[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ja& uch, powinniśmy zabrać ciędo środka.Wymamrotałam, myśląc o, w większości starych sąsiadach i ich reakcji, gdybyzobaczyli olbrzymiego, nagiego faceta,28 stojącego na frontowym trawniku.Ostatnią rzeczą,której potrzebowałam, była policja u moich drzwi. Uraziłem cię. Zrobił krok naprzód, a ja kolejny krok do tyłu. Uch, nie.Słuchaj, myślę, że mój stary współlokator mógł tu zostawić jakieś ubrania,które mógłbyś założyć. Powiedziałam znacząco, idąc chodnikiem. Właściwie jestemcałkiem pewna& O Malley. Głos wymawiający moje imię, miał płaski, nosowy, nowojorski akcent,który mógł należeć tylko do jednej osoby.Jęknęłam wewnętrznie, gdy Bernie Tessenbacker,irytujący właściciel mojego budynku, wynurzył się z ciemności.Ze wszystkich nocy pojawiłsię teraz, pytając o czynsz! Oczywiście byłam mu winna pieniądze, ale jednak& Zerknęłamprzez ramię i cieszy lam się, że Stephan rozpłynął się w ciemnościach obok wielkiego dębu,który dominował na trawniku przed moim mieszkaniem. Cześć, Bernie. Powiedziałam, próbując utrzymać neutralny ton głosu.W przeszłościzawsze go unikałam, pozwalając Viv albo Larry emu zajmować się nim, gdy przychodziło dozapłaty czynszu.To nie było tak, że się go bałam po prostu był bezczelny.A wcześniej niebyłam kimś, kto odwzajemniłby bezczelność. Koniec czasu na zapłacenie czynszu, O Malley. Powiedział, robiąc krok naprzód byspotkać się ze mną w połowie ścieżki.Był niski, łysiał i ciągle żył w latachsiedemdziesiątych.W połowie rozpięta koszula pokazywała nieapetyczny obszar włosów napiersi i kilka grubych, złotych łańcuchów.Otwarłam usta by odpowiedzieć, a on uniósł rękę,żeby mnie powstrzymać. Już dwa razy dawałem ci odroczenie.Teraz czas, żebyś sięwyniosła.28Niech stare, wścibskie sąsiadki patrzą i zazdroszczą. Słuchaj, Bernie.Przez cały tydzień szukałam nowych współlokatorów. Skłamałamgładko. I mam kogoś umówionego& To szkoda. Przerwał mi, potrząsając łysiejąca głową. Chcę, żebyś się wyniosłaO Malley.Dzisiaj w nocy. Co to znaczy dzisiaj? Krzyknęłam, wyraznie go zaskakując.Zrobił krok w tył, a jaruszyłam za nim. Zawiadomienie na moich drzwiach mówiło, że mam tydzień, Bernie.Jeden, solidny tydzień by zapłacić, albo się wynieść i to było trzy dni temu.Więc nadal mamczas. Słuchaj, mam kogoś, kto chce zapłacić z góry i jeszcze depozyt, ale tylko, jeśli będąmogli wprowadzić się jutro. Bernie znów zrobił krok w moją stronę, przysuwając swojągrubą twarz do mojej.Był tak blisko, że mogłam zobaczyć płatki łupieżu na jego brwiach, ajego oddech śmierdział starą kawą i papierosami sprawił, że miałam ochotę zwymiotować. Chcę, żebyś wyniosła się dziś w nocy.Powinnaś znalezć sobie współlokatora dwa miesiącetemu, jeśli chciałaś zostać w tym miejscu. Powiedział. Ma jednego. Głęboki głos zaskoczył nas oboje i z uczuciem pogrążania się,zrozumiałam, że Stephan wyszedł z ciemności by dołączyć do rozmowy. Jednego kogo? Bernie zrobił krok do tyłu i nie winiłam go za to.Stephan wisiał nadnim, nagi, zakrwawiony i ekstremalnie wielki na zacienionym chodniku. Stephan& Zaczęłam mówić. Współlokatora. Powiedział, zwracając się do Bernie ego, zamiast do mnie. Mnie. Słuchaj.Nie wiem, skąd się pan wziął, ale prowadzę tu porządne miejsce. Berniezrobił kolejny krok w tył, nadal