[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A może narkotyki?- Sukinsyny!- Na taśmie widnieje data.Przynajmniej wiemy, kiedy dokładnieZacha uprowadzono.Przy odrobinie szczęścia, jak spece w NASAwyostrzą obraz, może uda nam się rozszyfrować markę samochodu.- Może nawet odczytać tablice rejestracyjne?- Miejmy nadzieję.Jake spojrzał przez okno.Dziennikarze i fotoreporterzy wciążczekali przed budynkiem.- Co im powiedzieć?- Po pierwsze, potwierdzić, że Zach zaginął; po drugie, dać jegozdjęcie, żeby pokazali je w telewizji; po trzecie, powiedzieć, gdzie byłwidziany po raz ostatni.Skoro sprawa wyszła już na jaw, to i takwszystkie gazety będą o niej pisać.Skorzystajmy z okazji.Możektóryś z telewidzów albo czytelników gazety coś sobie skojarzy alboprzypomni.Skinąwszy głową, Jake zaczął pośpiesznie pisać w notesie,Lennox zaś wyszedł na zewnątrz i powiadomił przedstawicielimediów, że w ciągu godziny Jake Ingram złoży oświadczenie.Następnie wrócił do środka.Obaj mężczyzni pisali, wykreślali,poprawiali, uzupełniali, niepewni, ile informacji powinni zdradzić.154AnulaouslaandcsWreszcie Jake wziął z biurka zdjęcie, na którym stoi z bratem,wyjął je z ramki i dał Lennoksowi znak, że jest gotów stawić światuczoło.Kiedy otworzył drzwi, nie zaatakował go dziki, niecierpliwytłum; dziennikarze czekali spokojnie.Jedni trzymali mikrofony, innikamery.- W środę około godziny czwartej po południu mój brat, profesorZachary Ingram, wyszedł z sali wykładowej na uniwersytecieGreenlaurel i udał się do swojego samochodu na uczelnianymparkingu, zamierzając wrócić do domu.Nie wrócił.Samochód stał naparkingu przez kilka dni; obecnie sprawdza go policja.Prawdopodobnie Zach opuścił parking na tylnym siedzeniu innegopojazdu.Jeżeli ktokolwiek widział Zacha tego popołudnia lubwieczoru, proszony jest o skontaktowanie się ze mną lub z policją.Oto jego zdjęcie.Uniósł do kamer fotografię.- Wyglądacie panowie identycznie! - krzyknął jeden zdziennikarzy.- Który to Zach?- Ten z lewej.- Panie Ingram, czy zniknięcie pańskiego brata może miećjakikolwiek związek z kradzieżą w Banku Zwiatowym i pańskimudziałem w dochodzeniu?- Proszę państwa, nie wiem, gdzie jest Zach ani dlaczego zostałuprowadzony.Jednakże nic nie wskazuje na to, aby te dwie sprawybyły ze sobą związane.155AnulaouslaandcsPadały kolejne pytania, ale Jake uniósł dłoń i potrząsnął głową.- Przykro mi, nie mam żadnych więcej informacji.A państwa proszę o jedno: o rozpowszechnienie zdjęcia Zachatak, by dotarło do jak największej liczby osób.Jeżeli ktokolwiekwidział mojego brata, bardzo proszę o skontaktowanie się z policją.Lennox wysunął się naprzód i zastąpił Jake'a: - Otworzyliśmyspecjalną linię, pod którą można dzwonić z informacjami.Uwaga,przekazuję numer telefonu.Korzystając z okazji, Jake postanowił skryć się z powrotem wzaciszu gabinetu.Kiedy wszedł do środka, nagle stanął jak wryty.Wnozdrza uderzył go dziwny zapach.Znajomy zapach, który z czymśmu się kojarzył, z czymś z przeszłości, ale nie potrafił sobieprzypomnieć z czym.Rozejrzał się dookoła, zastanawiając się, skąd się tu wziął.tak,zapach fiołków, gdy wtem dojrzał kopertę, która leżała na jego biurku.Wcześniej jej tu nie było; na pewno.Pochyliwszy się, wciągnąłpowietrze.Zapach wydobywał się z koperty.Przemknęło mu przezmyśl, że może koperta stanowi dowód.Ale czego, na miłość boską?Na wszelki wypadek przytrzymał ją ołówkiem, a drugim ołówkiemwysunął ze środka pojedynczą kartkę papieru.Tym samym sposobem,nie dotykając kartki palcami, rozłożył ją na biurku.List, skreślonystarannym, nieco zamaszystym charakterem pisma, zalatywałsłodkawą wonią.Skądś znał ten zapach.Najdroższy Jake'u!156AnulaouslaandcsMuszą się z tobą zobaczyć.Mam dla ciebie ważne informacje.Najwyższy czas, żebyś poznał prawdą o swoim pochodzeniu,dowiedział się, kim naprawdę jesteś.Do tej pory karmiono ciękłamstwami.A ty, Jake, należysz do wybrańców, i pora, żebyś to sobieuświadomił.Spotkaj się ze mną dziś wieczorem, punktualnie o północy, namostku łączącym brzegi Rapid Creek w parku stanowym Greenlaurel.Przybądz sam.Oboje znajdziemy się w poważnym niebezpieczeństwie,jeżeli ktokolwiek dowie się o naszej rozmowie.Bądz ostrożny, mójdrogi.Bądz bardzo ostrożny.Im wcale nie zależało na twoim bracie,chodziło im o ciebie.Z miłością, jak zawsze, V.Do gabinetu wrócił Lennox.Na dzwięk zamykanych drzwi Jakezłożył z powrotem list, wsunął go pośpiesznie do koperty, a kopertęschował do kieszeni na piersi.- Przynajmniej przez jakiś czas dadzą nam spokój - oznajmiłagent, siadając.- Obiecałem, że będziemy ich natychmiast owszystkim informować, więc.Co to za zapach?- Fiołki - odparł Jake
[ Pobierz całość w formacie PDF ]