niektórych miejscach niemal parzyła w dotyku.Olivia poruszyła się, chcąc znalezć wygodniejsząpozycję, gdyż jej gołe nogi dotknęły fotela.- Nie wiem, co bym bez niej zrobiła - wyznała.- Nie ulega wątpliwości, że dobrze się wywiązujesz z matczynych obowiązków.- Ciotka westchnęła.-%7łałuję, że Chloe nie miała tyle szczęścia.Seth bardzo się stara, ja również, ale.- urwała.- Nie sądzę,żeby Jennifer kiedykolwiek była zdolna do pełnienia funkcji matki, dlatego jej odejście nie jest wielkąstratą.- Nie umiem wyrazić słowami, jak dobrym dzieckiem jest Sara.I była taka od chwili swoich narodzin.Nawet w okresie niemowlęcym płakała tylko wtedy, kiedy czegoś potrzebowała.A jako raczkujący maluchnigdy nie miała złego humoru ani napadów złości.Nigdy nie usłyszałam na nią słowa skargi odnauczyciela, opiekuna ani żadnej innej osoby.Sądzę, że po prostu jest grzeczna z natury.- Nie wdała się w ciebie, prawda? - Callie niespodziewanie uśmiechnęła się kpiąco, przypominając OliviiSetha.- Doskonale pamiętam twoje przerazliwe wrzaski, kiedy byłaś małą dziewczynką.Uważałam, żeSelena ma do ciebie anielską cierpliwość.Wiesz, że nigdy nie dała ci w skórę? Nawet wtedy, gdy DużyJohn powiedział jej, że powinna to zrobić.- Duży John radził mamie, żeby sprawiła mi lanie?Olivia oderwała wzrok od drogi i spojrzała ze zdziwieniem na Callie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]