[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Licytowane kolejno eksponaty trafiały do nowych właścicieli, ale jak zwykle najważniejszezostawiono na koniec.Gray obserwował kupujących.Szczególnie interesowali go nabywcytrzech pozycji zapisanych w notesie; rozprawy Mendla o genetyce, fizyki Plancka i zapiskówde Vriesa o mutacjach.Wszystkie trzy kupili gwiazdorzy filmu niemego.Ich tożsamość pozostawała nieznana i do uszu Graya docierały szepty z rzędu przednimi.Nikt nie wiedział, kim są.Identyfikował ich tylko numer podnoszonej tabliczki.Numer 002.Gray nachylił się do Fiony.- Poznajesz tych ludzi? Byli kiedyś w waszym sklepie? Fiona uniosła głowę i przezdobrą minutę wpatrywała się w parę w pierwszym rzędzie, potem znów zapadła się w sobie.- Nie.- A kogoś z tej sali?Wzruszyła ramionami.- Jesteś pewna?- Tak - prychnęła.- Pewnie, do cholery, że pewna! To przyciągnęło kolejne zgorszonespojrzenia.W końcu do zlicytowania pozostała już tylko jedna, ostatnia pozycja.Otwarto gablotę,wyjęto Biblię Darwina, i z czcią należną relikwii ułożono na sztaludze ustawionej z przodusali i oświetlonej specjalnym halogenowym punktowcem.Na pierwszy rzut oka nie wyglądałaimponująco.Niepozorny wolumin, oprawiony w wytartą i poplamioną czarną skórę bezjakichkolwiek napisów, nieróżniący się niczym od pierwszej lepszej książki z antykwariatu.Fiona wyprostowała się na krześle.Widać było, że tylko dla tej chwili tu przyszła iwysiedziała spokojnie na miejscu.- Naprawdę przystąpisz do licytacji? - spytała z nadzieją, biorąc Graya za rękę.W pierwszym odruchu skrzywił się, ale zaraz uzmysłowił sobie, że właściwie toniezły pomysł.Jeżeli ludzie gotowi są za nią zabijać, może wzięcie udziału w licytacjipozwoli mu głębiej wejrzeć w całą sprawę.A niezależnie od wszystkiego chciał choć przezchwilę się jej przyjrzeć.Oddział Sigmy wpłacił wadium w wysokości 250 000 euro, dziękiczemu miał prawo licytować do wysokości dwóch i pół miliona.Szacunkowa wartość Bibliiwynosiła dwukrotnie mniej, więc gdyby udało mu się przelicytować konkurencję, mógłbypoddać swój nabytek skrupulatnym oględzinom.Pamiętał też jednak słowa Logana Gregory ego.Przychodząc tu za Fioną, złamał jegozakaz i nie miał ochoty pakować się w jeszcze większe tarapaty.Czuł na sobie badawczy wzrok Fiony.Jeśli włączy się do licytacji, narazi życie obojga na niebezpieczeństwo.Równie dobrzemógłby namalować sobie tarczę strzelniczą na plecach.A jeśli przegra licytację i tak całeryzyko pójdzie na marne.Czy nie dość przygód jak na jeden dzień?- Proszę państwa, zastanawiam się, od jakiej kwoty powinniśmy rozpocząć licytacjęnaszej gwiazdy wieczoru - oznajmił Ergenschein uroczystym tonem.- Co państwo powiedząna cenę otwarcia sto tysięcy euro? Ach, proszę bardzo, mamy już sto tysięcy.i to od nowegouczestnika aukcji.Pięknie.Witamy numer sto czterdzieści cztery.Gray opuścił tabliczkę, czując na sobie wzrok całej sali.Nowy gracz.Siedząca obokFiona uśmiechnęła się radośnie.- Mamy podwojenie ceny - wykrzyknął Ergenschein.