[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kimkolwiek jest, nie jestgłupcem.Dlaczego więc rusza z królem?- On coś zamierza przeciw królowi.Dlatego idzie na wyprawę.Liczy na to, żetam na Wschodzie, pośród wojny łatwiej będzie o niebezpieczeństwo dla Ludwika.Nie widzi w swoich zamiarach przeniewierstwa, chce korony.Roland westchnął i nic nie odpowiedział.Po twarzy przemknął mu cień bólu,widać było, że walczy z myślami, których nie potrafiła odgadnąć.Nagle zakłopotała ją własna nagość.Wstała i zaczęła wdziewać suknie, a on jak-by nie zauważał ani jej, ani tego, że siedzi tu rozebrany, pomiędzy konarami drzew,zapatrzony w leśną mgłę.- Pójdę też, przyjmę krzyż.Te słowa spadły jak cios.- Nie wolno ci.- Ależ tak, pójdę z resztą tych szaleńców.Naszyję krzyż na tunikę choćby miałmi palić ciało.- Nienawidzisz krzyża wypraw równie mocno jak ja, sam mówiłeś, że ta wy-prawa to sen szaleńców.Uśmiechnął się gorzko, jakby szyderczo.- Jeśli Almaryk zmienił zamiary, to mogę i ja.Muszę być tam, gdzie i ty.Jakżemiałbym tu zostać, gdy on zabiera cię na drugi koniec świata.Ogarnęła ją fala czułości.Przyklęknęła tuląc twarz do jego nagiej piersi.- Próbowałem zabić Almaryka i nie udało się.Zamiast zginąć, okaleczył mnie.Nie poniecham go.Jeśli idzie na wyprawę z nadzieją, że w Ziemi Zamorskiej udamu się zabić króla, to pójdę i ja po to, żeby zabić jego.- Przyjęcie krzyża będzieprzeniewierstwem samemu sobie, ale uczyni to żeby się zemścić.* * * XIVDiana siedziała ze skrzyżowanymi nogami na swoim posłaniu w komnatce wie-ży, kołysząc się w przód i w tył.Kula cierpienia zdawała się tkwić w samym środkuciała.Wiem, że ten świat jest miejscem męki doczesnej, ale przez ostatnie dwa latanigdy jeszcze nie cierpiałam tyle za sprawą Rolanda.Prawda, były dni, tygodnie nawet, kiedy nieledwie zapominała o swojej rozpa-czy.%7łycie stało się lżejsze zeszłego lata, kiedy Roland podróżował w służbie króla.Ale tego wrześniowego popołudnia, od chwili gdy opuścił dom kilka godzin wcze-śniej, czuła tęsknotę nie do zniesienia.W południe przybył posłaniec do Rolanda.Służba była poza domem z dawnoplanowanymi odwiedzinami u krewnych mieszkających w Marais.Posłańca wpuściłwięc Perrin.Po jego wyjściu usłyszała Rolanda miotającego przekleństwa.Zeszła na dół zo-baczyć, co go tak rozzłościło.- De Joinville - nowy seneszal Szampanii - wzywa mnie do Troyes.Jakieś błędyw rachunkach z letniego jarmarku, który nazywają Gorącym Jarmarkiem.Musimy zPerrinem zaraz ruszać.- Mówił to z zaciśniętymi pięściami i nachmurzonym obli-czem.Nie rozumiała, co go tak zagniewało.- Podróż niedługa, a miasto miłe - powiedziała uspokajająco.- Zgoda na to - rzucił niecierpliwie - ale jutro miałem zobaczyć się z Nicolettą,a nie mam sposobu przesłać jej wiadomości.Nieukrywany wyraz miłosnego zawodu na jego twarzy rozrywał serce.Wiedziaławszak, że nie może przypuścić do siebie zazdrości. 224- Czy Marcin nie może pójść z wiadomością, kiedy wróci wieczorem?Potrząsnął głową.- Zawsze wyręczałem się w takich razach Perrinem.Im mniej ludzi zna sekrety,tym lepiej, a teraz Perrin musi ruszać ze mną.- Marcin umie trzymać język za zębami.Wiedziała, jak bardzo byłby zaskoczony Roland, gdyby się dowiedział, jakimmilczkiem potrafi być ten chłopiec.I on, i jego ojciec już rok temu stali się Wierzą-cymi i nie pisnęli o tym ani słowa.Roland wzruszył ramionami.- Dobrze więc, napiszę do Nicoletty i wytłumaczę ci, gdzie Martin ma podaćwiadomość jej doncelli.Zatem jestem teraz jego wspólniczką, pomyślała z goryczą, gdy wyszedł z izby.Na nonę byli już spakowani i gotowi do drogi.Roland wręczył jej zapieczętowa-ny list.Kiedy zamknęły się za nim drzwi, przycisnęła do piersi złożony we dwojepergamin.Dobry Boże, gdybyż to było do mnie!Zbliżał się już wieczór, czuła taki ból w członkach, jakby całe ciało ktoś zasupłałw węzły.Pot wystąpił na skronie, odepchnęła od siebie wielką katarską księgę, którączytała.Boże, wybacz, muszę panować nad sobą.Próbowała spokojnie zastanowić się nad własnymi uczuciami.Kocham w Rolan-dzie to, że tyle rozumie i tworzy, jego