[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Impakt tej realizacji był zaskakujący.Paine i ja mamy kilka dni, które możemy spędzić razem a być może tylko tą noc.Tymrazem, to ja ruszyłam do niego.Nasze usta się spotkały i ten pocałunek nie miał już dłużejnic wspólnego z moim żalem, czy lękiem.Tym razem pocieszaliśmy się nawzajem,ciesząc tym, że jesteśmy żywi, tu i teraz, razem.Pożeraliśmy się nawzajem, gdy naszedłonie wędrowały, owijając się, obejmując, ślizgając wzdłuż nagiej skóry.Gdy jego palcemusnęły guziki moich dżinsów wypchnęłam biodra, pomagając mu, podczas gdy mojewłasne dłonie popłynęły do jego spodni zrobić to samo.W ułamku sekundy byliśmy oboje nadzy, za wyjątkiem mojego stanika.Moja skóra rozgrzewała się w miejscach, do których dryfowało jego spojrzenie.Powoli sięgnął poza mnie i odpiął zatrzask między łopatkami.Wyśliznęłam ramiona zcienkich ramiączek, a on rzucił stanik na podłogę.Przez kilka sekund żadne z nas się nieporuszyło, wpatrując się w siebie.Po czym, Paine pochylił się do przodu zataczając bezkońca swoim nosem kręgi wokół prawej piersi w drażniącej pieszczocie. Pachniesz tak dobrze powiedział i przeniósł się na drugą stronę, powtarzająccały ruch.Kiedy w końcu possał ustami moją sutkę, był to niepewny, niewprawny ruch.Byłbardzo delikatny, żadnego przygryzania, żadnego delikatnego szarpania.Gdy wygięłamplecy w łuk i przycisnęła się mocniej do jego ust, jego ruchy stały się odważniejsze ibardzie pewne.Jęknęłam, gdy ugryzł delikatnie, muskając skórę zębami jednoczenie jejnie przegryzając.Moja reakcja spowodowała, że stał się bardziej gwałtowny, dopóki niewbiłam paznokci w jego plecy.Odsunął się spoglądając do góry, niepewny. Czy to zbyt wiele? Nie wytchnęłam to słowo potrząsając głową. Ja& Potrząsając głową, szukał słów. Jak sama prawdopodobnie możeszstwierdzić, jestem w tym nowy.Musnęłam palcami jego skroń. Wszyscy jesteśmy w pewnym stopniu.Uśmiechnął się szeroko i moje serce popędziło.Paine nigdy się nie uśmiechał,przynajmniej nie tak naprawdę, niezależnie od sytuacji.Nigdy nie widziałam u niegoczegoś więcej niż krzywy pół uśmieszek tu, czy tam, ale nigdy czegoś takiego.To był szokdla moich zmysłów, zamykających nas razem w tej właśnie chwili, w której nie byłomiejsca dla nikogo innego. Chcę, żeby było ci dobrze.Nadal głaskałam jego włosy. Więc będzie.Wtulił się w moją dłoń z taką czułością, że przez chwilę miałam wrażenie, iż pękniemi serce. Powiedz mi, jeśli zrobię coś, co ci się nie spodoba.A wtedy jego usta znalazły się na mnie, kreując ścieżkę wzdłuż moich żeber w górę,aż do ramienia i zagłębienia szyi.Jego dłonie objęły moje piesi, muskając kciukami sutki.Posuwając się dalej, całowałam delikatnie jego ramiona, za każdym razem przyprawiającgo o dreszcze.W końcu dotarliśmy do momentu, w którym to ja leżałam na plecach pośrodku łóżka.Pochylił się nade mną, nieśpiesznie, odkrywając moje ciało jak gdyby było tocoś nowego i jeszcze niezbadanego.Gdy to robił kontynuowałam wędrówkę moich dłoni,po jego ramionach, plecach, brzuchu. To niesamowite uczucie jęknął, całując ścieżkę na mojej szyi.Nadal delikatnieprześliznęłam się palcami z jego pleców na przód ciała, sięgając w dół dopóki jego penisnie znalazł się w mojej dłoni.Sapnął, wypuszczając głośno powietrze i zwiększyłam naciskswoich palców na ten nabrzmiały trzon.Zciskałam delikatnie, ostrożnie przesuwającpalcami w górę i w dół całej jego długości, luznymi palcami.Po kilku sekundachpowstrzymał moje ruchy solidnie zaciskając dłoń wokół mego nadgarstka. To zbyt wiele.Unosząc się na łokciach, odsunęłam go od siebie i poinstruowałam. Połóż się naplecach.Gdy leżał już oparty o zagłówek i poduszki, rozpoczęłam swoją wędrówkępoczynając od kostek i zmierzając w górę, dotykając go tak jak zawsze pragnął byćdotykany.Czcząc jego skórę swoimi palcami, gdy te podróżowały w górę jegoumięśnionych łydek do równie wyrzezbionych ud.Zerknęłam do góry i zobaczyłam, żeprzymknął oczy a jego twarz pokryła maska błogości.Sadowiąc się pomiędzy jegowyciągniętymi nogami, uklękłam szukając idealnej pozycji, aby zrobić coś, czegowiedziałam, że nigdy nie doświadczył.Tym razem to ja byłam kimś, kto łagodził i uspokajał, kiedy wzięłam jego nabrzmiałądługość w swoje dłonie. Rhiannon. Wszystko w porządku wyszeptałam i pochyliłam głowę.Jego oczy były zamglone a wargi delikatnie się rozchyliły, gdy obserwował jak bioręgo między swoje usta.Wypchnął biodra, gdy go zassałam, przyjmując głębiej.Wtedy przymknęłam oczy,próbując zablokować wspomnienia innego mężczyzny, dla którego nie było miejsca w tejwłaśnie chwili
[ Pobierz całość w formacie PDF ]