- Dwieście tysięcy od numeruzero zero dwa!Gwiazdorzy kina niemego.Gray czuł, że uwaga wszystkich - łącznie z parą w pierwszym rzędzie - jest terazskierowana na niego.Za pózno, żeby się wycofać.Uniósł paletkę.Licytacja ciągnęła się przez następne pełne napięcia dziesięć minut.Publiczność nieopuszczała miejsc, chcąc się dowiedzieć, za ile ostatecznie sprzedana zostanie BibliaDarwina.Sympatia sali była wyraznie po stronie Graya.Zbyt wielu uczestników musiałouznać wyższość numeru 002.Gdy cena przekroczyła magiczną barierę dwóch milionów euro- znacznie powyżej wcześniejszych szacunków - przez salę przeszedł szmer podniecenia.Powodem było nieoczekiwane włączenie się do licytacji klienta licytującego przeztelefon, jednak gdy numer 002 przebił i tę ofertę, uczestnik telefoniczny wycofał się.Ale nie Gray.Dwa miliony trzysta.Czuł, że dłonie ma mokre od potu.- Dwa miliony czterysta od numeru zero zero dwa! Proszę państwa o pozostanie namiejscach.Gray raz jeszcze uniósł tabliczkę.- Dwa miliony pięćset.Wiedział, że osiągnął kres swoich możliwości i mógł już tylko bezsilnie sięprzyglądać, jak tabliczka numer 002 powoli wędruje do góry.- Trzy miliony - powiedział blady młodzieniec, wyraznie znużony tą zabawą.Mimo tospojrzał na Gray a, jakby zachęcając do podjęcia jego wyzwania.Gray jednak wyczerpał swój limit i gdyby nawet chciał, nie wolno mu było pójśćwyżej.Zciskając w dłoni tabliczkę, pokręcił głową.Uznał się za pokonanego.Młodzieniec skłonił lekko głowę w jego stronę i uchylił nieistniejący kapelusz.Przyokazji tego gestu na jego prawej dłoni Gray dostrzegł niebieskawe znamię między kciukiem apalcem wskazującym.Tatuaż.Towarzysząca mu kobieta, która - co przyszło mu do głowydopiero teraz - musiała być jego siostrą a może wręcz blizniaczką, miała na lewej dłoniidentyczny znak.Gray zapisał sobie w pamięci wzór znaku w nadziei, że pomoże mu to pózniejzidentyfikować dziwną parę.Jego rozmyślania przerwały słowa mistrza ceremonii.- Wygląda na to, że numer sto czterdzieści cztery się wycofał! - ogłosił Ergenschein.-Czy mamy jeszcze jakieś oferty? Trzy miliony po raz pierwszy.po raz drugi.po raz trzeci.- Uniósł młotek, przytrzymał w górze przez króciutki, zapierający dech w piersiach moment,po czym stuknął nim w krawędz mównicy.- Sprzedane!Zwycięzców nagrodziły zdawkowe brawa.Gray nie miał wątpliwości, że gdyby to on wyszedł zwycięsko z licytacji, brawabyłyby znacznie gorętsze.Zaskoczyło go natomiast, że ktoś bije brawo tuż obok niego.- Chodzmy już stąd - powiedziała Fiona, klaszcząc, i uśmiechnęła się.Wmieszali się w tłum opuszczający salę.Parę osób wyraziło nawet współczucie izłożyło kondolencje z powodu przegranej.Wkrótce wszyscy wylegli na ulicę i rozpierzchlisię w różne strony.Fiona poprowadziła go parę domów dalej do ciastkarni urządzonej na modłęfrancuską, łącznie z perkalowymi zasłonkami i stolikami z giętego żelaza.Wybrała stolikobok gabloty pełnej ptysiów z bitą śmietaną, rozmaitych ciastek i czekoladowych eklerów, aletakże smorrebrod - słynnych duńskich kanapek.Siadając, nawet na nie nie spojrzała.Tryskała radością.- Co cię tak cieszy? - nie wytrzymał w końcu Gray.- Przecież przegraliśmy licytację.Usadowił się twarzą do okna.Wiedział, że od teraz muszą bardzo uważać, choć miałrównież cichą nadzieję, że skoro tamtym udało się kupić Biblię, to może napastnicy dadzą imjuż spokój.- Aleśmy ich podpuścili! - parsknęła.- Na całe trzy melony.Bomba!- Myślę, że akurat dla nich pieniądze nie są najważniejsze.Fiona wyciągnęła szpilę zkoka i rozpuściła włosy.Od razu ubyło jej dziesięć lat, ale oczy nie zmieniły wyrazu;błyszczały rozbawieniem z dodatkiem złośliwej satysfakcji.Gray poczuł nagle, że żołądek zawiązuje mu się w twardy węzeł
[ Pobierz całość w formacie PDF ]