odwagę myślenia po swojemu, nawet kiedywszyscy wokół niego myślą tylko to, co dozwolone.Chciałabym się złączyć z jegoduchem, chociaż pragnę ze wszystkich sił złączyć się w jedno z Bogiem, ale mojeciało płata mi niecne figle i przemienia te szlachetne tęsknoty w niecne pragnienia.Płonie moje ciało niczym dusza w piekle.Moja dusza.Bardziej byłaby bezpieczna wrękach katów Inkwizycji niż tu, wydana na tortury miłości.Boże, daj mi siłę, bymmogła zapanować nad swoimi uczuciami w jego obecności.Strzepnęła zdzbła siana z siennika zaplątane w długą tunikę, wzięła do ręki napowrót oprawną w skórę katarską księgę.Ta książka, ukrywana w schowku w jej 225komnatce, była jedynym, co jej pozostało ze świętych przedmiotów, które ponaddwa lata temu uratowali, wychodząc z twierdzy na Mont S�gur.Całą resztę - łączniez zapiskami o ukrytym majątku kościoła katarskiego - przekazała opiekującemu sięnią Starszemu.Próbowała przygotować się do kazania, które miała wygłosić doniewielkiej grupy Wierzących dzisiejszego wieczoru.Nie mogła się skupić, czuła się niegodna tego, by nauczać innych.Adrianna wie, jest kobietą i czuje, co się ze mną dzieje.Patrzy na mnie powąt-piewająco, gdy mówię jej o wierze, dlatego do tej pory jej nie przekonałam.Jeśli moja wiara mnie opuści, będę nikim.Jedyny ratunek to odejść stąd.Boże,czemu nie chcesz wysłuchać moich modlitw, czemu mój opiekun nie słyszy moichpróśb.Chcę wrócić do domu, do Langwedocji.Tam już prawie nie ma Doskonałych,chcę wrócić do mojego kraju.Przygniatał ją smutek, płakała nad własnym bólem, płakała też nad jej konają-cym kościołem i nad zatraconymi duszami, które nigdy nie poznają prawdy, bo niebędzie jej już komu nauczać.Zaaresztowano Wilhelma Księgarza, przypomniała sobie ze zgrozą.Muszą byćjuż blisko nas.Wzdrygnęła się.Ledwie dosłyszała pukanie do drzwi domu, trzy piętra niżej.Kiedy pukanie się powtórzyło, tym razem głośniejsze, serce jej zamarło.Złożyła ręce, modląc się, by nie byli to ludzie Inkwizycji.Jeśli mają mnie znalezć,to niech nie stanie się to tutaj.Jeśli pojmają mnie tu, będzie to koniec dla wszyst-kich - dla Rolanda, Perrina, dla Lucjana, Adriany i Marcina.Jeśli to Inkwizycja, niech mnie wezmą teraz, kiedy nikogo nie ma w domu.Ostrzeże to tamtych i może będą mogli się uratować.Pukanie rozległo się ponownie.Diana zaniosła księgę do schowka i zasunęła drewnianą płytę.Zeszła szybko nadół, wygładzając po drodze tunikę.Otworzyła drzwi i we wrześniowym mroku ujrzała samotną kobietę ubraną wpłaszcz, wokół głowy owinięty miała ciemny welon.Wydała westchnienie ulgi i sze-rzej otworzyła drzwi.Przy bramie stał uwiązany osiołek.Kobieta wyglądała na równie zaskoczoną jak Diana.Oddychała ciężko i wpatry-wała się w Dianę szeroko rozwartymi oczami.Po chwili podniosła rękę do ust i 226potrząsnęła głową, jakby nie dowierzając temu, co widzi.W czasie tej długiej chwilimilczenia Diana wzięła od niej brązowy płaszcz, przewiązywany w talii białym sznu-rem i czarny welon, nałożony na biały czepek.Teraz dopiero przeraziła się.Kobieta miała na sobie habit klarysek, zakonu zało-żonego przez brata Franciszka z Asyżu.Może być agentem Inkwizycji, tak się dziejeniekiedy w regule franciszkańskiej.Diana wymamrotała słowa powitania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Roberts Nora Miłoœć na deser 01 Miłoœć na deser
    eBooks.PL.Prawda O Kielcach 1946 R Jerzy Robert Nowak. Historia.Żydzi.Polityka.Polska.Rzeczpospolita.Państwo.Ojczyzna.Patriotyzm.Honor.NKWD.Prowokacja.Kielce.Spisek.Biznes.Sex.Książka.Książki
    Roberts Nora Więzy krwi (Prawo krwi)(1)
    Kiyosaki Robert Bogaty Ojciec Biedny Ojciec[cz. 1]
    Roberts Nora Na wagę złota (Serce pełne złota)
    Roberts Nora Trzy Siostry [Siostry z klanu MacGregor] (2)
    Robert K Leœniakiewicz Miloš Jesenský Wiktoria Leœniakiewicz Z Archiwum H&X (2002)
    011. Robert Jordan Koło Czasu t6 cz1 Triumf Chaosu
    00012 f9415e60695078e812d0e79cf (2)
    Burrowes Grace Córki księcia Windham 05 Marzenie lady Jenny
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • atheist.opx.pl