spoglądając na Stephana nieufnie.Stephan skrzywił się, jego twarz była jak chmura burzowa. A co sprawia, że myślisz, żenie jestem porządny? Cóż, uch& Po prostu spójrz na siebie. Bernie wskazał nerwowo. Ta tutajO Malley jest mi winna mnóstwo pieniędzy, a ty nie całkiem wyglądasz na nadzianego.Toznaczy gdzie trzymasz swoją kasę? Nie, żebyś miał jakieś kieszenie.Poczułam, że moja twarz pokrywa się szkarłatem z zakłopotania.To nie była sprawaStephana, jak duży miałam dług. Zaczekaj& Powiedziałam. Dostaniesz pieniądze jutro. Powiedział zimno Stephan. I sugeruję, żebyś zacząłzwracać się do niej Panno O Malley.Czy mam cię nauczyć odrobiny szacunku? Nie& Teraz Bernie cofnął się prawie do drzwi i zaczynał przesuwać się na bok, bezwątpliwości mając nadzieję dostać się do samochodu i uciec. Dobrze. Stephan nadal patrzył na niego groznie. Teraz odejdz. Ty& Lepiej, żebym dostał te pieniądze, proszę pana. Małe, świńskie oczkaBernie ego były szeroko otwarte ze strachu, a pokryte łupieżem brwi podniosły się prawie docofającej się linii włosów. Nie muszę znosić tego całego gówna silnej ręki.Mamprzyjaciół. Jeśli chcesz ich zachować, to na twoim miejscu bym ich tu nie przysyłał. Stephanzrobił krok naprzód. Alissa jest teraz pod moją ochroną.Jest moja.Rozumiesz? Zdawałsię rosnąć w ciemnościach rozświetlanych księżycem stawać się większym i w jakiśsposób mniej ludzkim.W jego gardle powstawał niski, grozny warkot, który podniósł miwłoski na karku i znów poczułam gorący ogień kolczyków w moich uszach.Coś w tymdzwięku wołało do mnie, budząc zwierzęce pragnienie, którego nie mogłam wyjaśnić, anizaprzeczyć.Ba Bernie ego wywarło elektryzujący efekt.Podskoczył, jakby ktoś dzgnął go w tyłekżelazem do znakowania bydła i bez słowa pobiegł do samochodu.Ostry, kwaskowy zapachstrachu popłynął powietrzem, zmieszany z czymś innym moczem.Bernie zmoczyłspodnie.Rozdział 18 Nie to, że nie jestem wdzięczna, ale to prawdopodobnie nie był zbyt dobry pomysł.Powiedziałam, zamykając za nami drzwi. To znaczy, naprawdę nie mam dla niegopieniędzy i skłamałam, gdy mówiłam mu, że mam już upatrzonego współlokatora.Gdy jutronie dostanie pieniędzy, przyjdzie z policją i będę musiała się wynieść. Dostanie pieniądze. Stephan powrócił do swoich normalnych rozmiarów, jeślimożna nazwać cokolwiek jego wielkości normalnymi rozmiarami i rozglądał się po moimsalonie.Wyglądało na to, że korzysta przy tym z nosa na równi z oczami.Jego nozdrzadrgały, gdy chodził po małym pomieszczeniu, nadal wyraznie niezmartwiony swa nagością.Zdrugiej strony, ja uważałam ją za poważny problem, zawłaszcza teraz, gdy byliśmy w dobrzeoświetlonym mieszkaniu, zamiast na zewnątrz, na pogrążonym w mroku trawniku. Nie musisz tego robić. Powiedziałam, starając się trzymać oczy na jego twarzy.Czynsz to mój obowiązek. Przynajmniej tyle mogę zrobić. Powiedział grzecznie. Poza tym jestem bardziejniż chętny by płacić moją część czynszu.Twoją też, jeśli mi pozwolisz. Twoją część& Chwila. Pokręciłam głową. Całe to gadanie o byciu moimwspółlokatorem było tylko po to, żeby pozbyć się Bernie ego.Wzruszył ramionami. Początkowo tak.Ale potrzebujesz nowego współlokatora, czyżnie? Cóż tak, ale ja nigdy& Więc jestem. Rozłożył ręce i uśmiechnął się do mnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]